Nie twierdzę, że macierzyństwo po tych paru latach stało się pestką. Jasne, że nie. Są niemowlaki, które większość dnia przesypiają, nie budzą się w nocy, uwielbiają podróżować, nie chorują. Takie dzieci nie dają rodzicom popalić. Ale one są jak yeti: każdy o nich słyszał, ale nikt ich nie widział. Teraz jednak naprawdę czuję się moim synom potrzebna. Nie, nie do obsługi, tylko jako codzienny towarzysz życia, przyjaciel. Człowiek, który idzie z nimi przez świat. Pogodziłam się już z tym, że przy dzieciach nie wszystko da się zaplanować (a raczej większości zaplanować się nie da), a przeziębienie zawsze pojawi się w najmniej spodziewanym momencie, mimo to świetnie jest usiąść z dziećmi na trawie i zjeść lody, wspólnie pomalować farbami albo pograć w planszówki zamiast oglądać Netflixa.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS