A A+ A++

Magda Linette pokonała Renatę Zarazuę 6:4, 7:6 (8-6 w tie-breaku) w pierwszej rundzie turnieju WTA 500 w Abu Zabi. To był pierwszy mecz Polki po nieudanym występie w Australian Open. Trzy tygodnie temu poznanianka zagrała w Melbourne tak, że – jak przyznała w rozmowie ze Sport.pl – było jej wstyd przed Agnieszką Radwańską.

Zobacz wideo Iga Świątek zawiodła? “Nie było czego zbierać”

Radwańska w końcówce 2024 roku dołączyła do sztabu szkoleniowego Linette. – Rozmawiałyśmy z Agnieszką otwarcie przed rozpoczęciem współpracy. Ona jest tak inteligentnym sportowcem i po prostu pokazuje mi, kiedy powinnam być bardziej agresywna, kiedy zagrać inaczej. Mogę z nią rozmawiać bez skrępowania – mówiła Linette w opublikowanej w poniedziałek rozmowie ze Sport.pl.

Doświadczona, 33-letnia, tenisistka zdaje sobie sprawę z tego, że początek współpracy z Radwańską mógł i powinien być lepszy. Niestety, w pierwszej rundzie Australian Open niespodziewanie przegrała z niżej notowaną Japonką Moyuką Uchijimą 6:4, 2:6, 6:7 (8-10). –  To była dla mnie bolesna przegrana, zważywszy na to, że miałam piłkę meczową [przy stanie 6:4, 2:6, 5:4, 40:30]. Na pewno będzie mi się śnić po nocach ten podwójny błąd serwisowy. Nie grałam w ogóle agresywnie. Miałam wrażenie, że walczyłam bardziej siłą woli, ale cały czas z tyłu głowy jakieś demony mnie hamowały – dopiero co mówiła Linette Norbertowi Amlickiemu. – Teraz staram się wyciągnąć z tego wnioski i w kolejnych turniejach na pewno zagram agresywniej – nawet jeżeli coś nie pójdzie, to będzie to na moich zasadach – dodawała.

Demony Linette znów przeszkadzały

W pierwszym występie po porażce z Melbourne Linette też miała momenty zaskakującej niemocy. W pierwszym secie starcia z Zarazuą w Abu Zabi Polka prowadziła 5:2, 40:0 i serwowała, ale nie domknęła partii. Zrobiła to dopiero, gdy Meksykanka zmniejszyła straty do stanu 4:5. W drugim secie Linette niespodziewanie dała się przełamać i przegrywała 1:3 przy serwisie rywalki. I tym razem zareagowała pozytywnie. Tak jak w pierwszym secie – zmobilizowała się i narzuciła swoje warunki. Ale problem w tym, że nie na długo.

Filigranowa Meksykanka (ma tylko 160 cm wzrostu) przeżywa najlepszy czas w karierze – w ubiegłym roku pierwszy raz weszła do pierwszej setki rankingu WTA, teraz jest 66. W Abu Zabi jest już w rytmie meczowym, bo do turnieju głównego weszła z eliminacji, gdzie pokonała dwie przeciwniczki. W spotkaniu z Linette Zarazua potrafiła wykorzystać gorsze momenty Polki. Koniec końców faworytka (Magda jest 38. w rankingu WTA, osiągnęła znacznie więcej, ma większe doświadczenie i jest po prostu lepszą tenisistką) takie momenty potrafiła przezwyciężyć. I w pierwszym secie, gdy rywalka goniła, i w drugim, gdy uciekała.

Generalnie demony Linette dawały o sobie znać dość mocno. Zwłaszcza w drugiej partii. W niej najpierw przez swoje błędy Polka pozwoliła uciec Meksykance na 3:1. Gdy po chwili nie dała jej powiększyć przewagi do 4:1 i wygrała gema przy jej serwisie, myśleliśmy, że już ma wszystko pod kontrolą. Tymczasem po kilku minutach zamiast wyniku 6:4, 3:3 na tablicy pojawił się rezultat 6:4, 2:4. To było tym bardziej zaskakujące, że przy wyniku 6:4, 2:3 Linette czekała na swój serwis, spokojnie rozmawiając z trenerem Markiem Gellardem, a Zarazua korzystała w tym czasie z przerwy medycznej i do gry wróciła z okazałym opatrunkiem na lewym kolanie.

Linette obroniła dwa setbole. Wytrzymała to

Waleczna Zarazua po przerwie medycznej przełamała Polkę. Wtedy kolejnym przełamaniem powrotnym odpowiedziała Linette. I wreszcie dorzuciła gema serwisowego na 4:4. A potem dostaliśmy końcówkę, w której obie świetnie walczyły. Tę walkę lepiej wytrzymała nasza tenisistka. Najpierw obroniła dwa setbole (przy stanie 4:5 i grze na przewagi przy swoim serwisie oraz gdy przegrywała 5-6 w tie-breaku i serwowała Zarazua), następnie wykorzystała pierwszą piłkę meczową.

W boksie Magdy nie widzieliśmy Radwańskiej, ale nawet jeśli na tym turnieju byłej numer dwa światowego rankingu nie ma, to zapewne wszystko śledzi. I nie zaryzykujemy wiele, jeśli założymy, że z postawy Linette w pierwszym meczu w Abu Zabi jest zadowolona. – Mam wrażenie, że Agnieszka zasłużyła, żeby zobaczyć lepsze mecze w moim wykonaniu i było mi wstyd, że musiała to oglądać – mówiła Magda wracając do Australian Open. Pierwszy turniej po tamtym niepowodzeniu zaczęła lepiej. Ale teraz warto byłoby zrobić więcej – grać jeszcze bardziej na swoich zasadach, a jeszcze mniej liczyć na błędy rywalki. W drugiej rundzie Linette zmierzy się z Rosjanką Pawliuczenkową (26 WTA) albo z Amerykanką Kenin (75 WTA).

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSyndrom Boga
Następny artykuł„Europa wraca do wyścigu”. UE inwestuje miliony w sztuczną inteligencję. To efekt DeepSeek