Rewolucja techniczna, która nadeszła wraz z początkiem sezonu 2022, może nie wywróciła układu sił do góry nogami, ale z pewnością spowodowała spore zamieszanie w stawce.
W ścisłej czołówce nadal jest Red Bull Racing, ale jego głównym rywalem w pierwszych dwóch wyścigach było Ferrari. Obozy podzieliły pomiędzy siebie zwycięstwa w Bahrajnie i Arabii Saudyjskiej. Mercedes W13 – mimo podium Lewisa Hamiltona na inaugurację kampanii – nie jest w stanie dotrzymać tempa RB18 i F1-75. Głównym problemem trapiącym mistrzów świata wśród konstruktorów jest zjawisko tzw. „podskakiwania”, wywołane aerodynamiczną koncepcją aktualnych samochodów.
Mimo że niektórzy już wykreślają Mercedesa z walki o laury w tym sezonie – zwłaszcza po tym, jak Hamilton nie awansował w Dżuddzie do Q2 – Helmut Marko przestrzega przed takim podejściem i nie uważa, by obecna sytuacja była analogią do przerwania dominacji RBR po 2013 roku.
– Trzeba rozróżnić te dwie rzeczy – powiedział Marko w specjalnym wywiadzie udzielonym Formel1.de, siostrzanej publikacji Motorsport.com. – Erę po 2013 roku zdeterminowały nowe regulacje silnikowe. Mercedes na tym polu niesamowicie dominował.
– Byli nawet 2 sekundy przed wszystkimi, chociaż do końca tego nie pokazywali. Teraz zmiany w nadwoziu czy silniku nie są tak duże. Mercedes nie może przekręcić gałki i zakończyć przedstawienia. Zespół ma jednak solidne podstawy i świetnych ludzi, jeśli chodzi o obszar nadwozia.
– Jestem przekonany, że wrócą, gdy tylko będą mieli podskakiwanie pod kontrolą. Lewis Hamilton jest obecnie dziewięć punktów za [Maxem] Verstappenem, a to tyle co nic. Nie sądzę, że to koniec ery. Być może teraz walka będzie na tym samym poziomie.
Kłopoty Mercedesa to nie tylko wspomniane podskakiwanie. Biorąc również pod uwagę osiągi klientów niemieckiego producenta, deficyt obecny jest także w zakresie jednostki napędowej. Niewykluczone, że przyczyna tkwi w nowym paliwie, w którym procentowy udział substancji syntetycznych jest wyższy niż dotychczas.
– Nie wiem dokładnie dlaczego Mercedes został w tyle. Jednak z pewnością musi mieć to coś wspólnego z większą ilością syntetycznego paliwa, którego zawartość wzrosła z 5 do 10 procent.
– Dla nas to nie była łatwizna i nie wszystko działa tak samo. Oczywiście nie mamy szczegółowej wiedzy na temat Mercedesa. Jednak logika wskazuje, że wyjaśnienie powinno być związane z paliwem. No i odpływem krwi. Przede wszystkim, odszedł Andy Cowell i pięćdziesięciu innych, dobrych ludzi. To ma duży wpływ.
Dopytywany czy owe pięćdziesiąt osób pracuje teraz dla Red Bulla, Marko odparł krótko: – Tak, coś koło tego.
akcje
komentarze
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS