Polskie siatkarki walczyły do ostatniej piłki, ale nie potrafiły powstrzymać jednej z najlepszych drużyn na świecie i pomimo świetnego meczu przegrały z Turczynkami w ostatnim spotkaniu pierwszej fazy grupowej MŚ 2:3 (25:22, 23:25, 22:25, 25:18, 11:15).
Polki były o krok od pokonania światowej potęgi. “Dziewczyny zrobiły świetne show”
– Dziewczyny zrobiły świetne show, walczyły do samego końca. Niestety, to nie wystarczyło, żeby wygrać. Nie chodziło o to, że nie miały szczęścia, bo po prostu robiły pewne rzeczy gorzej od rywalek. Ale same też grały niesamowicie, jestem z nich dumny – opisywał tuż po meczu trener Polek, Stefano Lavarini.
Włoch znalazł tylko jeden moment, z którego nie mógł być zadowolony. – Po meczu mogę narzekać tylko na to, jak zaczęliśmy. Tam nie byliśmy tak agresywni, jak powinniśmy na początek takiego meczu. A i tak szybko wróciliśmy i wygraliśmy jeszcze tego pierwszego seta. To siatkówka, mogą się pojawić błędy, możesz czymś zarządzić odpowiednio. Nie mogę mieć do moich zawodniczek pretensji, bo w kolejnych setach ich nastawienie było już dobre, takie, jakie miało być – ocenił Lavarini.
– Gdy przychodziłem do dziennikarzy, Giovanni Guidetti mówił, że po prostu raz one grały lepiej, a raz my. I dokładnie tak było. W tie-breaku to one miały pewną przewagę. Kończyły ataki ze skutecznością chyba 60 procent. Wszystko to, co robiliśmy dobrze wcześniej – podbijanie piłek, wypracowywanie sobie szans, silne ataki – nie pojawiło się już w piątym secie i całkiem możliwe, że to właśnie ta różnica zaważyła na wyniku meczu – tłumaczył szkoleniowiec.
Lavarini po drugim secie miał emocjonalną przemowę. “Zastanawiałem się, czy dokonuję dobrych wyborów”
– Wciąż czuję, że idziemy właściwą ścieżką, w dobrym kierunku. Nie wiem, czy wystarczająco dobrym, ale dziewczyny na pewno zagrały świetnie, sprawdziły się przeciwko jednemu z najlepszych zespołów na świecie. Dały z siebie sto procent – przekazał Stefano Lavarini.
Choć trener Polek widzi też moment, kiedy zabrakło im niewiele w kluczowym fragmencie spotkania. – W końcówce drugiego seta mogliśmy zrobić trochę więcej. Mieliśmy tam błąd na zagrywce i przegraną akcję, niepodbitą piłkę – przytoczył. Miał nawet coś w rodzaju chwil zwątpienia. – Zaraz po nim na pewno myślałem o tym, co się stało, stąd sporo emocji w tym, co mówiłem dziewczynom w przerwie. Czułem… Zastanawiałem się, czy dokonuję dobrych wyborów. Czy mam być spokojniejszy, czy mogę naciskać na dziewczyny? Czy wszystko na pewno robię odpowiednio? Powiedziałem sobie: “Stefano, musisz zrobić to tak, jak to czujesz. Zrób to, co uważasz teraz za słuszne. Jeśli nie znają cię wystarczająco po pięciu miesiącach pracy, żeby wiedzieć, że walczysz z nimi, po tej samej stronie, to może popełniłeś jakiś błąd wcześniej”. Chciałem po prostu wyrazić te emocje – mówił Lavarini.
“Ćwierćfinał byłby wielkim, ogromnym wynikiem i sukcesem”
Teraz przed Polkami druga faza grupowa mistrzostw w Łodzi, gdzie zagrają z Amerykankami, Serbkami, Niemkami i Kanadyjkami. Cel minimum? Pewnie jak najlepsza, równa gra ze światową czołówką i dojście do zwycięstw z tymi drużynami, które są na poziomie Polek. Marzenie? Awans do ćwierćfinału.
– Ćwierćfinał byłby wielkim, ogromnym wynikiem i sukcesem. To oczywiście coś, na co pracujemy, ale musimy wciąż myśleć o jednym meczu, a nie kilku sprawach naraz. Trafiamy do drugiej fazy i mamy przed sobą spotkania ze znakomitymi rywalami. Ale na tych mistrzostwach kwestie wyniku są otwarte w każdym przypadku aż do momentu, gdy nie zagra się i nie skończy danego meczu. Po co przewidywać, skoro można walczyć tak, jak przeciwko Turcji? Sto procent naszej jakości. Bez kalkulacji, chcemy cieszyć się tym jednym momentem grania na takim poziomie – wskazał Lavarini.
– Wszyscy zastanawiają się, co to będzie, jak ten, czy tamten mecz będzie przebiegał. A ja myślę sobie: stanie się to, na co zasłużymy. Musimy cieszyć się tą chwilą i nie zwracać uwagi aż tak na to, co będzie. Chcecie wierzyć w ćwierćfinał? My też, przecież nikt tego nikomu nie zabroni. Zresztą, jeśli nie wierzycie po tym, co zobaczyliście w sobotę, to już nie uwierzycie. To będzie trudne zadanie, ale to, co udało się już osiągnąć, to zbudować zespół walczący do końca. Ten proces jeszcze trwa, ale do Łodzi ja też jadę z wiarą w sukces. Tylko że trzeba go osiągnąć krok po kroku – zakończył trener Polek.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS