A A+ A++

Próby północnokoreańskich pocisków balistycznych i niekierowanych pocisków rakietowych dalekiego zasięgu organizowane są z mniejszą lub większą regularnością. Ostatnie z nich zostały przyćmione przez południowokoreańskie sukcesy na tym polu, Pjongjang odzyskał jednak poczesne miejsce w nagłówkach dzięki zupełnie nowemu systemowi. Komunistyczny reżim opracował i z powodzeniem przetestował taktyczny pocisk balistyczny odpalany z platformy kolejowej.

Wiadomość o tym podano 15 września, a więc wtedy, gdy Południe opublikowało kolejne informacje o udanych próbach pocisków balistycznych i manewrujących. Północnokoreański system korzystający z wyrzutni kolejowej nie był wcześniej znany, aczkolwiek post factum jego rozwój okazuje się jak najbardziej logiczny, jako że daje Pjongjangowi wiele nowych możliwości. Co interesujące, wraz z informacją o teście Korea Północna udostępniła nadzwyczaj liczne materiały fotograficzne i filmowe.

Wyrzutnię umieszczono w pozornie zwykłym towarowym wagonie kolejowym. Pocisk wraz prowadnicą podnoszone są do pozycji pionowej przez otwierany dach, a boki wagonu są częściowo otwierane w celu odprowadzenia gazów wylotowych. Sam pocisk sprawia wrażenie powiększonej wersji broni określanej w amerykańskich źródłach wywiadowczych i wojskowych jako KN-23. Ten z kolei z wyglądu przypomina rosyjskiego Iskandera-M, co zyskało mu ironiczną nazwę „Kimskander”.

Według oficjalnego komunikatu pocisk przeleciał 800 kilometrów i spadł do Morza Japońskiego. Jest to szczególnie ciekawa informacje, ponieważ wcześniej południowokoreańskie i japońskie źródła wywiadowcze szacowały dystans pokonywany w trakcie prób przez „Kimskandery” na 420–450 kilometrów. Nawet Pjongjang przy okazji marcowego testu powiększonej wersji informował o zasięgu rzędu 600 kilometrów. Informacje te są praktycznie niemożliwe do zweryfikowania. Możliwe do przyjęcia rozwiązania nie są liczne: albo mamy do czynienia z propagandą, albo faktycznie do tej pory zasięg północnokoreańskich pocisków był niedoszacowany.

Nowy system trafił na wyposażenie specjalnego Mobilnego Kolejowego Pułku Rakietowego. Jednostkę powołano do życia w styczniu tego roku decyzją 8. Kongresu Partii Pracy Korei. Testu nie oglądał wprawdzie Kim Dzong Un, ale najwyższe władze reprezentował sekretarz komitetu centralnego partii marszałek Pak Jong Chon.

Umieszczenie pocisków balistycznych w pociągach ma z punktu widzenia Korei Północnej wiele zalet. Najbardziej oczywistą jest możliwość łatwego zamaskowania takiego systemu jako zwykłego składu towarowego. Pozostałe zalety związane są z północnokoreańską infrastrukturą komunikacyjną. Komunistyczny reżim od czasu odbudowy kraju ze zniszczeń po wojnie koreańskiej intensywnie rozbudowywał sieć kolejową. Zapewnia ona rakietowym pociągom dużą mobilność.

Półwysep Koreański to górzysta kraina, stąd przy budowie linii kolejowych konieczne było drążenie licznych tuneli. Wiele z nich to wzmocnione konstrukcje, przewidziane do pełnienia w trakcie wojny funkcji schronów. Wiele z nich może posłużyć do ukrycia pociągów z pociskami balistycznymi. Składy mogą opuszczać schrony jedynie na krótki czas w celu odpalenia rakiet, a następnie szybko do nich wracać. W efekcie pociągi będą nie tylko trudne do wykrycia, ale też do zniszczenia (zobacz też: Ostatni lot Invadera. John Walmsley i życie za pociąg).

Atomowe pociągi

Pomysł umieszczenia wyrzutni pocisków balistycznych na platformie kolejowej nie jest nowy. Prace nad takim systemem rozpoczął jako pierwszy Związek Radziecki w latach 70., a celem było stworzenie mobilnej wyrzutni międzykontynentalnych pocisków balistycznych. Radzieckie założenia były pierwowzorem dla północnokoreańskich. Chodziło o maskowanie systemu jako pociągów towarowych i ukrycie ich na bocznicach w lasach Syberii. Efektem pracy był wprowadzony do służby w roku 1987 kompleks rakietowy 15P960/15P961 Mołodiec z pociskami RT-23.

System pozostawał w użyciu do roku 2004, jednak szybko po jego wycofaniu Rosjanie rozpoczęli prace nad BŻRK (bojewoj żeleznodorożnyj rakietnyj kompleks – bojowy kolejowy kompleks rakietowy) nowej generacji, który otrzymał nazwę Barguzin. Nowy kompleks miał spełniać wysokie wymagania. Podczas gdy Mołodiec przewoził pojedynczy pocisk, Barguzin miał zabierać aż sześć międzykontynentalnych pocisków balistycznych RS-24 Jars.

W wyniku problemów finansowych i sankcji gospodarczych nałożonych na Rosję po aneksji Krymu i rozpętaniu wojny na wschodzie Ukrainy BŻRK wypadł z listy priorytetów. W średnioterminowym planie rozwoju rosyjskich sił zbrojnych na lata 2018–2027 nie znalazły się pieniądze na dalszy rozwój Barguzina. Zaoszczędzone środki prawdopodobnie przekazano na prace za uznanymi za bardziej obiecujące pociskami hipersonicznymi.

Prace nad kolejowymi wyrzutniami pocisków balistycznych mają być prowadzone także w Chinach. Badania na tym polu miały ruszyć jeszcze w latach 80., jednak nabrały rozpędu dopiero po rozpadzie Związku Radzieckiego, gdy Chińczycy mieli pozyskać od Ukrainy technologię pocisku RT-23. Zainteresowanie „atomowymi pociągami” kilkakrotnie wykazywały także Stany Zjednoczone, aczkolwiek brak informacji, jakie postępy poczyniły na tym polu.

Dyplomatyczne zagrywki

Dwa dni przed ujawnieniem kolejowego „Kimskandera” Pjongjang poinformował o udanej próbie pocisku manewrującego. Według oficjalnego komunikatu pocisk miał przelecieć 1500 kilometrów nad terytorium i wodami Korei Północnej, zanim uderzył w cel. Warto zwrócić uwagę, że podany zasięg odpowiada południowokoreańskim Hyunmoo-3C.

Z kolei testy przeprowadzone przez obie Koree 15 września zbiegły się w czasie z wizytą w Seulu chińskiego ministra spraw zagranicznych Wanga Yi. Trudno więc oprzeć się pokusie założenia, że oba koreańskie państwa adresowały próby nie tylko do siebie nawzajem i do USA, ale także do Pekinu. Początkowo Wang usiłował wykorzystać południowokoreańskie testy do zbagatelizowania działań Korei Północnej, czym rozsierdził gospodarzy. Przyciśnięty przez swojego odpowiednika Chung Eui‑yonga, stwierdził w końcu, że zainteresowane państwa powinny zachować powściągliwość, aby zapobiec „błędnemu kołu” napięć. Na zmianę postawy szefa chińskiej dyplomacji miały także wpłynąć informacje o wystrzeleniu przez Koreę Północną dwóch pocisków balistycznych, które wpadły do Morza Japońskiego.

Prezydent Moon Jae-in spotkał się z Wangiem po powrocie z próbnego odpalenia K-SLBM przez Dosan Ahn Chang-ho. W trakcie rozmowy przywódca Korei Południowej wezwał Pekin, aby udzielił „niezachwianego wsparcia” dla denuklearyzacji Półwyspu Koreańskiego i zaprowadzeniu trwałego pokoju.

Przeczytaj też: USAF testuje bomby, które mają niszczyć okręty i być równie skuteczne jak torpedy

ministerstwo obrony KRLD

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPakiet zdrowej równowagi. Pomóż znaleźć dziecku naturalny rytm
Następny artykułNapływa bardzo chłodne powietrze arktyczne. Sprawdź pogodę na ostatnie dni lata