A A+ A++

Ogrzewanie i ciepła woda wyłączana na 8 godzin dziennie i kilka dodatkowych warstw ubrań jako lekarstwo na dojmujące braki dostaw rosyjskiego gazu. Tak wygląda początek 2025 roku w Naddniestrzu. I tyle tylko zostało ze skuteczności rosyjskiej broni gazowej, narzędzia, za pomocą którego Moskwa przez prawie 30 lat od upadu sowieckiego imperium pilnowała swoich wpływów w dawnych europejskich koloniach i daleko poza nimi.

Gaz z Rosji pomógł zbudować niejedną polityczną i biznesową karierę. Świat pamiętać będzie zawsze, jak łatwo i kompletnie kupiony został niemiecki kanclerz Gerhard Schroeder i jak uparcie sprzyjała Gazpromowi Angela Merkel. Za próbę przejęcia kontroli nad tranzytem gazu do Europy otruty został ukraiński prezydent Wiktor Juszczenko. Stoczył on potem z Rosją pełnowymiarową wojnę gazową na długo przed tym, zanim komuś przyszło w ogóle do głowy, że Putin może najechać zbrojnie Europę.

W Polsce aż tak źle nie było. Ale dobrze też nie. Mieliśmy przecież Waldemara Pawlaka. idea ludowców jakimś dziwnym zrządzeniem losu zasiadał w rządzie RP zawsze wtedy, gdy przychodziło nam negocjować wieloletnie umowy z Gazpromem.

Chmura gazu z Rosji ciągnie się także za Donaldem Tuskiem, choć wbrew temu, co twierdzą pisowscy harcownicy, ma ona więcej wspólnego ze słabością polskiego premiera do Angeli Merkel niż z miłością do Moskwy.

Bo jak inaczej tłumaczyć, że był on kiedyś gotów podpisać z Rosją wynegocjowaną przez Pawlaka umowę, która była dla Polski tak niekorzystne, że musiała w jej sprawie interweniować Komisja Europejska?

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułDania poważnie podchodzi do groźby zajęcia Grenlandii
Następny artykułCo wisi w powietrzu, czyli badania GZM