Najłatwiej nam radzić zza klawiatury, kiedy od człowieka w biedzie dzieli nas szklany ekran. Podobnie jak oceniać. Spotykam się z tym niemal pod każdym tekstem, w którym opisuję historię, w którą trudno uwierzyć, bo w świecie pełnym nierówności społecznych nie jest łatwo wyjść z własnej bańki.
“Dziwne te pani artykuły, takie baśniowe”, “Ja pierdzielę, roboty pełno, brakuje rąk do pracy, byle inwalida w ochronie zarobi na utrzymanie, a Pani redaktor wymyśla taki artykuł”, “Historyjka zmyślona albo z dupy wzięta” – to tylko część komentarzy, jakie przeczytałam pod ostatnim felietonem, w którym poruszyłam kwestię tego, że jesteśmy o znacznie mniejszy krok bliżej biedy niż kiedykolwiek. Podkreślałam też, jak ważna jest solidarność.
Łatwiej uwierzyć w biedę, która jest daleko, niż w kryzys sąsiada
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS