A A+ A++

Nocny Kochanek powstał w 2012 roku jako żartobliwe wcielenie heavy metalowego bandu Night Mistress. Zespół ma na koncie dwie platynowe płyty – za „Zdrajców metalu” i „Randkę w ciemność”, Fryderyka w kategorii Najlepszy Album oraz dwie nagrody Antyradia, w tym dla Wokalisty Rocku. W 2018 roku na festiwalu Pol’and’Rock pobili rekord frekwencyjny; ich koncert obejrzało około 700 tysięcy ludzi.

Bartosz Czartoryski: Kiedy umawiałem się z tobą na rozmowę, padło hasło, że godzina jest obojętna, oby po jedenastej. Rockmani wcześniej nie wstają?

Krzysztof Sokołowski: Od kiedy pamiętam, chodziłem spać późno, a co za tym idzie, miałem problemy z wczesnym wstawaniem. Granie w Nocnym Kochanku tylko umocniło moje przyzwyczajenia. Nasz zespół kojarzony jest z atmosferą luzu i rock and rolla, więc przynajmniej nikt się nie dziwi, że daleko mi do rannego ptaszka.

Jesteście niewolnikami imageu?

Zazwyczaj ludzie spodziewają się podczas rozmowy ze mną, że będzie śmiesznie, że będą jakieś jaja i powiem coś zabawnego.

Presja, że musisz zawsze rzucić coś dowcipnego też potrafi być deprymująca.

Rzadko się zdarza po koncertach, aby ktoś nie proponował nam wspólnego imprezowania, a często jesteśmy już po prostu zmęczeni i najchętniej poszlibyśmy od razu do hotelu.

Jak to po pracy.

Ale jednak jest pewne wymaganie, żebyśmy ciągle byli poza pracą. Bo nie oczekuje się od nas super powagi i skupienia, tylko żartu ze sceny i gadki z ludźmi, a jak przydarzy się nam jakieś potknięcie, to nikt nie robi nam z tego powodu wyrzutu. Taka łatka lekkoducha ma swoje plusy.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułOwen Shroyer: Steve Bannon’s prison sentence is a political persecution, a total sham
Następny artykułOdrodzenie polskiego talentu