Aryna Sabalenka (2. WTA) już na inauguracje WTA 1000 w Indian Wells była bardzo blisko porażki i pożegnania się z turniejem w meczu z Peyton Stearns . Białorusinka w trzecim secie musiała bronić czterech piłek meczowych – w tym trzech z rzędu – ale ostatecznie po blisko trzygodzinnym boju wygrała 6:7(2), 6:2, 7:6(6) i zameldowała się w trzeciej rundzie prestiżowej imprezy, w której broni punktów za finał.
O 1/8 finału wiceliderka rankingu walczyła z Emmą Raducanu (250. WTA). To był bez wątpienia hit trzeciej rundy turnieju pań, a także jedno z najciekawszych poniedziałkowych spotkań, zwłaszcza że młoda Brytyjka w ostatnich dniach w końcu pokazała się z dobrej strony. Najpierw pewnie pokonała Rebekę Masarovą (96. WTA) 6:2, 6:3, a potem dopisało jej szczęście w postaci niedyspozycji rywalki, albowiem Dajana Jastremska (31. WTA) skreczowała po 18 minutach gry.
Dla 21-latki starcie z Aryną Sabalenką – tak wysoko notowaną rywalką ze światowej czołówki – było sporym testem, zwłaszcza że Emma Raducanu nie pokonała jeszcze w swojej karierze zawodniczki z TOP10 rankingu, mimo że ma już na swoim koncie tytuł wielkoszlemowy.
Sabalenka jak maszyna. Do pewnego momentu
Początek spotkania był dość leniwy. Obie zawodniczki pewnie utrzymały swoje gemy serwisowe do stanu 3:2. Aryna Sabalenka tradycyjnie grała z pełną mocą i to ona wywalczyła pierwszego break pointa w szóstym gemie za sprawą kątowego forehandu. Raducanu popełniła błąd, grając bekhend w siatkę i wiceliderka uzyskała przewagę przełamania. Momentum było po jej stronie i posłała trzy-cztery winnery w samą linię. W sumie potrafiła złapać serię siedmiu wygranych punktów z rzędu, co dało dwie piłki setowe, ale as serwisowy z drugiego podania Brytyjki na moment odwrócił dynamikę tego meczu. Białorusinka zaczęła popełniać więcej błędów i nie tylko nie zamknęła otwierającej partii przy pierwszej okazji, ale chwilę później wpadła w kłopoty przy swoim serwisie. Musiała wychodzić ze stanu 0:40, ale w momencie zagrożenia wróciła jej dobra gra. Wygrała pierwszego seta 6:3 w 39 minut. 19 winnerów do 6 niewymuszonych błędów – to imponowało w grze wiceliderki.
Scenariusz drugiej partii pierwotnie był identyczny. Znów przełamanie na korzyść Sabalenki przyszło w piątym gemie. Dokonała tego za sprawą forehandowego winneru z returnu. To chyba za bardzo rozluźniło Białorusinkę, która czuła przewagę nad rywalką i błyskawicznie oddała tę przewagę. Poziom jej gry się obniżył, a po kolejnym błędzie otrzymała nawet ostrzeżenie za używanie wulgarnych słów. Brytyjka doszła do break pointa na 5:3, ale wówczas jej return nie trafił w kort.
Końcówka drugiego seta była najlepsza pod względem tenisowej dyspozycji Emmy Raducanu, jednakże to nie wystarczyło na Arynę Sabalenkę, która kompletnie zaskoczyła, zagrywając zwycięski skrót przy break poincie, co pozwoliło jej chwilę później serwować na mecz. Nadmierny pośpiech i nerwowość serwisowa doprowadziły do długiego gema, w którym Brytyjka miała dwa break pointy, ale Białorusinka ostatecznie zamknęła to spotkanie 6:3, 7:5 i gra dalej w Indian Wells. Zeszłoroczna finalistka w czwartej rundzie zagra z lepszą z pary Elina Switolina (17. WTA) – Emma Navarro (23. WTA).
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS