A A+ A++

W 10. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości staraniem ówczesnych władz Kutna na zbiorowej mogile zastrzelonych mieszkańców gminy Łanięta (na cmentarzu parafialnym w Kutnie) postawiono kamienny obelisk z wyrytym napisem: „Ofiarom przemocy caratu, robotnikom gm. Łanięta padłym w walce o byt i wolność w 1906 r. Tę pamiątkę stawia Magistrat M. Kutna. Cześć ich pamięci. 1928. To właśnie przed tą mogiłą Stanisław Gruszczyński (burmistrz Kutna) oraz Jan Aleksander Janiak (poseł na sejm RP) przemawiali w dniu 11 listopada 1928 roku, wspominając ofiary i przelaną krew w walce z caratem.

Zbiorowa mogiła na cmentarzu w Kutnie

Na kamiennym obelisku widnieje błędny rok „1906”, brak jest również nazwisk zastrzelonych osób. Dziś, po 115 latach warto przywrócić pamięć tamtych tragicznych wydarzeń, które były jednym z elementów walki Polaków o odzyskanie niepodległości.

Projekt tablicy pamiątkowej

W dniu 10 marca 1905 roku na cmentarzu kutnowskim pochowani zostali: Stanisław Witczak, lat 12, Walenty Skrobek, lat 14, Adam Wojtalik (robotnik), lat 23, Antoni Torfiński (kowal), lat 46, Józef Sierant (robotnik), lat 52, Łucja Orlińska, lat 45, Walenty Domżalski (robotnik), lat 26, Andrzej Nuckowski (robotnik, trzy rany brzucha, wypadnięcie kiszek), lat 42, Józef Rojewski (robotnik, rany brzucha wypadnięcie kiszek), lat 35, zmarł 10 marca. W kilkanaście dni później 28 marca zmarła jeszcze Maria Fornalska, (lat 19, dwie rany klatki piersiowej).

Robotnicy folwarczni z rodzinami z okolic Kutna

W lutym 1904 roku wybuchła wojna Rosji z Japonią. Przeciągające się walki zmusiły cara w październiku 1904 roku do wydania ukazu o mobilizacji w kilkunastu powiatach Kraju Nadwiślańskiego, w tym i w powiecie kutnowskim. Pobór do wojska wywołał ogromne niezadowolenie społeczne, a szczególnie głośno protestowała Polska Partia Socjalistyczna. Urządzano demonstracje antywojenne, a rezerwiści celowo nie wsiadali do pociągów mobilizacyjnych. Do tego doszła jeszcze klęska nieurodzaju i powódź, co znacznie pogorszyło warunki życia mieszkańców Kongresówki.

Pastuszkowie folwarczni z terenu powiatu kutnowskiego

Zimą i wiosną 1905 roku przez powiat kutnowski przetoczyła się fala strajków robotniczych w cukrowniach i robotników rolnych, w których domagano się przede wszystkim 8-godzinnego dnia pracy, podwyżki płac, czy świadczeń zdrowotnych. W dniu 9 marca od godzin porannych zgromadzeni robotnicy w Łaniętach prowadzili rozmowy płacowe, które zakończyły się wynegocjowaniem 5-procentowej podwyżki zarobków oraz zwiększeniem ekwiwalentu żywnościowego. Około godziny 11.30 z kierunku Kutna nadciągnęła rota piechoty 192 wawerskiego pułku w sile 78 żołnierzy z naczelnikiem straży ziemskiej Gribem naprzeciw rozchodzącym się już robotnikom. Padł rozkaz rozejścia się. Robotnicy (nie rozumiejąc jęz. rosyjskiego) szli dalej w kierunku Benignowa. Wówczas naczelnik straży wydal komendę „ognia”, którą wykonano, po trzykrotnym werblu na bębnie.

W wyniku ostrzału dwie osoby zmarły na miejscu: „… Rozległ się jęk, płacz i wycie z bólu. Padły obok mężczyzn kobiety i dzieci. Nikt rannym nie pospieszył z ratunkiem, z pomocą”. Na widok bezecnej zbrodni pokajał się oficer rotny i rzekł do Griba, trzykrotnie się przeżegnawszy — „ Ja udowolił wasze razporiażenia kto was budjet sudit, nie moje djeło”… Nieżywych i rannych załadowano na sześć wozów i gnojnic tak, że jedni na drugich leżeli, zlewając się nawzajem broczącą krwią i oparami okrutnych ran ze zmiażdżonymi kośćmi!

Rodziny robotników folwarcznych z okolic Kutna

Trzech żołnierzy (prawdopodobnie Polaków) odmówiło strzelania, za co zostali zakuci dyby i odstawieni do Kutna. Po sześciu godzinach wozy ze zmarłymi i rannymi robotnikami dotarły do szpitala św. Walentego w Kutnie, gdzie transport przyjął dr Antoni Troczewski. Zabici i ranni posiadali szereg obrażeń, w tym: rany postrzałowe w klatkę piersiową, rany twarzy i głowy ze zmiażdżeniem obu szczęk, zmiażdżenie przedramienia, rany brzucha i wypadnięcie kiszek, zmiażdżenie goleni, rany nóg i rąk. Antoni Troczewski i Marian Kiniorski złożyli protest w tej sprawie. M. Kiniorski udał się do Warszawy, prosząc o pomoc hrabiego Ksawerego Branickiego, który wystarał się o audiencję u generał – gubernatora warszawskiego Kostantina Maksimowicza. A. Troczewski złożył dymisję z funkcji naczelnego lekarza powiatu i oświadczył władzom, iż: „z takimi ludźmi, którzy dopuszczają się mordu na bezbronnych, pracować nie chce”. Przedstawicieli władzy carskiej nazwał „łajdakami”. Następnie napisał specjalny raport gubernatorowi warszawskiemu, inspektorowi lekarskiemu i towarzystwu lekarskiemu.

Ks. Piotr Zbrowski (w środku z krzyżem)

Po przybyciu transportu do Kutna kapitan Grib próbował nakłonić proboszcza Piotra Zbrowskiego do natychmiastowego pogrzebania zmarłych, bez uroczystości pogrzebowych. Pogrzeb poległych odbył się w czwartek dnia 10 marca 1905 roku. Czekano na przybycie podprokuratora sądu okręgowego z Warszawy i na jego pozwolenie oddania zwłok. Prokurator zadecydował, że sekcja zwłok jest zbyteczna i postępowanie kapitana Griba było zgodne z instrukcjami administracyjnymi. Uroczystości pogrzebowe rozpoczęły się dopiero o godzinie 11.00. Wzięło w nich udział ok. 5000 uczestników: „… Po nabożeństwie żałobnym ludność nie tylko z Kutna, ale i całej okolicy zgromadziła się w tłumnym zwartym zastępie. Byli w nim wszyscy: ziemianie i włościanie, bracia poległych, rzemieślnicy i robotnicy z cukrowni „Konstancja” i Sojki, oraz z fabryki maszyn rolniczych A. Vaedkego, chrześcijanie i Żydzi handlujący z miasteczka. Na znak żałoby ci ostatni zamknęli wszystkie sklepy po ulicach, którymi przeciągał kondukt pogrzebowy… Przodem szły bractwa kościelne ze światłem i chorągwiami, dalej dwaj kapłani miejscowi: ksiądz proboszcz P. Zbrowski i ksiądz wikariusz W. Sowiński, którzy eksportowali zwłoki. Tuż przed 9 trumnami sosnowymi, biednymi, czarnymi trumnami, 4 rzemieślnicy kutnowscy nieśli wieniec okazały z napisem: „ Braciom włościanom – rodacy z Kutna”. Te trumny dźwigali na barkach właściciele dóbr okolicznych, inteligencja miejska, rzemieślnicy, a za zwłokami ciągnął wielotysięczny orszak żałobny w niemej boleści. Podczas całej uroczystości porządek panował wzorowy. Policja i wojsko schowały się zupełnie. Jedynie trzech strażników ziemskich szło za trumnami. Jeden z uczestników pogrzebu tak podsumował to wydarzenie: „ …Tak uroczystego pogrzebu Kutno może nigdy jeszcze nie widziało. Był dziwnie majestatyczny w swej prostocie, a zarazem powadze, spokoju i nastroju. Czuło się z jednej strony jedność i zbratanie, a drugiej wrzenie siłą stłumionych nienawiści i pragnienia odwetu. — To była wielka chwila duchowa. Po złożeniu dziewięciu trumien, w jedną bratnią mogiłę, odtąd historyczne piętno nadającą cmentarzowi kutnowskiemu — wśród płaczu i zawodzenia wdów i sierót po poległych — zakończył się pogrzeb o godzinie 12.15 w południe. Pewien obywatel miejscowy, szlachetną myślą powodowany, zebrał podczas pogrzebu 109 rubli na zapomogi doraźne dla rodzin po poległych”.

Pod presją opinii publicznej władze carskie wszczęły śledztwo w sprawie, w wyniku którego zdymisjonowano naczelnika powiatu Dwigubskiego, a naczelnika straży ziemskiej Griba przeniesiono na inny teren.

dr Jacek Saramonowicz

Print Friendly, PDF & Email
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułUczennica Zespołu Szkół Technicznych i Ogólnokształcących nie jest zakażona koronawirusem
Następny artykułPtaki Magurskiego Parku Narodowego