Koronawirus. Wojewoda i dyrekcja sanepidu zignorowali radnych sejmiku podlaskiego

W związku z tą decyzją i sytuacją epidemiologiczną w kraju i regionie o zwołanie nadzwyczajnej sesji 27 października zawnioskowało ośmioro radnych z klubu Koalicji Obywatelskiej (wszyscy). Przewodniczący Dębski przychylił się do tego wniosku (zgodnie z prawem musiał), ale zarządził sesję stacjonarną i to w sali konferencyjnej urzędu marszałkowskiego. Sesje, które odbywały się wcześniej w czasie pandemii, organizowano w zdecydowanie bardziej przestronnej sali Opery i Filharmonii Podlaskiej.

Sesja sejmiku województwa podlaskiego. Białystok, 27 października 2020 Printscreen

Na pół godziny przed wtorkową sesją przewodniczący opozycyjnego klubu PSL sejmiku Cezary Cieślukowski z wyrzutem oświadczył, że biuro sejmiku nie ma możliwości przeprowadzania sesji online (co robią inne samorządy). W jego ocenie, największy problem obecnie związany z pandemią w Podlaskiem to dostęp do opieki zdrowotnej w związku z zakażeniami personelu medycznego. Wskazywał na konieczność stworzenia temu personelowi warunków do bezpiecznej pracy, odpowiedniego wynagradzania finansowego za ponoszone przez lekarzy czy pielęgniarki ryzyko oraz objęcie testami na obecność koronawirusa bezwzględnie wszystkich pracowników służb medycznych.

Tuż przed sesją okazało się, że członek zarządu podlaskiego Marek Malinowski jest zakażony koronawirusem (jak utrzymuje rzeczniczka marszałka, nie miał kontaktu bezpośredniego z innymi członkami zarządu województwa) i nie mógł być obecny w związku z tym na sesji.

Z kolei wicemarszałek podlaski Stanisław Derehajło usprawiedliwił nieobecność przeziębieniem (test na obecność koronawirusa miał wykazać wynik ujemny). Nie było też m.in. jedynego wiceprzewodniczącego sejmiku Łukasza Siekierko (PiS), choć był w tym dniu na uroczystości otwarcia oddziału szpitalnego w Kolnie (czym – jak mówił radny Maciej Żywno z klubu KO – pochwalił na Facebooku).

Ciąg dalszy z tydzień

Wtorkowa sesja nadzwyczajna odbywała się w dniu, kiedy w Podlaskiem poinformowano, że poprzedniej doby podwoiła się liczba zakażeń i odnotowano rekordową liczbę 426 nowych przypadków. Drastyczny skok zakażeń zanotowano też w całej Polsce – resort zdrowia poinformował o kolejnym rekordzie: potwierdzono 16 300 zakażeń. Zmarły 132 osoby, w tym jedna z Podlaskiego.

Wojewódzkich radnych o sytuacji epidemiologicznej w regionie poinformował wojewoda podlaski – na piśmie. Nie było nikogo, kto mógłby sytuację w jego imieniu omówić. W przesłanej informacji wojewody nie znalazło się nic poza tym, co już publicznie w sprawie jego działań było wiadomo. Podobnie suche dane dostępne publicznie przesłało kierownictwo podlaskiego sanepidu, a p.o. dyrektora także był nieobecny (ani nikt w jego imieniu). Niektórzy radni wspominali, że nie otrzymali informacji nawet na piśmie (drogą elektroniczną).

– Wojewoda po prostu zlekceważył radę. To jest karygodne – nie krył przewodniczący klubu KO Karol Pilecki.

– Przewodniczący sejmiku sesję nadzwyczajną na wniosek grupy radnych musi zwołać w ciągu siedmiu dni. Proszę w związku z tym wziąć pod uwagę, że służby wojewody i sanepidu miały mało czasu na przygotowanie informacji – próbował usprawiedliwiać wojewodę i dyrekcję sanepidu przewodniczący Dębski.

W końcu szef klub KO wniósł o ogłoszenie przerwy w obradach sejmiku do 5 listopada. Przewodniczący Dębski był przeciwny, bo „za tydzień możemy być w innej sytuacji”. Ostatecznie radni postanowili o przerwaniu sesji (do 5 listopada). Było za tym 8 radnych, 4 przeciw i 4 wstrzymało się od głosu (w sejmiku w sumie zsiada 30 radnych).