A A+ A++

Popyt jest tak duży, że niektórzy producenci wydłużyli czas dostawy e-furgonów.

Europejskie Stowarzyszanie Producentów Samochodów ACEA podało, że w ub.r. udział samochodów elektrycznych ładowanych z gniazdka w rejestracjach nowych aut dostawczych sięgnął 2 proc. (w 2019 roku 1,3 proc.). Rejestracje w Niemczech i Francji stanowią 60 proc. z 28,6 tys. nowych elektrycznych aut w UE.

Czytaj więcej w: Akumulatory na 5-6 lat

Rejestracje modeli hybrydowych wzrosły do 12,7 tys. co stanowi 1 proc. unijnych rejestracji dostawczaków. Udział modeli z napędem gazowym w unijnych rejestracjach zmalał do 1,3 proc. z 1,6 proc. rok wcześniej.

Do elektryfikacji zmusza ustawa

Producenci samochodów uważają, że e-furgonów będzie przybywać, przede wszystkim dzięki popytowi ze strony firm kurierskich. – Zauważamy wzrost zainteresowania samochodami elektrycznymi ze strony firm kurierskich, które przygotowują się nie tylko na realizację wytycznych związanych z ustawą o elektromobilności (od 01.01.2022 firmy realizujące umowy społeczne/ miejskie/ rządowe, powinny dysponować 10% udziałem samochodów elektrycznych w swoich flotach), ale także na rosnące zapotrzebowanie świadczenia e-usług ze strony klientów, dla których dostawy samochodem elektrycznym są zgodne z ich polityką środowiskową – tłumaczy rzecznik marki VW Samochody Użytkowe Mikołaj Matuszewski.

Zapewnia, że wzrost popularności to nie jest kwestia mody bądź marketingu, ale rosnącej świadomości o roli bezemisyjnej mobilności biznesu. – Prowadzimy z branżą kurierską kilka dialogów, których głównym celem jest optymalne zaprojektowanie elektromobilności w ich flotach – dodaje Matuszewski.

Czytaj więcej w: Przewoźnicy przeciw monopolowi elektromobilności

Także właściciel firmy kurierskiej Quriers Tomasz Gać przyznaje, że branża KEP zaakceptowała e-furgony, a ich popularność będzie rosła. Przykładem są zakupy Chronopost (400 furgonów) czy polskich oddziałów DPD (50 e-dostawczaków) i DHL (ponad 30).

Popyt rośnie w całej Europie

Rzecznik Voltii Pavel Safranek wskazuje, że jego firma, dokonująca przeróbek elektrycznych dostawczaków Nissan eNV200, znalazła klientów na ten model w siedemnastu krajach. Zakupów dokonują firmy kurierskie. Safranek przekonuje, że za zainteresowaniem stoją nie tylko powody ekologiczne, ale i twarda matematyka.

Czytaj więcej w: Przewoźnicy przesiądą się na elektryczne ciężarówki

Po dwóch latach testów Voltii w Londynie okazało się, że kilometr przejechany po brytyjskiej stolicy przez Voltię kosztował 1,8 pensa, gdy dieslem 2,8 pensa. Wydatki na eksploatację Voltii były o 20% mniejsze niż diesla. Testowe e-furgony dostarczały średnio 34% więcej paczek tygodniowo niż mniejsze pojazdy. Firma wylicza, że 112 tys. elektryków mogłoby zastąpić 218 tys. pojazdów diesla.

Nagłe przebudzenie rynku powoduje opóźnienia w dostawach. Voltia, która w ub.r. ze sprzedaży 200 e-furgonów zanotowała 3 mln euro przychodów przy zatrudnieniu 50 osób wydłużyła czas dostaw. – Na odbiór 15 e-furgonów czas oczekiwania wynosi 8 tygodni, gdy rok wcześniej było to 4 tygodnie – porównuje Safranek. Wyjaśnia, że powodem są kłopoty z dostawami komponentów, m.in. obwodów scalonych.

Czytaj więcej w: Kurierzy na prąd i w wynajmie

Jednak nie wszyscy producenci samochodów mają z problem z dostawami części. – Jeśli chodzi o terminy to obecnie nie mamy żadnych trudności w realizacji standardowych terminów dostaw samochodów elektrycznych. Nie przewidujemy też żadnego ryzyka związanego z dostępnością komponentów – zapewnia Matuszewski.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKoronawirus w Kujawsko-Pomorskiem. Po weekendzie statystyki lepsze
Następny artykułPolska: Ponad 14 tysięcy zakażeń koronawirusem