A A+ A++

Zapraszamy do zapoznania się z wywiadem przeprowadzonym w lipcu tego roku przez dr Roberta Żbikowskiego (RŻ) kuratora wystaw w Galerii Sztuki na Prostej w Jabłonnie z artystą Pawłem Zakrzewskim (PZ)

(RŻ) Czy marzyłeś o tym, żeby zostać artystą?

(PZ) Nie, z pewnością o tym nie marzyłem, samo tak wyszło. Chociaż nie za bardzo lubię to określenie, nie wiem czy nazwałbym się w ten sposób. Odkąd pamiętam zawsze czułem przymus tworzenia. Już w szkole podstawowej pisałem opowiadania ze swoimi ilustracjami. Były to zabawne, jak na młodego chłopaka, przygodowe historyjki z gatunku science-fiction. Z czasem warstwę tekstu zastępowały rysunki. Później była fotografia. To końcówka liceum i początek studiów. To były czasy Warszawskiej Szkoły Reklamy i wydziału Multimediów w na poznańskiej Akademii Sztuk Pięknych. Wszyscy używaliśmy analogów, a odbitki robiliśmy w kuchennych i łazienkowych ciemniach. Proces powstawania obrazu w ciemni na papierze był dla mnie magiczny. Aparaty cyfrowe dopiero wchodziły na rynek. Pamiętam jak koledzy kupili pierwszą lustrzankę cyfrowa Canona, wtedy to było coś. Później nadszedł czas zabawy video i edycją w Adobe Premiere. Bawiłem się ruchomym obrazem. Podglądałem rzeczywistość, przetwarzałem ją przy pomocy różnego filtrów ślęcząc często nocami przy komputerze. Bwiłem się też warstwą muzyczną. Z tego okresu powstało kilka zgrabnych video-artów, do których do dziś mam sentyment. Działania malarskie pojawiły się u mnie dosyć późno i były raczej w kontrze do zabaw video i fotografii. Zawsze pociągała mnie analogowość i fizyczność procesu malowania. Związek z materią, farbą płótnem i ciałem.

Paweł Zakrzewski – kwantowe abberacje II 100 x 100 akryl/olej 2019

(RŻ) Czy trudno dostać się na Akademię Sztuk Pięknych w Warszawie?

(PZ) Oj, na Akademię zdawałem kilka ładnych razy. Raz czy dwa razy nie przeszła mi sama teczka. Później odpadałem na egzaminach praktycznych. Dlatego w międzyczasie również próbowałem zdawać do Łodzi na wydział operatorski, też bez sukcesów, chociaż zwykle odpadałem w ostatnich etapach plasując się na pierwszym lub drugim miejscu pod tak zwaną kreską. W końcu dostałem się na wydział Realizacji Telewizyjnej i Filmowej na wydziale operatorskim. Były to jednak studia zaoczne dwu i pół letnie i nie nasyciłem się nimi w pełni. Można powiedzieć, że apetyt na studiowanie na artystycznych uczelniach rósł u mnie w miarę studiowania. Ostatecznie na upragniony wydział Grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie dostałem się dosyć późno po wielu doświadczeniach edukacyjnych w różnych szkołach i uczelniach. Nie wiem czy to dobrze, ponieważ w pewien sposób byłem już ukształtowany i trudny do ulepienia od podstaw. Jadnak było to moim nierealizowanym planem i ten wydział zawsze pociągał mnie chyba najbardziej.

Paweł Zakrzewski – fat gluons 100 x1 00cm akryl/olej 2019

(RŻ) Opowiedz o swoim dyplomie, jesteś magistrem sztuki?

(PZ) Mam za sobą dwa magistry pierwszy na wydziale Kulturoznawstwa SWPS w Warszawie, a drugi właśnie w Łódzkiej Szkole Filmowej na wydziale Realizacji Filmowej i Telewizyjnej. Na tę chwilę jestem przed obroną pracy na wydziale warszawskiej Grafiki. Z powodów pandemii obrona przesunęła się na wrzesień. To będzie mój trzeci taki tytuł, ale pierwszy magister sztuki. Mój dyplom na Grafice składa się z dwóch części: pierwszą praktyczną robię w pracowni projektowania książki i ilustracji prof. Błażeja Ostoja-Lniskiego, a pracę teoretyczną pod kierunkiem prof. Anny Rudzkiej. Praca praktyczna to książka pt.: ‘’Czarne historie’’ z moimi ilustracjami i tekstem. Są to krótkie groteskowe historie inspirowane w większym lub mniejszym stopniu prawdziwymi sytuacjami czy zdarzeniami, ale także czasem całkowicie wymyślone. I tak oto mamy historię o kobiecie, która chce przyszyć sobie głowę swojego zmarłego męża, mroczną opowieść o fryzjerze zabójcy, opowiadanie o pracowniku korporacji, który aby lepiej pracować przeszczepia sobie robotyczną głowę, a także opowieść o pewnej diwie, którą gubi miłość do swoich podopiecznych pupili no i odnosząca się do prawdziwych zajść historia pewnego ratownika medycznego z  Oldenburga, który dla podniesienia sobie nastroju doprowadzał do śmierci swoich pacjentów, żeby ich później desperacko ratować, a także najmroczniejsza chyba opowieści o czarnym lesie.

Praca teoretyczna to zgoła inna tematyka. To praca przekrojowa badająca punkty zbieżne nauki i sztuki. Jak obydwie dziedziny wpływają na siebie, pokazanie punktów wspólnych oraz artystów wykorzystujących w swych pracach teorie naukowe, a także naukowców inspirujących się działami sztuki.

(RŻ) Jaka jest Twoja ulubiona dziedzina sztuk wizualnych?

(PZ) Ciężko powiedzieć myślę, że wszystkie po trochu. Nie ważne jest medium, ale piękno w nim zaklęte. Czy jest to pięknie zakomponowana fotografia z plastycznym światłem, czy zapierające dech w piersiach kadry filmu, czy też metafizyka obrazu malarskiego zawsze doszukuję się piękna. Chociaż tworzyć mi obecnie najłatwiej w obrębie malarstwa.

Paweł Zakrzewski – fat gluons 100 x1 00cm akryl/olej 2019

(RŻ) Twoje obrazy emanują energią. Skąd taka siła?

(PZ) To paradoksalne bo sam mam problemy ze zdrowiem kręgosłupa, a także stawów od wielu lat co często wysysa ze mnie energię. Tym bardziej chcę ją zatrzymać w obrazach. Uważam, że kolor ma właściwości lecznicze. Mocne żółcienie odziaływują na płuca, czerwienie zwiększają ogólną witalność i energię seksualną, zieleń to kolor uzdrawiający i uspakajający. Intensywne barwy w okresie zimowym z pewnością działają antydepresyjnie.

Paweł Zakrzewski – black river white river 100 x 100 cm – akryl/olej 2018

(RŻ) Czym dla Ciebie jest malarstwo?

(PZ) Malarstwo to przygoda, podróż do wewnątrz, nigdy nie mogę być pewien rezultatu. Nawet gdy jest gotowy szkic czy pomysł obraz zawsze mnie zaskakuje. Malowanie ma dla mnie wartość terapeutyczną, medytacyjną. Często czuję przymus malowania, będąc w procesie wiem, że to rzeczywiście ma sens. Po namalowaniu bywa różnie…

(RŻ) Paweł Zakrzewski to już marka, Twoje prace są w każdej galerii w Warszawie.

(PZ) O dziękuję. Nie wiem czy to marka. Rzeczywiście sporo prac wystawiałem swego czasu na aukcjach młodej sztuki i to nie zrobiło mi za dobrze. Artysta nie powinien być w każdej możliwej galerii.

(RŻ) Czy pandemia ma wpływ na Twoją twórczość?

(PZ) Oczywiście chociaż moje życie nie uległo znaczącej zmianie. Podczas pandemii był taki żart: gdy dowiadujesz się, że twoje dotychczasowe życie wygląda jak podczas kwarantanny. I coś w tym jest. Jestem raczej typem outsidera i nie mam potrzeby uczestniczenia w każdym wernisażu czy imprezie w Stolicy. Cenię kontakt z naturą dlatego większość pandemii przesiedziałem na Rodos czyli w Rodzinnych Ogródkach Działkowych. Z wiekiem coraz bardziej ciągnie mnie w dzicz. Nie wykluczone, że opuszczę na stałe moje piękne miasto. Pandemia w moim przypadku rzuciła mnie w nieoczekiwane rejony twórcze. Zacząłem swoją zabawę nowym tabletem graficznym. Powstała cała seria ekspresyjnych ilustracji anyty-covidowych. Zaprojektowałem też kilka t-shirtów.

Paweł Zakrzewski – matryca glonowa w towarzystwie białej i czarnej energii akryl, olejna płótnie 100 x 100 cm 2020

(RŻ) Znam Twoje malarstwo ale uprawiasz również grafikę.

(PZ) Tak głównie linoryt ze względu na jego ekspresyjny charakter i prostotę. Moje grafiki to głównie maski na kształt afrykańskich, azteckich masek czy indiańskich totemów.

(RŻ) Czy planujesz powstające obrazy, a może zdajesz się na intuicję w trakcje tworzenia?

(PZ) Potrzebuję jakiegoś konceptu, pomysłu, choćby najprostszego szkicu jako punktu zaczepienia, który w trakcie malowania często zmienia swoją formę. Czasem jakaś forma przychodzi do mnie nie wiadomo skąd i czuję, że muszę ją utrwalić. Artysta jest tylko przekaźnikiem, a tak zwana wena, natchnienie to tajemnica. Nie wiadomo dlaczego i skąd przychodzi.

(RŻ) Jaki jest Twój ulubiony temat i format prac?

(PZ) Mam dwa zasadnicze nurty tematyczne . Z jednej strony wspomniane już maski lub też tzw. gęby. Niedoścignionym wzorem jest tu twórczość wielkich klasyków takich jak: Jean-Michel Basquiat czy Francis Bacon. A drugi to nurt abstrakcyjny odnoszący się do świata fizyki tej dużej kosmicznej i tej małej w mikro skali, wielkości atomu, glonu, fotonu etc.

(RŻ) Nad czym obecnie pracujesz?

(PZ) Teraz zaprząta mnie bardziej właśnie praca nad cyklem abstrakcji o tematyce fizycznej. Chciałbym żeby obrazy w sposób lekki czasem nawet humorystyczny pozbawiony ciężkiej teorii przybliżały odbiorcom otaczający świat w makro i mikro skali. Ważne są tu tytuły, które odnoszą do konkretnych zagadnień i zmuszają odbiorcę do zainteresowania się tematem.

Paweł Zakrzewski – prazupa 120 x 90 cm akryl/olej 2018

(RŻ) Planowaliśmy Twoją wystawę na 2020 rok w Galerii Sztuki na Prostej. Cały czas czekamy na zielone światło. Czy możesz zdradzić co pokażesz na tej wystawie?

(PZ) Z miłą chęcią. Myślę, że ciekawy do pokazania byłby cykl malarski mikro-makro fizyczny wraz z obrazami odnoszącymi się do ewolucji życia na ziemi oraz budowy komórkowej. Artystą który wcześniej już poruszał ten temat ze stricte ewolucyjnego punktu widzenia jest Norman Leto w swoim znakomitym filmie Photon. Jego fabularyzowany paradokument jest pełen czarno-białych wytrawnych animacji obrazujących rozwój żywych form na ziemi. Ja w swoich pracach malarskich używam koloru i ekspresji, chociaż niektóre prace zahaczają też o op-art.

(RŻ) Dziękuję za rozmowę i życzę Ci wielu wspaniałych wystaw oraz sukcesów artystycznych.

(PZ) I ja dziękuję bardzo.

Komentarze

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPokusa niekonwencjonalności. Jak banki centralne zdają egzamin z kryzysu
Następny artykułNoc Biologów tym razem online, ale dzięki temu miejsc nie zabraknie