– Czasami pacjenci czekają na mnie z umieraniem. Chora na nowotwór długo odchodziła, ale jak pojawiłam się w drzwiach powiedziała “Dobrze, że już jesteś” i w tym momencie nastąpił zgon – opowiada Katarzyna Szubert, pielęgniarka, która towarzyszy przy umieraniu.
Rozmowa z Katarzyną Szubert, pielęgniarką od ponad 30 lat związaną z opieką nad seniorami.*
Anna Piotrowska: Są pacjenci, których śmierć szczególnie panią dotyka?
Katarzyna Szubert: To zależy, jak długo kimś się zajmuję. Z niektórymi spędzam kilka lat, wspierając ich gdy wrzeszczą z bólu, a są tacy z którymi jestem tylko parę dni i odchodzą. Ci pierwsi zazwyczaj zostawiają po sobie ślad moim sercu. Tak było z Ireną, 80- letnią kobietą chorą na nowotwór z przerzutami rozsianymi po całym ciele. Podczas ataków bólu ukojenie przynosił jej dotyk. Zdarzało się, że leżałam z nią pod kołdrą i tuliłyśmy się, dopóki nie zaczęły działać zastrzyki przeciwbólowe. Pewnego dnia przyjechał do niej lekarz z innego hospicjum, ale nie chciał dać żadnych leków ani kroplówek – mówił, że nie ma sensu, bo i tak chora umrze w ciągu paru dni.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS