A A+ A++

Zapraszamy do wysłuchania i przeczytania legendy dotyczącej wsi Skłoby w powiecie szydłowieckim.

Czarodziej i Marysieńka

W niewielkiej chatce na skraju lasu mieszkał sobie stary drwal z synem Kacprem i córką Marysieńką. Codziennie skoro świt drwal zarzucał siekierę na ramię, wołał syna i we dwóch na wyrąb ruszali. Marysieńka warzyła wówczas strawę i dbała o porządek w obejściu, a oni, choć lichy grosz zarabiali, zawsze jej w zamian coś ładnego kupili. I żyliby sobie zapewne tak długo i szczęśliwie, gdyby nie to, że pewnego razu nad ich chatą przelatywał zły czarownik Draoko. Zobaczył —na jej nieszczęście —Marysieńkę, a widząc jak piękna jest i gospodarna, zapałał ku niej niebywałą miłością. Od tej chwili dniami i nocami zaczął myśleć, jak też ją w swoje siedlisko między skałami zwieść. A miał Draoko na swych usługach sprytnego czarnego wilka. Umyślił zatem, by go do dziewczyny z posłaniem wysłać i z domu wywabić. Jakoż ukryty w krzakach wilk czekał, aż ojciec i brat opuszczą domostwo, i około południa, gdy Marysieńka obiad zaczęła warzyć —udając zdyszanego i zmęczonego —wybiegł nagle z lasu i wołać, a narzekać począł:

—Marysiu, Marysieńko, pójdź za mną, a szybko! Potężne drzewo ojca przygniotło! Przestraszona dziewczyna porzuciła garnki i tak jak stała, za czarnym wilkiem pobiegła.

—Pójdziemy na przełaj —stęknął wilk —krócej będzie, a i ojca szybciej zobaczysz! Biegła nie patrząc, że wilk zupełnie inną drogą ją wiedzie i już teraz śmiało na przełaj w kierunku siedziby Draoko zmierza. Widząc, iż plan swój tak łatwo w czyn wprowadził —Draoko, który na wszystko miał baczenie, zacierał sękate łapska z radości i chichotał tak, aż sąsiednimi skałami dreszcz obrzydzenia wstrząsnął. Brzydki bowiem był ten Draoko jak nieszczęście. Rzadka broda zwisała mu nędznie, a chytre, małe oczka spoglądały drwiąco dookoła. Nos miał ostry, haczykowaty, jak dziób sowy, a na głowie ani jednego włoska. W dodatku jego chudą sylwetkę garb duży szpecił. Gdy tylko wilk z Marysieńką zbliżył się do niego, Draoko schwycił dziewczynę w swoje szponiaste dłonie, uniósł wysoko i zniknął między skałami. Daremnie przerażona dziewczyna wołała ojca i brata. Bór stał cichy i głuchy, a oni tymczasem daleko od tego miejsca spokojnie pracowali. Gdy zaś wieczorem do domu powrócili, zastali chatę pustą i ogień na kominie wygasły. Zaczęli wnet dziewczyny szukać, ale na nic to się zdało. Kacper, obchodząc chatę dookoła, spostrzegł odciśnięte ślady wilczych pazurów i małych stóp swojej siostry.

PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjciIGRhdGEtcmV2aXZlLWlkPSI0NGIxNzY0MWJjOTg4OTU5NmEyZDdiN2ZkNTRiNWZlNSI+PC9pbnM+PHNjcmlwdCBhc3luYyBzcmM9Ii8vci5jb3phZHppZW4ucGwvc2VydmVyL3d3dy9kZWxpdmVyeS9hc3luY2pzLnBocCI+PC9zY3JpcHQ+

PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjciIGRhdGEtcmV2aXZlLWlkPSI0NGIxNzY0MWJjOTg4OTU5NmEyZDdiN2ZkNTRiNWZlNSI+PC9pbnM+PHNjcmlwdCBhc3luYyBzcmM9Ii8vci5jb3phZHppZW4ucGwvc2VydmVyL3d3dy9kZWxpdmVyeS9hc3luY2pzLnBocCI+PC9zY3JpcHQ+

—Ani chybi czarny wilk ją porwał —rzekł do ojca. —Trzeba mi siostrę ratować i na pomoc spieszyć. Dajcie ojcze topór, a o świcie ruszę do lasu!

Jak powiedział, tak też uczynił. Rankiem rosa jeszcze dobrze nie obeschła, ptak jeszcze przez sen kwilił, a Kacper idąc krok w krok po wilczych śladach, w las się zagłębił. Uszedł tak spory kawał drogi, gdy nagle spostrzegł na zwalonym pniu siedzącego orła. Zranione skrzydło zwisało mu bezwładnie, a zmierzwione pióra świadczyły o przebytej walce.

—Cóż to królewski ptaku za nieszczęście cię spotkało? —zapytał zasmucony Kacper.

—Dobry człowieku —rzecze na to orzeł —od wielu, wielu lat walczę ze złym czarownikiem Draoko. Co roku niszczy on moje gniazdo zbudowane na wysokich skałach, nasyłając na nie wichurę i deszcze. Co roku giną z zimna i głodu moje dzieci, a on z radością hula dalej. Stoczyłem z nim niejedną walkę, a nie dalej jak wczoraj zranił mi skrzydło i teraz wzlecieć nie mogę.

—Pomogę ci —rzecze Kacper —a w zamian może powiesz mi, gdzie spotkać, mogę czarnego wilka, który porwał mi siostrę i do lasu uprowadził.

—Nie wilk to siostrę uprowadził, ale sam Draoko —powiedział orzeł. —Widziałem ją wczoraj, jak biedna o pomoc prosiła. Draoko jest jednak silniejszy i sprytniejszy od nas. Walka z nim jest nierówna.

—Od tej chwili dwóch nas będzie, nie traćmy więc nadziei —odpowiedział na to Kacper, po czym wprawnie skrzydło orła opatrzył i tak obaj ruszyli dalej w drogę.

PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjQxIiBkYXRhLXJldml2ZS1pZD0iNDRiMTc2NDFiYzk4ODk1OTZhMmQ3YjdmZDU0YjVmZTUiPjwvaW5zPg0KPHNjcmlwdCBhc3luYyBzcmM9Ii8vci5jb3phZHppZW4ucGwvc2VydmVyL3d3dy9kZWxpdmVyeS9hc3luY2pzLnBocCI+PC9zY3JpcHQ+

PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjQxIiBkYXRhLXJldml2ZS1pZD0iNDRiMTc2NDFiYzk4ODk1OTZhMmQ3YjdmZDU0YjVmZTUiPjwvaW5zPg0KPHNjcmlwdCBhc3luYyBzcmM9Ii8vci5jb3phZHppZW4ucGwvc2VydmVyL3d3dy9kZWxpdmVyeS9hc3luY2pzLnBocCI+PC9zY3JpcHQ+

Orzeł z wysoka spoglądał na całą okolicę, a Kacper pilnie szukał śladów czarownika. Wędrowali tak dni kilka, a choć przemierzali najdziksze zakątki puszczy, nawet najmniejszego śladu po czarowniku nie znaleźli. Już zaczęli wątpić w to, czy kiedykolwiek go spotkają, gdy on tymczasem przebiegle w coraz większą wciągał ich zasadzkę. Za pomocą sobie znanych czarów sprawił, iż w miejscu skał wyrosły drzewa, a jego siedziba stała się niewidoczna. Tymczasem Kacper i orzeł niebacznie coraz głębiej wchodzili w królestwo Draoko. I oto w pewnej chwili zerwała się straszna burza. Potężne pnie drzew wyrwane z korzeniami waliły się na śmiałków. Kacper, choć walczył dzielnie, czuł jak siły zaczynają, go opuszczać. A kłody targane straszną wichurą nieprzerwanie waliły się mu pod nogi. Wichura nie ustawała. Dopiero po dziesięciu dniach i nocach wiatr zaczął cichnąć.

Zwalone kłody drzew jedna na drugiej piętrzyły się ku niebu wysoko. Wokoło, jak okiem sięgnąć ciągnęła się połamana, skręcona w straszliwych splotach puszcza. Obraz zniszczenia był doprawdy przerażający. Gdzieś głęboko pod tymi drzewami spoczywał Kacper. Zły czarownik Draoko i tym razem zwyciężył. Po latach w owe miejsce zawędrowali ludzie, a że okolica była piękna, należało uprzątnąć jedynie wyrwane pnie drzew, by dostać się do urodzajnej gleby, postanowili w owym miejscu zamieszkać, nazywając swą wioskę, jak dawniej nazywano kłody —Skłoby —od niezliczonej ilości pni powalonych drzew. Zły Draoko widząc, że ludziom ułatwił pracę, nieraz jeszcze wścieka się i złości, zsyłając na wioskę dzikie huragany. Dlatego jeszcze po dziś dzień, gdy wieje wielki wiatr, można usłyszeć płacz uwięzionej w skałach dziewczyny.

https://www.cozadzien.pl/legendy-radomskie/legendy-radomskie-jak-powstala-osada-wielgie/70120

Źródło: Zenon Gierała “Baśnie i legendy ziemi radomskiej”.

Legend radomskich  można słuchać w każdy poniedziałek i wtorek o godz. 20.30 w Radiu Rekord.

kos

Chcemy, żeby portal CoZaDzien.pl był miejscem wymiany opinii dla wszystkich mieszkańców Radomia i ziemi radomskiej.
Chcemy, żeby nasze publikacje były powodem do rozpoczynania dyskusji prowadzonej przez naszych Czytelników; dyskusji merytorycznej, rzeczowej i kulturalnej. Jako redakcja jesteśmy zdecydowanym przeciwnikiem hejtu w Internecie i wspieramy działania akcji „Stop hejt”. Dlatego prosimy o dostosowanie pisanych przez Państwa komentarzy do norm akceptowanych przez większość społeczeństwa. Chcemy, żeby dyskusja prowadzona w komentarzach nie atakowała nikogo i nie urażała uczuć osób wspominanych w tych wpisach.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułOdnaleziono skradziony obraz “ucznia” Leonarda da Vinci!
Następny artykułLuzowanie obostrzeń od lutego? Niedzielski: Szansa jest