A A+ A++

fot. Filip Błażejowski / FORUM

Referencyjna stopa procentowa w Polsce powinna w 2021 r. wzrosnąć do ok. 1,50 proc. z uwagi na zagrożenie podwyższonej inflacji i negatywne efekty wcześniejszych obniżek kosztu pieniądza – powiedział PAP Biznes członek RPP Jerzy Kropiwnicki. Jego zdaniem w przyszłym roku PKB Polski może wzrosnąć o ok. 3,6 proc.

“(…) W 2021 r. trzeba będzie się zastanawiać nad podwyżką stóp procentowych, jeżeli nie na początku, to na pewno w środku roku. Stopy powinny stopniowo zacząć rosnąć do poziomu ok. 1,50 proc., który przez kilka lat dobrze służył polskiej gospodarce. Nie wynika to jedynie z zagrożenia inflacją. Obniżki stóp procentowych ujawniły kilka dobrych efektów, ale też kilka negatywnych” – powiedział Kropiwnicki.

“Jeżeli chodzi o zjawiska inflacyjne, przewiduję, że będziemy mieli do czynienia z wyraźnym wzrostem cen w niezwykle rzadko zdarzającej się sytuacji, gdy gospodarka będzie rozwijać się poniżej swojego trendu wzrostowego. Może się zdarzyć, że inflacja w całym 2021 r. będzie kształtować się wyraźnie powyżej 2,5 proc.” – dodał.

Według centralnej ścieżki lipcowej projekcji NBP, inflacja w 2020 r. może wynieść średniorocznie 3,3 proc., a w 2021 r. 1,5 proc.

Na trzech posiedzeniach między 17 marca a 28 maja 2020 r. RPP trzykrotnie obniżyła stopę referencyjną NBP, łącznie o 140 pb, w krokach po 50, 50 i 40 pb, do poziomu 0,10 proc.

Kropiwnicki zakłada, że bardzo istotny wpływ na inflację będzie miał odłożony popyt, który ze względów ostrożnościowych, nie znajduje do tej pory odpowiedniego ujścia.

“Początkowo brak realizacji odłożonego popytu można było tłumaczyć tym, że zamknięte były galerie handlowe, więc nie były nabywane dobra, które wymagają od części konsumentów, szczególnie starszej, obserwacji bezpośredniej. Wprawdzie młodsi konsumenci zwiększyli zakupy w Internecie, ale nie skompensowało to całego spadku konsumpcji. Po uruchomieniu galerii handlowych nadal nie widać mocnego odbicia sprzedaży, stąd wniosek, że prawdopodobnie mamy do czynienia z ostrożnościowym zatrzymaniem oszczędności, czy to na kontach, czy w domu” – powiedział.

Członek RPP ocenia ponadto, że “znaczący” wzrost cen usług hotelowych i restauracyjnych po lockdownie, szczególnie w mniejszych ośrodkach wczasowych, może utrzymać się również w kolejnym roku.

Do wzrostów cen w Polsce przyczyniać się będą, w ocenie ekonomisty, w 2021 r. także unijne opłaty środowiskowe, jakie nakłada na Polskę UE, szczególnie w energetyce.

Kropiwnicki wskazał, że dla tegorocznej inflacji znaczenie nadal będzie miała susza oraz mocne opady, które skutkowały powodzią.

Na inflację – zdaniem Kropiwnickiego – będzie też wpływał dalszy, systematyczny wzrost cen administrowanych.

“Samorządy próbują skompensować sobie straty dochodów po spadku wpływów z tytuły PIT i CIT. W wielu miejscach rosną ceny transportu publicznego, wody, odbioru ścieków i śmieci, a także podatki gruntowe. Jedyną kategorią wśród danin samorządowych, w której nie obserwujemy wzrostów, są opłaty za posiadanie psów” – powiedział.

W czwartek w Monitorze Polskim ukazało się obwieszczenie Ministra Finansów, które podwyższyło szereg maksymalnych stawek kwotowych podatków i opłat lokalnych na 2021 r. Maksymalną stawkę gminnej opłaty od posiadania jednego psa podwyższono do 130,3 zł ze 125,4 zł rocznie.

Kolejnym czynnikiem proinflacyjnym będzie w ocenie Kropiwnickiego kształtowanie się łańcuchów dostaw po pandemii.

“Kraje europejskie będą zmierzały do uzyskania większej samowystarczalności, jeżeli chodzi o niektóre produkty i półprodukty, więc będziemy mieli do czynienia z zahamowaniem procesów globalizacji lub efektami nawet deglobalizacji. Zakładam, że w pierwszej kolejności będzie to dotyczyło medykamentów. Rozbudowa przemysłu farmaceutycznego w Europie i wzmocnienie jego ochrony będzie się wiązało z wyższymi kosztami. Nie wiadomo na ile ten proces dotknie przemysł elektroniczny i samochodowy, który, podobnie jak w przypadku leków, w dużej mierze zależał od dostaw chińskich” – powiedział.

Ekonomista zwrócił też uwagę na kwestie płacowe.

“Niektórzy analitycy twierdzą, że nie należy w najbliższym czasie oczekiwać presji płacowej, ponieważ popyt na pracę spada, a niektóre przedsiębiorstwa mają problem z odbudową potencjału. Należy jednak wziąć pod uwagę fakt, że od nowego roku nastąpi ponowny wzrost płacy minimalnej, a wzrost płacy minimalnej z reguły pociąga za sobą dostosowanie całej struktury płac” – powiedział.

Kropiwnicki nie przypuszcza, żeby czynnikiem pro-inflacyjnym były ceny ropy.

“(…) Po spadkach nawet poniżej zera wcześniej w tym roku, (ceny ropy – PAP) będą stabilizować się w okolicach 42-43 USD za baryłkę. Te poziomy będą nam towarzyszyć przez dłuższą część przyszłego roku, więc nie powinien to być czynnik kosztowotwórczy” – powiedział.

Odnosząc się do negatywnych efektów obniżek stóp procentowych, Kropiwnicki wskazał na brak ożywienia akcji kredytowej i wzrost opłat bankowych.

“Niektórzy spodziewali się, że cięcie stóp spowoduje ożywienie akcji kredytowej, szczególnie dla firm, a tymczasem obniżki stóp nie ożywiły akcji kredytowej w Polsce. Natomiast żeby zaciągać kredyt, przedsiębiorcy muszą mieć przekonanie, że będą mieli możliwości jego spłaty, czyli będą przewidywać dobrą koniunkturę w przyszłości. W przeciwnym wypadku oferowanie kredytu nawet po zerowej stopie nie przyciągnie chętnych do jego zaciągania” – powiedział.

“Obniżki stóp proc. były co prawda pozytywne dla tych, którzy mieli już kredyty, bo obniżyły wysokość spłacanych rat, ale dla posiadaczy rachunków bankowych niższe stopy oznaczają poważne koszty. Banki zareagowały na cięcie stóp nieznacznym tylko obniżeniem ceny kredytu, natomiast bardzo zdecydowanie, niemal do zera, obniżyły oprocentowania lokat, przy jednoczesnej podwyżce opłat za korzystanie z konta. Dotyczy to całego społeczeństwa, ponieważ obecnie wszyscy dostają swoje pensje na konto” – dodał.

WZROST PKB W ’21 OK. 3,6 PROC., ŚRODKI Z FUNDUSZU ODBUDOWY MOGĄ PODBIĆ PKB O OK. 1 PKT. PROC.

Kropiwnicki “zgadza się” z prognozami, według których spadek PKB w 2020 r. wyniesie ok. 3,8 proc. rdr., a w 2021 r. wzrost odbije do ok. 3,6 proc., co oznacza, że PKB nie osiągnie w przyszłym roku poziomu z końca 2019 r.

Według centralnej ścieżki lipcowej projekcji NBP, PKB Polski w 2020 r. może obniżyć się o 5,4 proc., a w 2021 r. wzrosnąć o 4,9 proc.

Według członka RPP nowe środki z funduszu odbudowy UE mogą podbić w przyszłym roku dynamikę PKB Polski o ok. 1 pkt. proc., jeżeli uda się te środki zmobilizować.

“Jestem umiarkowanym optymistą odnośnie ożywienia polskiej gospodarki po kryzysie, ze względu na kilka czynników. Na korzyść wzrostu będą działały potężne inwestycje infrastrukturalne, które w tym roku są kontynuowane lub uruchamiane, szczególnie towarzyszące budowie Centralnego Portu Komunikacyjnego liczne inwestycje kolejowe i drogowe. Zakładam, że duże znaczenie dla gospodarki będzie miała także budowa korytarzy transportowych w układzie północ-południe, we współpracy z sąsiadami Polski z północy i południa. Warto zauważyć, że te inwestycje będą miały także ważne znaczenie dla obronności kraju” – powiedział.

Dodał, że negatywnie od strony wzrostu gospodarczego wypadają natomiast inwestycje prywatne.

Według lipcowej projekcji NBP, poziom inwestycji prywatnych będzie ujemny względem IV kw. 2019 r. do końca 2022 r.

“Odbudowa potencjału gospodarki według aktualnych ocen może zająć ok. 2 lat” – wskazał Kropiwnicki.

Pozytywnie wygląda – według Kropiwnickiego – sytuacja w otoczeniu polskiej gospodarki.

“Istotne jest, że gospodarka niemiecka – nasz największy partner eksportowy – szybko odrabia straty” – ocenił.

TRUDNO WYCOFAĆ SIĘ Z NIESTANDARDOWYCH INSTRUMENTÓW

“Zawsze uważałem, że wyjątkowe sytuacje wymagają wyjątkowych działań, więc byłem jednym z inicjatorów uruchomienia wewnątrz NBP badań na temat możliwości zastosowania środków niestandardowych. Arsenał tych środków został określony, choć niektóre z nich okazały się w Polsce nie do zastosowania ze względów prawnych. Ten arsenał jest dosyć spory, a każdy instrument powinien być stosowany adekwatnie. Jeżeli zaczyna stosować nowy instrument, to nie jest łatwo się z niego później wycofać. Nawet tak prosty środek jak ujemne stopy procentowe raz wdrożony np. w EBC okazuje się nadzwyczaj trudny do odłożenia na półkę” – uważa Kropiwnicki.

Rafał Tuszyński (PAP Biznes)

tus/ osz/

Źródło:PAP Biznes
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBazar na tarnowskiej Starówce
Następny artykułSynku, zagraj „Scyzoryka”! Czyli jak to jest być didżejem | Kultura na weekend. Odc. 24