Gdyby nie pandemia, właśnie mieliby ostatnie treningi przed startem olimpijskiego turnieju w Tokio. Zaczęliby go w sobotę 25 lipca, meczem z Iranem. Ale w ostatnich miesiącach koronawirus zmienił wszystko. I wszystko postawił pod tak dużym znakiem zapytania, że do roli święta urastają teraz nawet sparingi z Niemcami w pustej hali w Zielonej Górze.
Awatary na trybunach, ludzie pod halą. Znowu
W środę o godzinie 20.30 i w czwartek o 18 na trybunach zamiast kibiców zobaczymy tekturowe awatary. Znamy je już z niedawnych towarzyskich meczów polskich siatkarek z Czeszkami.
W Zielonej Górze też, jak trzy tygodnie temu w Wałbrzychu, prawdziwi kibice będą mogli się zebrać pod halą. Ale bez wychodzenia z aut. Mecz można będzie oglądać w specjalnie stworzonym kinie samochodowym.
Vital Heynen nie wie
Co zobaczymy w pierwszych w tym roku spotkaniach drużyny, która pierwotnie miała na ten czas w planach walkę o olimpijskie złoto? Trener Vital Heynen nie ma wielkich oczekiwań. – Nie jestem pewien czy granie meczów teraz to dobry pomysł, to dla mnie dyskusyjne. Bardzo miło jednak widzieć, że zawodnicy się cieszą grą ze sobą. Mam nadzieję, że wypadniemy przyzwoicie – mówi belgijski szkoleniowiec w rozmowie ze Strefą Siatkówki.
Z zespołem Heynen pracował w tym roku krótko – w sumie miesiąc na dwóch zgrupowaniach w Spale. I chodziło na nich o to, by każdy powoli wrócił do normalności po długim zamrożeniu siatkówki, a nie o powtórzenie harówki, jaką wykonywało się razem w poprzednich sezonach.
Leon 102
Złoto mistrzostw świata 2018, brąz mistrzostw Europy 2019 i srebro Pucharu Świata 2019 – pod wodzą Heynena polscy siatkarze wracali z medalami z każdej imprezy. W tym roku o nic nie walczą, ale wcale się nie niecierpliwią. – Przez dodatkowy rok, który mamy do igrzysk, możemy poprawić wszystkie elementy w grze naszej reprezentacji. Ja sam także codziennie pracuję nad tym, żeby coś poprawić. Jak jest 100 procent, to zawsze może być 101 czy 102 – mówi Wilfredo Leon.
Pochodzący z Kuby przyjmujący w polskiej kadrze debiutował w ubiegłorocznych ME. Rok więcej na jego zgranie się z zespołem na pewno się przyda. Przyda się też spokój, jaki prezentuje kapitan Michał Kubiak. – Przesunięcie igrzysk mnie nie zmartwiło. Uważam, że 32 lata w tym roku czy 33 lata w przyszłym to nie jest wiek, który by mnie dyskredytował i zamykał drogę do olimpijskich marzeń. Wręcz przeciwnie. Przekładam swoje marzenia o rok, jeszcze rok poczekam na spełnienie tego, o czym marzę od dziecka. I głęboko wierzę, że nam wszystkim z drużyny uda się marzenie spełnić – mówi w rozmowie ze Sport.pl. I dodaje, że w pandemii mógł wreszcie porządnie się zregenerować i przede wszystkim pobyć ojcem i mężem na cały etat.
Nie ma tylko Bieńka i Kochanowskiego
W meczach z Niemcami zobaczymy i Kubiaka, i Leona, i Bartosza Kurka i prawie wszyskich naszych mistrzów świata. Z powodu kontuzji zabraknie tylko środkowych Mateusza Bieńka i Jakuba Kochanowskiego. Trener Heynen już dawno ustalił z zawodnikami, kto kiedy i ile zagra. Następna i ostatnia w tym roku okazja do występu w narodowych barwach to mecze z Estonią. Zaplanowano je w Łodzi na 26 i 27 lipca. Później wszyscy rozjadą się do klubów, by pracować nad formą na nowy sezon. Oby tym razem już naprawdę olimpijski.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS