A A+ A++

Dziś w Sejmie odbyło się posiedzenie Parlamentarnego Zespołu Przeciwdziałania Bezprawiu – Linia zdrady Tuska. „Będziemy się domagali sprawiedliwości. Ta sprawiedliwość prędzej czy później nadejdzie. Mam głęboką nadzieję, że będzie to prędzej niż później” – podkreślił były minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak. „Nasz zespół ma na celu dokumentowanie przestępstw oraz bezprawia, które jest dokonywane przez rząd Donalda Tuska, przez jego urzędników, przez prokuratorów i sędziów na telefon, przez tych wszystkich, którzy przykładają rękę do umacniania bezprawia i łamania prawa” – dodał poseł PiS Michał Woś.

CZYTAJ WIĘCEJ: Mocna konferencja Błaszczaka i ekspertów ws. obrony na linii Wisły. „Jeśli prezydentem RP zostanie Trzaskowski, to do tego wrócą!”

Jak zaczął poseł PiS Michał Wos, chodzi o „linię zdrady Tuska, słynną linię obrony Polski na Wiśle i oddanie połowy terytorium Rosjanom, ale też te wszystkie działania, które się wydarzyły po, czyli fałszywe stawianie zarzutów i ściganie przedstawicieli najważniejszych opozycji w osobie przewodniczącego klubu parlamentarnego, ale też współpracowników”.

Następnie głos zabrał były minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak.

Sprawa niewątpliwie ma charakter zemsty politycznej. Represje, które spotykają posłów opozycji, trzeba postrzegać w kontekście demokracji walczącej albo demokracji warczącej, jak mówi o tym wszystkim, co się dzieje dziś w naszej ojczyźnie Karol Nawrocki. A więc mamy do czynienia z łamaniem prawa, z próbą wyeliminowania opozycji z życia politycznego. Szuka się pretekstów do tych działań i jednym z tych pretekstów jest próba zaciemnienia sprawy, czy też przekreślenia sprawy kompromitującej ten pierwszy rząd Donalda Tuska, tej sprawy, którą publicyści określają jako linię zdrady, a więc linia Wisły, bo rzeczywiście to nie była linia obrony. Mniej niż 100 tys. żołnierzy, 95-97 tys. żołnierzy w 2015 roku dysponujących starym sprzętem, postsowieckim sprzętem, nie było w stanie obronić Polski na linii Wisły

— wyjaśnił Mariusz Błaszczak.

„Obrona dotyczy każdego centymetra polskiej ziemi”

Wskazał, że „kiedy Prawo i Sprawiedliwość doszło do władzy, zmieniło zasady obrony naszego kraju”.

Obrona dotyczy każdego centymetra polskiej ziemi, a więc obrona rozpoczyna się od granicy. I dziś Wojsko Polskie liczy ponad 200 tys. żołnierzy. Chociaż cel, który został postawiony na podstawie ustawy o obronie ojczyzny, dotyczy tego, żeby Wojsko Polskie liczyło co najmniej 300 tys. żołnierzy. Dziś Wojsko Polskie jest wyposażone w nowoczesną broń. Mogę wymieniać cały zakres tych zamówień, jakie przeprowadziliśmy, kiedy rządziło Prawo i Sprawiedliwość – 2018 rok – to zamówienie dwóch baterii Patriot, 2019 rok – pierwszy dywizjon HIMARS, 2020 rok – dwie eskadry F35, 2021 rok – 250 czołgów Abrams najnowszej generacji, również 2021 rok – bezzałogowce tureckie Bayraktar, 2022 rok – to cała seria zamówień we współpracy z Koreą Południową, a więc to są czołgi K2 armatohaubice K9, samoloty FA50. Równolegle podpisywaliśmy kontrakty, które były kierowane do polskiego przemysłu zbrojeniowego. Te kontrakty dotyczyły pozyskania czy to Krabów, czy też moździerzy samobieżnych Rak. A więc realnie wzmacnialiśmy polskie wojsko

— zapewnił były minister obrony narodowej.

Również odbudowywaliśmy jednostki wojskowe zlikwidowane na wschód od Wisły. Mówię tu o I dywizji, warszawskiej dywizji zmechanizowanej im. Tadeusza Kościuszki, która została zlikwidowana w 2011 roku i bardzo wiele innych jednostek wojskowych. Dziś Bramę Brzeską zamyka 18. dywizja zmechanizowana powołana do życia w 2018 roku właśnie na gruzach I dywizji zmechanizowanej, zlikwidowanej w 2011 roku. Zaczęliśmy formowanie, kiedy rządziło Prawo i Sprawiedliwość Dywizji Podlaskiej, czyli pierwszej dywizji Piechoty Legionu, w której zadaniem jest zamknięcie bramy grodzieńskiej. Rozpoczęliśmy formowanie też ósmej dywizji, dywizji, której zadaniem było wzmocnienie wschodniej Polski. A więc generalnie naszym celem było wzmocnienie wschodniej Polski. Kiedy jeździłem po Polsce, spotykałem się z ludźmi, rozmawiałem z ludźmi, ludzie pytali, Polacy pytali, mieszkańcy wschodniej Polski pytali, co się dzieje w tej części, którą zamieszkują, dlaczego zostały zlikwidowane jednostki polskiego wojska, kto będzie bronił. Kto będzie bronił Polski wschodniej, jeżeli dojdzie do ataku? A przecież wszyscy doskonale wiedzieliśmy, że Putin zamierza odbudować imperium rosyjskie i ono zawsze bez względu na to, czy było białe, czy czerwone, czy teraz jest putinowskie, było agresywne i dopuszczało się zbrodni wojennych. Więc ludzie o to pytali. W związku z tym po zmianie zasad obrony naszego kraju odtajniłem archiwalne dokumenty dotyczące linii Wisły, które były przechowywane nie w dowództwie, nie w sztabie generalnym, tylko w Wojskowym Biurze Historycznym. Tak nazywa się archiwum, gdzie trafiają dokumenty, które już są nieaktualne. Odtajniłem te dokumenty i upubliczniłem je tak, żeby po raz kolejny do tych haniebnych koncepcji nie powrócono

— mówił Mariusz Błaszczak.

„Sądzę, że cel osiągnąłem”

I sądzę, że cel osiągnąłem. Pierwszym celem było wzmocnienie polskiego wojska. Było zastosowanie zasady obrony od granic. A drugim celem było uniemożliwienie powrotu do tej haniebnej koncepcji linii Wisły. Można by powiedzieć, że z tego tytułu nasza ojczyzna nie poniosła żadnej szkody. Żadnej szkody. Wręcz przeciwnie. Jest z tego korzyść dla Polski i Polaków polegająca na tym, że obecna władza do tej koncepcji już nie może wrócić. Po prostu już nie może wrócić, bo opinia publiczna zwyczajnie się na to nie zgodzi. Usłyszałem zarzuty postawione przez prokuratora wojskowego, który zanim te zarzuty postawił, został awansowany, przed którym jednocześnie, tak domniemam, że została roztoczona perspektywa kariery, a wymagają od niego gorliwości. I w związku z tym on jest gorliwy. Następnie ten prokurator wojskowy przedstawił zarzuty moim byłym współpracownikom, a wczoraj przedstawił zarzuty kolejnemu mojemu byłemu współpracownikowi, czyli profesorowi Cenckiewiczowi, który był dyrektorem wojskowego biura historycznego. Postrzegam to jako działanie przeprowadzane na zamówienie polityczne

— podkreślił były szef MON.

CZYTAJ TEŻ: Cenckiewicz ujawnia, że ma być ścigany ws. odtajnienia haniebnych planów obrony na linii Wisły. Mocna reakcja Błaszczaka

Zresztą sam ten prokurator wojskowy w odpowiedzi na pytania mediów stwierdził, że on nie odbiera ministrowi obrony narodowej praw do tego, żeby te dokumenty odtajnić, ale zaczął tutaj snuć różne dywagacje. Te dywagacje skłoniły nas do tego, żeby złożyć wniosek do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez prokuratora wojskowego. Taki wniosek złożyliśmy, gdyż te dywagacje noszą znamiona w naszej ocenie przekroczenia uprawnień przez prokuratora wojskowego. Liczymy na to, że prokuratura nielegalnie przejęta przez rząd koalicji 13 grudnia, ale jednak jest to prokuratura, że prędzej czy później sprawą się zajmie. Jeszcze pozwólcie państwo dwa zdania na temat prokuratora wojskowego

— wskazał.

Otóż był on aktywny i wciąż jest aktywny w stowarzyszeniu prokuratorów, które niewątpliwie wypowiadało się w sposób krytykujący rząd Prawa i Sprawiedliwości, w którym byłem ministrem. Więc takie publiczne wypowiedzi, które jeszcze miesiąc temu były dostępne na stronie internetowej tego stowarzyszenia, skłoniły nas do tego, żeby złożyć wniosek o wyłączenie tego prokuratora ze sprawy, gdyż siłą rzeczy nie jest on obiektywny, bo skoro oskarża ministra rządu, cały ten rząd, kiedy rządził polską, oskarżał w mojej ocenie bezpodstawnie, ale jednak oskarżał, był aktywny, jeżeli chodzi o publiczne dokonywanie ocen działalności tego rządu. Więc nie może być bezstronny, nie może być bezstronny człowiek, który atakował rząd, a teraz stawia zarzuty ministrowi z tego rządu. Ale jak wiecie państwo, w tej sytuacji, w której się znaleźliśmy, w demokracji walczącej albo warczącej, nasz wniosek został uchylony przez nadzorującego prokuratora, ale my oczywiście sprawy nie zostawiliśmy. Będziemy się domagali sprawiedliwości. Ta sprawiedliwość prędzej czy później nadejdzie. Mam głęboką nadzieję, że będzie to prędzej niż później

— zaznaczył Mariusz Błaszczak.

Dokumentowanie bezprawia rządu Tuska

Michał Woś wskazał, że „nasz zespół ma na celu dokumentowanie też tych przestępstw, tego bezprawia, które jest dokonywane przez rząd Donalda Tuska, przez jego urzędników, przez tych prokuratorów, przez tych sędziów na telefon, przez tych wszystkich, którzy przykładają rękę do umacniania tego bezprawia i do łamania prawa”.

Będziemy dokumentować i dokumentujemy wszystkie te przypadki

— dodał poseł PiS.

„Tak naprawdę nie może być”

Agnieszka Glapiak, obecnie zastępca przewodniczącego KRRiT, podkreśliła, że chciałaby dodać, że „pan pułkownik Maksjan ma w swoim pokoju na dwóch ścianach kalendarz z napisem ‘Czas na niezależną prokuraturę’”.

Otóż to jest nieprawdziwe hasło, ponieważ ta prokuratura, zwłaszcza prokuratura wojskowa, działa na rozkaz polityków i wszystko, co robią, robią na polecenia polityków i jest motywowane politycznie. Mam postawiony zarzut pomocnictwa ministrowi i to jest absurdalny zarzut, dlatego że chciałabym zwrócić uwagę na rolę urzędników, jaką pełnią w administracji państwowej. Jestem doświadczonym, kilkudziesięcioletnim urzędnikiem. Pracowałam w kancelarii prezesa Rady Ministrów. Kierowałam departamentami w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, w Ministerstwie Obrony Narodowej. I wiem, że każdy szef jest silny siłą swoich współpracowników i nie wyobrażam sobie, żeby urzędników można było oskarżać o to, że służą pomocą, swoją wiedzą i doświadczeniem swoim przełożonym. Dzisiaj tak jest. Obawiam się, że nękanie urzędników, nawiedzanie ich rano o godzinie 6:00, zakładanie kajdanek na ich ręce i nogi są naprawdę rzeczami niedopuszczalnymi i powodują, że dzisiejsi urzędnicy obawiają się podejmowania jakichkolwiek decyzji, wspierania swoich szefów. Tak naprawdę nie może być. Urzędnicy są fundamentem, są podstawą działania administracji w demokratycznym państwie i mogę podsumować, że tylko Polski żal

— zaznaczyła Agnieszka Glapiak.

Błędne rozmieszczenie sił obronnych

Pułkownik Grzegorz Kwaśnik, który w latach 2006-2010 służył w zarządzie planowania strategicznego Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, a od 2015 roku był pełnomocnikiem ministra obrony narodowej do spraw utworzenia Wojsk Obrony Terytorialnej, a potem dyrektorem biura do spraw utworzenia obrony terytorialnej, powiedział, że „każdy, kto próbuje oceniać lub oskarżać pana ministra Błaszczaka za jego działalność jako ministra obrony narodowej powinien najpierw przyjrzeć się, jak wyglądały nasze siły zbrojne oraz jaka była ich zdolność do przeprowadzenia operacji w 2015 roku, czyli na kilka miesięcy przed utworzeniem rządu Zjednoczonej Prawicy”.

Tak się szczęśliwie składa, że właśnie wiosną 2015 roku ukazała się na rynku wydawniczym książka „Wygaszanie Polski” i w tej książce ukazał się artykuł „Kto nas obroni”, w którym została przedstawiona ocena zdolności Sił Zbrojnych RP do przeprowadzenia samodzielnej operacji obronnej. Ocena ta została przeprowadzona w pięciu kluczowych obszarach, na podstawie których zidentyfikowano następnie pięć największych słabości Sił Zbrojnych RP w roku 2015. I pierwszą z tych słabości było błędne rozmieszczenie sił obronnych

— mówił.

Kwestia roli rzeki Wisła

Następnie głos zabrał pułkownik Marcin Stachowski, były zastępca szefa Centralnego Wojskowego Centrum Rekrutacji oraz oficer, który służył także w Wojskach Obrony Terytorialnej i w sztabie generalnym.

W przestrzeni publicznej coraz częściej zabierają głosy tak zwane uznane autorytety, które niestety, z przykrością muszę powiedzieć, nigdy nie brały udziału w planowaniu operacyjnym, nigdy nie brały udziału w przygotowaniu dokumentów na poziomie strategicznym. Ale posługując się pewnymi założeniami akademickimi, bądź populistycznym uproszczeniem bardzo mocno krytykują decyzję pana ministra odnośnie odtajnienia pewnych fragmentów planu użycia sił zbrojnych pod kryptonimem Wisła. Ich zastrzeżenia najczęściej dotyczą kilku treści, które tak naprawdę są powszechnie znane opinii publicznej. Jest to kwestia przeciwnika, jego potencjału, prawdopodobnych kierunków natarcia. Jest to kwestia roli rzeki Wisła. Rzeki Wisła, która stanowi naturalną przeszkodę terenową i jest naturalnym bezpiecznikiem, który powoduje, że dalej przeciwnik nie pójdzie, co jest udokumentowane historycznie w wielu wydarzeniach i wielu aspektach historycznych. Ale również podważają kwestie dotyczące sojuszniczego wsparcia. Te wszystkie elementy, o których właśnie wspomniałem, były bardzo dogłębnie analizowane, jednakowo w wojskowej, fachowej literaturze, ale również w jawnych naukowych publikacjach

— mówił.

Polska musi być gotowa i musi sprostać temu wyzwaniu, ale musi być przygotowana do obrony swojego terytorium, nie tylko przy pomocy sojuszników, ale przede wszystkim własnym potencjałem

— dodał pułkownik Marcin Stachowski.

CZYTAJ RÓWNIEŻ:

— Nowy wątek ws. planów obrony Polski na linii Wisły! Przypomniano wypowiedzi generałów niewygodne dla Koalicji 13 grudnia

— Nawrocki w obronie bezpieczeństwa Rzeczypospolitej! „Będę pilnował, aby nikt nigdy nie wrócił do doktryny obrony Polski na linii Wisły”

— „Bodnarowcy” ścigają współpracowników Błaszczaka! Były szef MON: Mają usłyszeć zarzuty za sprawę tzw. linii Wisły. To represje

nt/YT

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPo prostu “Dzieciogadki”
Następny artykułВасилий Малюк уволил с должности спецслужащего СБУ Лойфа