Temat obniżki wynagrodzeń piłkarzy w związku z epidemią koronawirusa jest żywy w klubach Ekstraklasy od kilku tygodni. W niektórych doszło już do porozumienia (Wisła Płock, Wisła Kraków, Śląsk Wrocław, Pogoń Szczecin, Lech Poznań, Raków Częstochowa), jednak w większości rozmowy wciąż trwają.
Podobnie jest w Lechii, która jest w sytuacji wyjątkowo trudnej. Tu problemy z płynnością finansową były już przed wybuchem epidemii, teraz się tylko nawarstwiają. Zaległości wobec piłkarzy są w tej chwili naprawdę duże. Obejmują bowiem premie za sukcesy z poprzedniego sezonu, czyli zdobycie 3. miejsca w lidze oraz Pucharu Polski (ok. 100 tys. zł na głowę), i trzy tegoroczne pensje – za styczeń, luty oraz marzec. Dlatego nie może dziwić, że piłkarze nie chcą zgodzić się na obniżenie pensji (za kwiecień, maj oraz czerwiec o 50 proc.), zanim nie dostaną choć części zaległych pieniędzy.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS