A A+ A++

Przez lata domem niedźwiedzicy Joli była ciasna klatka w białostockim zwierzyńcu. Białostoczanie przychodzili, oglądali ją, próbowali zaczepiać. A ona chodziła tych kilka kroków w prawo, kilka w lewo. Albo siedziała ze smutnym wzrokiem niedźwiedzia z depresją. Spoglądała na gapiów i zastanawiała się pewnie: „Czego do diabła oni wszyscy ode mnie chcą”?

Po wielu latach dostała nowy wybieg. Nieufnie spoglądała, nieufnie szła po nim. I znów: kilka kroków w prawo, obrót, kilka w lewo. Niewidzialne kraty wciąż tkwiły w jej głowie. Choć mogła iść dalej, choć mogła wreszcie „walnąć” się na trawę, głowa podpowiadała: „Stop”. Jakież musiało być jej zdziwienie, gdy obok pojawił się drugi niedźwiedź – Grześ.

„Jak to? To są inne, podobne mi stworzenia?” – może tak pomyślała? A gdy Grześ pokazywał jej świat – poza klatką wytwarzaną przez jej głowę – odżywała.

Joli nie ma już z nami. Chyba każdy białostoczanin ma z nią jakieś wspomnienia. Dla wielu to był pierwszy niedźwiedź, jakiego widział na własne oczy. Dla wielu jedyny. Widok zwierząt ściśniętych w białostockim zwierzyńcu wiele osób skutecznie zniechęcił od kolejnych wizyt w zoo na świecie.

Ale nie ma co ukrywać – to właśnie Joli stała się symbolem naszego Akcentu ZOO. Nie stał się nim liniejący żubr ani chowający się w swej szopie osioł. Nie są to wilki czy koniki polskie. Ze zwierzyńcem na zawsze wielu białostoczanom będzie kojarzyć się właśnie niedźwiedź o wzroku wbitym w pustkę… Niedźwiedź, który odrobiny życia zaznał dopiero na emeryturze.

Konopnicka, Piłsudski, Kawelin… Wszystkie białostockie pomniki w jednej książce

Joli zasłużyła na pamięć. Powinna stać się przestrogą, jak nie traktować zwierząt. Ale też – jak wspomniałem – zasłużyła na pamięć jako symbol naszego zwierzyńca. Powtórzę: dla wielu był to był pierwszy niedźwiedź, jakiego zobaczył na własne oczy.

Może więc upamiętnijmy niedźwiedzicę Joli? Może na trawniku, przy wejściu do zoo od strony ulicy Mieczysława Królika, mógłby stanąć jej pomnik? Taki odlany z betonu, na który mogłyby wspinać się dzieciaki, by rodzice robili im fotki z niedźwiedziem? Tylko niech będzie to niedźwiedź uśmiechnięty, taki, który oddycha z ulgą, a nie dusi się w klatce.

Wolna. Tak pewnie dziś w swoim niedźwiedzim raju czuje się Joli. Wreszcie ma spokój, wreszcie może biegać, nie zatrzymując się po kilku krokach w lewo, kilku w prawo. Wreszcie może tarzać się w trawie, wędrować i odkrywać świat.

Pomnik zaś powstać powinien, by białostoczanie pamiętali, co Joli przez lata robiono. Na dole napiszmy tylko małymi literami „Tam, gdzie jesteś, masz lepiej. Przepraszamy”. Joli się to należy.

Taki pomnik – w przeciwieństwie do tych wszystkich Lechów Kaczyńskich czy Alei Niezłomnych z monumentem upamiętniającym „Łupaszkę” – nie powinien budzić żadnych kontrowersji.

Akcent Zoo w Białymstoku. Niedźwiedź Fot. Agnieszka Sadowska / Agencja Gazeta GWL BIAL SA

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułEksperymenty medyczne na niewolnicach w Ameryce
Następny artykułŁabiszyn: Kolizja samochodu osobowego z dostawczym w Smogorzewicach