Od blisko 50 lat nie było tak wielkich emocji przed ostatnim wyścigiem sezonu w Formule 1. W 1974 roku, przed GP Stanów Zjednoczonych, Emerson Fittipaldi i Clay Regazzoni mieli tyle samo punktów. Od tamtej pory to się nie zdarzyło, aż do pojedynku Maxa Verstappena i Lewisa Hamiltona. Obaj przed GP Abu Dhabi mają po 369,5 punktu i wszystko będzie decydować się w ostatniej rundzie sezonu.
Jeszcze kilka wyścigów wcześniej to Max Verstappen miał dużą przewagę i wydawało się, że losy tytułu mistrzowskiego są już przesądzone. Bernie Ecclestone jest zdania, że duży wpływ na zmianę losów walki o tytuł mistrza świata miały “nieczyste gierki” ze strony Lewisa Hamiltona.
Ecclestone: Lewis prowadzi wielką kampanię przeciwko Verstappenowi
– Max jest dzieckiem w porównaniu do Lewisa. Najgorsze jest to, że Lewis prowadzi ogromną kampanię przeciwko niemu – powiedział w rozmowie z AFP. – Przez cały czas naciskali [z zespołem – przyp.red.] na Maxa, a potem sędziowie przyjrzeli się sprawie, gdy Toto udał się do dyrektora wyścigu – dodał. – Max musi mierzyć się z czymś więcej niż tylko wyścigami. Ma na plecach też Mercedesa, ponieważ go cały czas straszą i nie grają z nim uczciwie. To gra psychologiczna – podkreślił były właściciel praw do Formuły 1.
– Max ma za sobą kilka lat ścigania, ale nie na takim poziomie jak Lewis. Hamilton zbudował charakter, a świadomość, że wygrywa z Mercedesem, będącym dominatorem ostatnich kilku lat, uczyniła go znacznie silniejszym od Maxa. Dla Verstappena to pierwszy sezon, w którym ma bolid zdolny do regularnego wygrywania – podkreślił Ecclestone.
Gdzie szukać przykładów takich zachowań? Choćby podczas konferencji prasowych i wypowiedzi po wyścigu. Toto Wolff nie bał się używać mocnych słów w kierunku Maxa Verstappena, by wywierać na nim jak największą presję w kluczowych momentach sezonu. Tak było choćby po GP Brazylii, gdzie Verstappen bardzo agresywnie bronił się przed atakami Hamiltona. – To, co było widać na filmie, jest oczywiste dla każdego, kto kiedykolwiek się ścigał. To było dalekie od poziomu kierowców Formuły 1. On nie miał zamiaru w tym zakręcie trzymać się toru – mówił Wolff, reagując na wypchnięcie Hamiltona, by Verstappen utrzymał się na prowadzeniu w wyścigu.
Tak samo, gdy Wolff powtarzał po wyścigu w Arabii Saudyjskiej, że oczekuje czystej walki w ostatnim wyścigu. Kilkukrotnie wcześniej doszło już w tym sezonie do kolizji między Verstappenem a Hamiltonem. – Sposób jazdy Verstappen wymaga oceny i uwagi. Chcemy po prostu czystych mistrzostw. Jeśli to Max wygra, pogodzę się z tym. Ale chcemy, żeby przebiegło to sprawiedliwie – podkreślał tuż po tym, gdy Hamilton nazwał swojego rywala “pieprzonym szaleńcem”. W ten sposób skomentował zachowanie Holendra w momencie, gdy doszło między nimi do kolizji na torze Jeddah.
Obydwa zespoły chwycą się wszystkiego, by przechytrzyć rywala
To tylko potwierdza tezę, że obydwa zespoły są gotowe, by w tej walce chwytać się dosłownie wszystkiego. Cel jest jeden – zdobyć tytuł i przechytrzyć swojego rywala w bezpośredniej walce. A dowodów na takie zachowanie było już pełno zarówno ze strony Red Bulla, jak i Mercedesa.
Mercedes był gotów do przyjęcia kary dla Lewisa Hamiltona za wymianę silnika. Nowa jednostka dała możliwość wyśrubowania jej mocy do maksimum, co nie byłoby możliwe na silniku, który miałby więcej kilometrów do przejechania. Dzięki temu w Brazylii Hamilton miał zdecydowanie najwięcej mocy ze wszystkich i bez trudu w sprincie przebił się z 20. miejsca na 5,. a w wyścigu wygrał, choć ruszał z 10. miejsca.
Czym próbował odpowiedzieć Verstappen? W swoim stylu – agresywną jazdą. Po raz kolejny zaczął walczyć na granicy przepisów. Wiedział, że w inny sposób nie ma szans z Hamiltonem. Wypchnął Brytyjczyka z toru w sposób, który dawał podstawy sędziom, by nie dawać mu kary. I się nie przeliczył – sędziowie uznali, że nie ma czego analizować.
I sprawa by się zakończyła, gdyby nie Michael Masi – dyrektor wyścigowy. Dzień po wyścigu przyznał, że sędziowie nie mieli dostępu do obrazu z kamery z kokpitu Maxa Verstappena, a gdyby go mieli, ukaraliby Holendra. Z takiego prezentu Mercedes musiał skorzystać, odwołując się od decyzji sędziów na podstawie nowego dowodu. Sędziowie po długich debatach ocenili jednak, że nagranie nie wpływa w sposób znaczący na ocenę faktów.
Ale to nie był koniec przepychanek między Red Bullem a Mercedesem. Austriacki zespół zbierał dowody przeciw mistrzom świata na temat ich tylnego skrzydła. Jeden z byłych pracowników Mercedesa miał przekazać informacje na temat uginania się tego elementu, by zyskać prędkość na prostych. A to niezgodne z regulaminem technicznym. Nie przeszkadzał w tym nawet fakt, że FIA niczego nie byłaby w stanie zmienić przed końcem sezonu i walki o tytuł.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS