Czterech z siedmiu lekarzy oddziału ortopedycznego w 105. Szpitalu Wojskowym złożyło wymówienia. Wśród nich ordynator.
Ponad połowa składu lekarzy oddziału ortopedycznego złożyła wypowiedzenia.
Kontaktujemy się z Piotrem Pruszyńskim, ordynatorem oddziału ortopedii.
– Nie słucham plotek, proszę się do rzecznika szpitala zwrócić. Bo ja jestem w pracy. W zasadzie cały czas – słyszymy.
O sprawie rozmawiamy z Markiem Femlakiem, zastępcą komendanta ds. leczniczych 105. Szpitala Wojskowego w Żarach.
– Potwierdzam. Lekarze zrobili to we wrześniu. Obowiązuje ich miesięczne wypowiedzenie, zatem do 31.10. Praca oddziału w tej chwili nie jest zaburzona. Cały czas wykonywane są zabiegi natury urazowej – zaopatrywani są pacjenci z wypadków. Ale także cały czas realizowane są zabiegi planowe, np. wszczepianie endoprotez – informuje M. Femlak. I dodaje: – Wśród osób, które złożyły wypowiedzenie, znajduje się ordynator oddziału.
Zapewnia, że praca oddziału nie jest zakłócona i jeżeli zdarzają się zmiany terminów, to w nagłych sytuacjach.
– W ostatnim czasie było dużo wypadków komunikacyjnych. W pierwszej kolejności muszą być w tych sytuacjach zoperowani pacjenci, którzy zostali w nich poszkodowani. Pacjent planowy musi w takim przypadku poczekać. Zabiegi ustalone wcześniej w harmonogramie trzeba było przesuwać – dodaje M. Femlak.
Kasa czy względy osobiste?
Jak słyszymy, wszystkie wypowiedzenia czterech lekarzy zostały złożone ze względów osobistych.
– Tak było to uzasadnione. Nie było informacji, że zbyt mało zarabiają lub też mają złe warunki pracy. Rozmawiamy z nimi i chcemy pomóc poukładać te kwestie – zaznacza M. Femlak.
Pytamy o zbieżność w czasie tych wypowiedzeń i wskazane przez lekarzy „przyczyny osobiste”.
– Niektórzy mówią, że mają plany pracy w innym miejscu, ktoś inny, że ma kłopot z dojazdem do Żar z Zielonej Góry. Na bieżąco rozmawiamy. I ja jestem dobrej myśli, że się dogadamy – mówi M. Femlak. Powtarza, że nie ma mowy o tle finansowym wymówień.
W szpitalu nieoficjalnie słyszymy, że jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o…
Lekarze mają zarabiać nawet 150 -200 zł za godzinę. Wkrótce kończyć się mają ich kontrakty (nie są zatrudnieni na etacie) i chcieliby wynegocjować lepsze warunki płacy.
– Choć przecież ich wynagrodzenia poniżej 50 tys. zł miesięcznie nie schodzą. Jeżeli doktor weźmie 10 dyżurów 24-godzinnych w miesiącu, to łatwo wyliczyć, że daje to 48 tys. zł. Godzina pracy 200 zł, jeden 24-godzinny dyżur to dla lekarza 4 tys. 800 zł. Do tego dochodzi 8 godzin, które normalnie wypracowują – słyszymy od naszego informatora.
Zatrudnią innych?
Jak podkreśla M. Femlak, sprawy finansowe szpital załatwia zawczasu.
– Dzięki temu u nas nie ma np. protestu ratowników, który przetacza się przez cały kraj – przekonuje.
Czy szpital będzie szukał innych lekarzy na wypadek, gdyby nie doszli do porozumienia?
– Jestem spokojny. Znam tych lekarzy. Wiem, że w tym szpitalu zostawili bardzo dużo serca, rozwinęli oddział do jednego z najlepiej funkcjonujących w tym regionie Polski. Z dużym zakresem wielospecjalistycznych zabiegów, czyli artroskopie, endoprotezy. Dodatkowo oddział nawiązywał kontakty z ośrodkami zagranicznymi, były u nas wspólne konferencje. Nasi lekarze są świetnie wykształceni – wylicza M. Femlak.
Na sprawę patrzy nie tylko jako przełożony, ale także jako lekarz.
– Staram się ich rozumieć po części. Wielu spośród nich to moi koledzy, których znam od 20 lat. Być może za tydzień, dwa przekażemy dobre informacje, że wszystko wraca do normy – zastrzega.
Za jaką cenę? Tego nikt nie chce potwierdzić.
M. Femlak jest dobrej myśli.
– Trwają rozmowy z tymi lekarzami. Mamy nadzieje, że dalej w takim zespole pozostaną i będą się opiekować pacjentami – mówi.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS