A A+ A++


Szubryt versus Jakubas. Tak, to jest bardzo sportowy – piłkarski tytuł. Ci dwaj Panowie wystartowali w akcji: uzdrawiamy klub piłkarski.

W tej wielkiej konkurencji występowało wielu poważnych biznesmenów. Byli: Cupiał, Wojciechowski, Kalicki, Walter&Wejchert. Było jeszcze kilku. Ważne, że oni polegli w boju. A przy tym położyli na stole grube pieniądze. Mieli nawet okazjonalne sukcesy… Zakończyło się ostatecznie klapą. Wycofali się z interesu piłkarskiego.

Pisałem kilkakrotnie o tym, że prowadzenie klubu piłkarskiego w Polsce to nie jest łatwa rzecz. To ciężki i wybitnie skomplikowany biznes. Największym problemem jest jego zmienność i nieprzewidywalność. A także żywioł zarządczy jest bardzo – turbulentny.

Reklama

Samorządy poległy na tym interesie wcześniej. Kto mógł to sprzedawał kluby. Ostało się kilka miast. Wrocław, Zabrze… Jest i Nowy Sącz. Udało się wreszcie wyjść z tego! Kluby piłkarskie są dla miast jak wrzód na… Wszystkie kiepsko radzą sobie w zarządzaniu nimi.

Ale skoro przemyślny i ekspansywny Cupiał nie poradził sobie na tym, to dlaczego ślamazarne zarządy miast miały sobie poradzić z klubami? A u nas w Nowym Sączu wymagało się cudów. Jakie to naiwne…

Bardzo krytycznie pisano o Sandecji w ostatnich miesiącach. Spadły wszystkie możliwe zarzuty. Pisali, mówili, że … Miasto winne. To prawda. Zarząd winny, To prawda. Ale było sporo przerzutu. Takiej jazdy bez trzymania. Wkradła się w to także polityka. To, że kibice zarzucają spadki, to jest uzasadnione. Oni mają prawo narzekać, gdy ich klub co roku spada do niższej ligi „na główkę”, zwłaszcza przy dużych budżetach.

Objawiło nam się wielu lokalnych ekspertów, którzy opowiadają różne rzeczy. Podają także proste recepty na uzdrowienie klubu. Jedni mówią, że zmiana zarządu jest kluczowa. To może przekonywać, ale jest tanie. Inni bardziej progresywni podają recepty, że „chłopaki stąd” pociągną klub. To z kolei jest naiwne, ale romantyczne. Pamiętamy dawanie „serducho” na boisku w latach 70-tych … na podwórku „chłopców z placu broni”.

Ale mam taką symultaniczną refleksję…

4 Lata temu zawodowy menedżer, biznesmen, miliarder Zbigniew Jakubas przejął Motor Lublin. Opowiadał, że skłoniła go do tego pamięć dziadka. Kto bogatemu zabroni kupić sobie klub ze względu na pamięć dziadka?

Jaka szkoda, że Pan Jakubas nie kupił klubu Sandecja ze względu na pamięć o ZNTK? Do dzisiaj piłkarze i kibice śpiewają: kolejowy, klub sportowy Sandecja!

Pan Jakubas zakupił sobie jednak od miasta Lublin klub z tradycjami i potencjałem większym niż Sandecja. To jasne, wystarczy porównać Lublin z Nowym Sączem. No i historia Motoru jest okazalsza piłkarsko. Wybór był jasny. Szkoda jest tylko taka… że nie kupił sobie od razu dwóch klubów- Motoru i Sandecji. Mógłby je symultanicznie uzdrawiać. To podobno jest trend zakupowy (Redbulle…).

W mediach było wiele denuncjacji o zmaganiach Pana Jakubasa z żywiołem klubu „po-miejskiego”. Motor był na poziomie 3 ligi. No i Pan Jakubas zastał: dziwne sytuacje, pokręcone umowy, uwikłania… Wziął się dziarsko do roboty. Dziwił się i prostował. Poprawnie biznesowo chciał nowego prezesa, zarządu, zaangażował doradców. Z kim on wtedy nie konsultował… Podobno sam Boniek…

Rozmach Pana Jakubasa był spektakularny. Zrobił ogólnopolski casting na kluczowe osoby w klubie. Trenera udało mu się znaleźć. Teraz trenuje Legię… Ale do zarządu to odpowiednich ludzi nie mógł zaangażować. Mielił osobami jak w młynie. To nawet śmiesznie, miał 3 prezesów zarządu i każdego „żegnał”, aż wreszcie oświadczył, że ma dość i nie szuka czwartego prezesa.

Znalazł jednak pod ręką osobę właściwą na stanowisko prezesa zarządu. Otóż, mianował – sam siebie na to stanowisko! Oświadczył zdawkowo, że chyba tylko on jest w stanie sprostać wymaganiom stawianym przez samego siebie. Jest w tym perwersyjna skromność jednak… Kto bogatemu zabroni tak oświadczać?

Jaki to mezalians biznesowy zaliczył Pan Jakubas? Dla porównania, Motor Lublin miał budżet piłkarski pod 10 milionów rocznie, a jego Newag przychodów 1,5 miliarda rocznie (150 razy więcej). Nie wspominam o innych firmach „w portfelu”. On zajął się tym kopciuszkiem finansowym. Na przekór wszystkim. Potem mówił, że także .., na przekór sobie samemu. Kto zabroni bogatemu być tak przekornym? Nawet w stosunku do samego siebie.  

Tak czy siak, wyprowadził klub z 3 ligi do ekstraklasy. Zrobił to z przytupem. Awans co roku zaliczał. A dawał wywiadów przy tym mnóstwo. Mówił, że wszyscy w jego biznesie się dziwią… Że on na stare lata zaangażował się w firemkę piłkarską z takim młodzieńczym zadziorem. Odstawił inne biznesy i lata śmigłowcem 2 razy na dzień z Warszawy do Lublina. A w łikendy jest z piłkarzami… Analizuje zasadność rzutów z wolnych i z autu.

To jednak był czelenżdż dla Pana Jakubasa. Taka „ostatnia walka Apacza”. Po takich sukcesach biznesowych chciał pokazać, że potrafi być jeszcze być … młodzieńczy. Powrócić do źródeł robienia biznesu. Zakasać rękawy, odstawić kieliszek szampana. Opowiadał, że kooperanci z dużego biznesu śmiali się z niego, Pani żona podobno także. Gadali, że na stare lata mu odbiło. Ale przyszła nagroda. Ale kończy się po amerykańsku – happy-endem. To jest bardzo romantyczna historia.

Wzruszające było, że zatrudniając kilkanaście tysięcy ludzi w swoich licznych firmach, a zarządzając Motorem, kupował osobiście kosiarki, zaprzyjaźniał się z operatorami tychże kosiarek, z personelem technicznym, bratał się z personelem podstawowym.

Tak się wkręciło chłopisko w żywioł zarządzania klubem… Ale równocześnie mówił, że chce pokazać Polsce, że piłka klubowa może być inna. Ogłaszał swoje posłannictwo.

Wprowadził klub Motor Lublin do ekstraklasy. Tak jak zapowiadał. Stało się to ekspresowo. Pan Jakubas twierdził, że z tego biznesu nic nie zarobi, a wtopi 100 baniek. Ale zaprezentuje … że się da! Potem odda klub lokalnemu biznesowi. Czy można w to uwierzyć?

Tak, ten gość klepie taką kasę z innych firm, że po co mu z piłki. Te są dość iluzoryczne zresztą. Ale kto bogatemu zabroni zostać odnowicielem?

No i teraz przejdźmy do tytułu: Szubryt v. Jakubas. Teraz to jasne, Pan Szubryt wkroczył na … wojenną ścieżkę. Przed nim jest wszystko. Jest droga Wojciechowskiego i jest droga Jakubasa. Jaką wybierze Pan Szubryt? Trzeba zadać pytanie nawet inne: co przyniesie zmienny los piłkarski?

Optymiści sądzą, że Pan Szubryt zaangażuje doskonały zarząd, sprowadzi „Guardiolę” na trenera i wszystko pójdzie jak z płatka. Niestety, tak nie będzie. To zbyt łatwe. Prezesi się nie udadzą, jak Panu Jakubasowi? To całkiem możliwe. No i będzie rozczarowanie. Pewien Redaktor na literę K. będzie psioczył. Inni zalecać będą angażowanie „chłopaków stąd”. Będą kręcić audycje. Będą krytykować.

Będzie czelenżdż. A może Pan Szubryt od razu obejmie stanowisko prezesa zarządu? Niech skorzysta z doświadczeń Pana Jakubasa. Po co zaliczać rozczarowania? Niech od razu chwyci za lejce!

My Sądeczanie będziemy śledzić symultanicznie wydarzenia. To co zdziałał Pan Jakubas i jak idzie Panu Zbigniewowi Szubrytowi. Co w roku zero poczynił Pan Jakubas i jak idzie Panu Szubrytowi. Oczekujemy kopii! Historie nie powtarzają się, ale czasami to się wydarza.

Jak Pan Szubryt wprowadzi Sandecję w 3 lata do 1 ligi, to uczyni to co trzeba, a potem tylko krok do ekstraklasy. A tam zmierzy się z Panem Jakubasem.

To śmieszne skojarzenie, ale Lublin jest na literę L, ale i Limanowa także.

Czekamy na ten swoisty pojedynek, ale wcześniej Sandecja musi awansować do ekstraklasy, a Motor nie może z niej spaść.

Panie Zbigniewie, Pan się nie boi, cały Sącz za Panem stoi!

PS

Wszystkie ręce na pokład! Ja stoję do dyspozycji klubu Sandecja, a i w Motorze podziałam na „pół etatu”…

Adam Kurek

Reklama

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSzpilka wyzywa Adamka! “Przyjedź, będą chłosty i przestaniesz być radosny”
Następny artykułPrzyjmujący po Superpucharze Opolszczyzny: Liga nas zweryfikuje