„Jeśli twoje dziecko wiesza sobie metal gdzieś na oku, na tyłku. Takie młodzieżowe. To już wiedz, że się diabeł nim interesuje”. „Jeśli u twojego syna na głowie jawią się żel, a później irokezy, to już wiedz, że tam się coś bardzo mocno burzy”. „Jeśli twoje dziecko, córka dorastająca, używa ci jaskrawych kolorów do paznokci. Czarny jak piekło, czerwony jak ogień, to wiedz, że coś się dzieje”.
Natanek idzie przez Warszawę
To tylko niektóre z rewelacji, które krakowski ksiądz Piotr Natanek wygłaszał z kościelnej mównicy, zanim w 2011 roku kard. Stanisław Dziwisz nałożył na niego karę suspensy. Karę dla Natanka poprzedzały bezpośrednie ataki na polski Kościół katolicki, który jego zdaniem jest zbyt liberalny, a Polska to właściwie kraj pogański. Natanek mówił m.in. o śp. „wyjącym z piekła” biskupie Józefie Życińskim. Przypomnijmy, że Życiński działał m.in. na rzecz dialogu katolików z judaizmem i islamem.
Kara suspensy oznacza zakaz lub ograniczenie (w przypadku Natanka zakaz) pełnienia funkcji kapłańskich. Natanek nie może m.in. odprawiać mszy świętych. Mimo tego w środę, 17 czerwca, poprowadził pochód przez środek Warszawy. Od placu Zamkowego, Krakowskim Przedmieściem i Nowym Światem, aż pod sejm.
Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Uczestników było kilkudziesięciu. Wszyscy ubrani w rytualne szaty. Były kadzidła, obrazy Matki Boskiej i Jezusa (na jednym z obrazów w towarzystwie tymczasowego godła Polski z roku 1919, symbolu pielęgnowanego przez polskich nacjonalistów). Był też transparent z Maksymilianem Kolbem, a na jednym z transparentów „maryjnych” widniała data ponownego przyjścia Chrystusa – rok 2030. Na czele pochodu oczywiście krzyż.
Kościół się odcina
Wszystko wyglądało jak procesja, ale procesją nie było.
– Kościół odciął się od działalności księdza Natanka –
mówi ksiądz Piotr Śliwiński, rzecznik prasowy archidiecezji warszawskiej i dodaje:
– Ja ten przemarsz traktuję jako inicjatywę prywatną.
Pochód o nazwie „Marsz Katolicki Królowa Idzie do Sejmu” Natanek organizował już po raz piąty. Po drodze na 20 minut pochód zatrzymał się przed Pałacem Prezydenckim – akurat kiedy trwało spotkanie prezydenta Andrzeja Dudy z Bartem Staszewskim, działaczem LGBT. W tym czasie Natanek mówił, że obawiał się pochodu w Warszawie i chciał organizować go na Jasnej Górze, ale w ostatniej chwili objawił mu się anioł i powiedział, że to musi być Warszawa. Anioły lub sam Jezus często mają rozmawiać z Natankiem. Stojąc pod pałacem prezydenckim, suspendowany ksiądz ostrzegał, że Polska jest krajem pogańskim. Namawiał zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego do tego, żeby objawił się narodowi. Ostrzegał też prezydenta Dudę, że nie wiadomo, czy będzie rządzić następną kadencję – a trwająca chwila ma być ostatnią, jaką ma na opamiętanie się (cokolwiek to znaczy).
W trakcie płomiennej przemowy Natanek prosił „aniołka”, aby zwrócił mu uwagę, kiedy upłynie czas przewidziany na postój na Krakowskim Przedmieściu. Prawdopodobnie chodziło o któreś z towarzyszących pochodowi dzieci.
Ostatecznie pochód Natanka dotarł pod sejm, gdzie – jak wynika ze zdjęć – przyłączył się do niego poseł ultraprawicowej Konfederacji Grzegorz Braun – swego czasu autor dewizy „Kościół, Szkoła, Strzelnica”.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS