A A+ A++

Wart 175 proc. dodatek do wynagrodzenia dla medyków zaangażowanych w walkę z COVID-19, zniesienie odpowiedzialności za nieumyślne błędy lekarskie, wypłata pełnego wynagrodzenia na kwarantannie i lepsza koordynacja ratownictwa medycznego – to miałoby się znaleźć w ustawie, nad którą pracuje rząd i która miałaby wesprzeć lekarzy walczących na pierwszej linii frontu z koronawirusem. Te informacje przekazał minister zdrowia Adam Niedzielski na czwartkowej konferencji prasowej.

Jak informuje „Dziennik Gazeta Prawna”, jeszcze w poniedziałek (19 października) do Sejmu ma trafić projekt tej ustawy. – Planujemy większe restrykcje dotyczące kontroli zwolnień, które uzyskują lekarze, nie chcąc angażować się w zwalczanie COVID-19 – powiedziała „DGP” osoba z rządu. Ale w tym wszystkim zdaje się, że rząd zapomniał chociażby o diagnostach laboratoryjnych, którzy przecież także są zaangażowani w walkę z koronawirusem.

Każdy lekarz jest potrzebny – jesteśmy na wojnie

Zdaniem dr. med. Pawła Rajewskiego, konsultanta wojewódzkiego w dziedzinie chorób zakaźnych dla województwa kujawsko-pomorskiego, na tym etapie epidemii rzeczywiście potrzeba jak najwięcej lekarzy. – W mojej ocenie na tym etapie epidemii, w którym teraz jesteśmy, czyli w momencie, gdy już przestaliśmy ją kontrolować i możemy spodziewać się w najbliższych tygodniach kilkunastu tysięcy, jak nie kilkudziesięciu tysięcy nowych przypadków zakażeń SARS-CoV-2 na dobę, każdy lekarz, bez względu na specjalizację, powinien być zaangażowany w walkę z koronawirusem. Jesteśmy na wojnie – przekazuje.

Dodaje, że poniekąd już tak jest. – Na każdym oddziale może się zdarzyć przypadek zakażenia SARS-CoV-2 czy lokalne ognisko epidemii, więc z tyłu głowy każdy lekarz ma to ryzyko.

Przymusowe przesunięcia kadry

W Polsce od wielu lat brakuje lekarzy, a pandemia koronawirusa tylko uwypukliła ten problem. – Kadry medycznej wszędzie brakuje, szczególnie lekarzy chorób zakaźnych, z których wielu osiągnęło wiek emerytalny, a dalej pracują. Brakuje lekarzy anestezjologów i pielęgniarek, wielu jest po prostu zmęczonych, nie ma już siły, wielu boi się pracy z pacjentem zakażonym SARS-CoV-2 – mówi dr Rajewski. – Nie podzielam przymusowych przesunięć kadry, z niewolnika nigdy nie będzie pracownika i nie powinno zmuszać się nikogo do pracy, ale też nie podzielam i nie rozumiem odmowy pracy z pacjentem zakażonym czy celowego przebywania na zwolnieniach lekarskich… To pacjent jak każdy inny, trzeba mu pomóc. Po to jesteśmy lekarzami, po to składaliśmy przysięgę Hipokratesa. Oczywiście musi być zapewnione bezpieczeństwo pracy, dostęp do środków ochrony indywidualnej itp. Pamiętajmy również, że są choroby inne niż COVID-19 i nierzadko przesunięcie kadry medycznej do pracy z pandemią może zachwiać równowagę szpitala i ograniczyć dostęp pacjentów do świadczeń zdrowotnych, zwłaszcza w małych, powiatowych jednostkach – tłumaczy dr Rajewski.

Dodatek nie dla wszystkich

W projekcie ustawy jest zapis, który gwarantowałby 175 proc. wynagrodzenia dla personelu zaangażowanego w walkę z koronawirusem, a także zapis o klauzuli „dobrego Samarytanina”, czyli zniesienie odpowiedzialności za nieumyślne błędy lekarskie popełnione podczas leczenia pacjentów z SARS-CoV-2. Zapomniano o ryzykujących zdrowiem innych pracownikach służby zdrowia.

– Niestety, brakuje zapisu o dodatkowym wynagrodzeniu dla pielęgniarek, ratowników medycznych i diagnostów laboratoryjnych, którzy są zaangażowani w podobny sposób jak lekarze w bezpośredni kontakt z SARS-CoV-2 i walkę z pandemią. A tej kadry również brakuje. Dla nich byłaby to tym bardziej motywacja do pracy i myślę, że wpłynęłaby również na mniejszą liczbę zwolnień lekarskich. Brakuje również zapisku o ubezpieczeniu dla pracowników ochrony zdrowia na wypadek zakażenia, konieczności kwarantanny czy izolacji – uważa dr Rajewski.

O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy Krajową Izbę Diagnostów Laboratoryjnych, ale ciągle czekamy na odpowiedź. 

– W wielu przypadkach aspekt finansowy pozwoli szybciej podjąć decyzję pozytywną, szczególnie tym, którzy do tej pory nie mieli styczności z pacjentami z COVID-19. A dla tych, którzy już się nimi zajmują, będzie to poniekąd docenienie ich ogromnej, nierzadko ponad siły pracy i motywacja do jej kontynuowania – popiera pomysł ustawy Rajewski.

Jak twierdzi, równie ważne jest zniesienie odpowiedzialności za nieumyślne błędy lekarskie. Może się to okazać ważne szczególnie dla lekarzy innych specjalizacji niż choroby zakaźne i anestezjologów, którzy będą zaangażowani w leczenie pacjentów z koronawirusem, a także podczas tworzenia tzw. miejsc respiratorowych. – Ponadto ważne jest to z uwagi na nieprzewidywalny przebieg choroby u niektórych pacjentów, z podstępnie rozwijającym się śródmiąższowym zapaleniem płuc, z szybką, nagłą niewydolnością oddechową czy zaburzeniami rytmu serca związanymi z tzw. burzą cytokinową, brak typowego, skutecznego leku przeciw SARS-CoV-2, ograniczony dostęp do leczenia remdesivirem czy osoczem ozdrowieńców, którego w wielu ośrodkach zaczyna brakować. Wreszcie w obliczu nieprzewidywalności epidemii, nagłego wzrostu liczby nowych zakażeń może brakować miejsca w szpitalach, miejsc z dostępem do tlenoterapii, miejsc respiratorowych czy miejsc w oddziałach intensywnej terapii. Wtedy trzeba będzie decydować, kto, komu, kiedy. I to jest niebezpieczne zarówno dla pacjenta, jak i w konsekwencjach dla lekarza – dodaje.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNajwiększe obciachy ostatnich dni – Dała telefon 2-letniej córce. Ta rozesłała jej nagie zdjęcia
Następny artykułSkandal na komendzie. Koszulka Legii jako wycieraczka