Marcin Kolczyński wyjechał do Holandii w celach zarobkowych. W domu czekała na niego żona Monika oraz 12-letnia córka, 10-letni syn i dwulatek.
Do tragedii doszło w niedzielę. Mężczyzna pojechał na plażę w Julianadorp. Usłyszał tam krzyk urlopowiczów z Niemiec – matki i trójki dzieci. Rzucił się do morza i uratował tonące dzieci. Sam zginął.
Z “Faktu” dowiadujemy się, że ciało 36-latka zostało już sprowadzone do Polski, a msza żałobna zostanie odprawiona we wtorek w Kazimierzu Biskupim. Polacy, Niemcy i Holendrzy są poruszeni historią mężczyzny. Zorganizowali zbiórkę na gofundme.com. “Zebrano ponad 300 tysięcy euro dla rodziny Polaka” – poinformował portal nltimes.nl.
Na łamach “Faktu” teściowa Marcina Kolczyńskiego powiedziała, że rodzina jest zrozpaczona, a dzieci cały czas dopytują o tatę. – Monika rozpacza, że Marcin, ratując trójkę obcych dzieci, osierocił troje swoich. Ale tłumaczę jej, że tak musiało być, że jej mąż jest bohaterem. Zrobił, co było trzeba – wyjaśniła.
Udaremnił kradzież roweru. Nagranie z Kanady
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS