Impreza jako szkolenie
– Alkohol, dentysta, operacje plastyczne, łóżko do sypialni, wędzona makrela, karnet na siłownię, tabletki na impotencję, perfumy czy kurs haftem krzyżykowym… Nasza wyobraźnia niekiedy nie sięga tam, gdzie jest odpowiedź na pytanie: jaki ma to związek z działalnością – wylicza Edyta Ogrodowiak, prezes biura rachunkowego Księgowi Specjaliści. Podkreśla, że prowadząc firmę, zwłaszcza jednoosobową działalność gospodarczą, bardzo często łączymy finanse osobiste z firmowymi. Jeden rachunek, jedna karta, po prostu wspólny budżet. – Zawsze chcemy kupować coś taniej, żeby wydać jak najmniej pieniędzy. Podobnie ma się sprawa z podatkami – im mniej, tym lepiej. To dewiza wielu osób i tak właśnie się wchodzi na ścieżkę brania wszystkiego na fakturę – twierdzi Edyta Ogrodowiak.
Radosław Żuk, doradca podatkowy, partner w Kancelarii Żuk Pośpiech, zwraca uwagę, że przedsiębiorcy bardzo chętnie biorą faktury na organizację wszelkich możliwych imprez rodzinnych. Jednak nie mają żadnych gwarancji uznania tego typu wydatków za koszt podatkowy.
– Kiedyś dużo zamieszania w rozliczeniach podatkowych wywoływały imprezy integracyjne. By uniknąć kłopotu z fiskusem – firmy podciągały związane z nimi koszty pod szkolenia czy kursy. Parę lat temu, pewien podmiot poprosił mnie o prowadzenie szkolenia podatkowego, mimo że nie podlegał pod przepisy podatku dochodowych oraz VAT. Ku mojemu zdziwieniu na sali było 100 księgowych. Okazało się później, że księgowe w rzeczywistości były dwie, a w firmie odbyło się losowanie tematu szkolenia. „Wygrała” propozycja księgowych – wspomina Radosław Żuk. – Teraz już jednak biznes spoważniał i mało kto robi takie rzeczy – dodaje.
Influencer to nie jedyny zawód, który ma szansę na spore „przywileje” w skarbówce. – Katalog kosztów może być szeroki również np. u fotografów (gadżety do sesji zdjęciowych) albo projektantów zabaw w escape roomie
Fot.: Pawel Kacperek / iStock
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS