A A+ A++

Na stronie zrzutka.pl działa zbiórka pieniędzy dla pani Izabeli z Rydułtów. Jej mąż mówi wprost – potrzebny jest natychmiastowy ratunek.

– Iza jest cudowną matką, żoną, córką, siostrą i przyjaciółką o wielkim sercu. Wielokrotnie pomagała innym, teraz sama potrzebuje pomocy. W trakcie czerwcowego pobytu nad morzem, zaczęła nagle wymiotować – pewnie zatrucie, nikt jednak nie podejrzewał, jaki zaczyna się horror rodziny – wspomina pan Mateusz.

Zobacz także

W czerwcu kobieta trafiła do szpitala w Koszalinie, tam lekarze wykonali badania, po których zdiagnozowano niedrożność jelit, oraz niewielką ilość płynu w zatoce douglasa. Po powrocie do domu udała się na konsultacje do lekarza rodzinnego. Skierowana została na oddział chirurgi, gdzie po badaniach rozpoznali podejrzenie raka jajnika.

– Po wielkim szoku, zaczęliśmy szybko reakcje. Pierwsza wizyta u ginekologa, który stwierdził brak nieprawidłowości. Druga wizyta u ginekologa – onkologa zakończyła się skierowaniem na oddział onkologii w Katowicach. Tam również pierwszym rozpoznaniem był rak jajnika. Głównym objawem było ciągle narastające wodobrzusze, jednak wszystkie pozostałe badania go wykluczały. Żona spędzała czas między domem a szpitalem gdzie odbarczano jej ok 6 l płynu tygodniowo. Słabła z dnia na dzień. Waży zaledwie 42 kg. Nie miała siły zająć się synami 10-letnim Nikodemem, 9 letnim niepełnosprawnym Ksawerym oraz malusim 3-miesięcznym Czarkiem – zaznacza mąż pani Izabeli.

Wybrany płyn został wysłany do badania histopatologicznego, w którym wszyły ogromne ilość komórek nowotworowych Podjęto decyzję o gastroskopii i kolonoskopii. Pobrano wycinki, niestety wynik był mało optymistyczny- rak żołądka o słabej kohezji. Lekarze rozłożyli ręce i zadecydowali o podaniu chemii paliatywnej ze względu na wysoki stopień zaawansowania.

– Na własną rękę postanowiliśmy szukać pomocy. Moja Kochana żona z dnia na dzień była słabsza, wodobrzusze narastało coraz szybciej, dodatkowo doszły wymioty. Lekarz z Kliniki z Krakowa dał nadzieję na wyleczenie. Niestety po wykonanej tam laparoskopii zwiadowczej okazało się, że przez nowotwór został zajęty nie tylko żołądek, ale też inne narządy i nie ma możliwości zastosowania jakiejkolwiek terapii. Obecnie przebywa jeszcze w Krakowskiej klinice, gdzie podawane ma żywienie dojelitowe – dowiadujemy się.

Rodzina chorej szuka pomocy za granicą, jednak potrzebna jest ogromna kwota pieniędzy.

– Błagam Was pomóżcie nam. Ona nie może odejść, nie może zostawić dzieci, które tak bardzo potrzebują matki! Jesteśmy naprawdę zrozpaczeni. Koszt leczenia w Niemczech, gdzie jest jeszcze jakakolwiek szansa wynosi 25 tyś euro a to na PLN ponad 100 000 zł –3 tygodniowej kuracji. Wszystkie oszczędności, które mieliśmy poszły na odbudowanie zniszczeń po powodzi w maju, która dotknęła nas z rodziną – mówi pan Mateusz.

Błaga, byśmy nie pozwolili stracić matki dzieci.

– Moja żona czeka na pierwsze kroki najmłodszego syna, na pierwsze wypowiedziane słowo (mamo). Nie chce, żeby dzieciakom zostały tylko zdjęcia. A ten nasz najmłodszy przecież nic nie wie co się dzieje. A średni potrzebuje stałej opieki, bo jest niepełnosprawny. Tak bardzo ją wszyscy Kochamy – kończy mąż kobiety.

»Tutaj przejdziecie do zbiórki pieniędzy dla pani Izabeli«

Obserwuj nasz serwis na:

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPielęgniarka w Niemczech zaszczepiła 8 tys. osób solą fizjologiczną
Następny artykułWTA Cincinnati. Venus i Serena Williams oraz Sofia Kenin nie zagrają