A A+ A++

Cztery karetki wodne pracowały na szlaku Wielkich Jezior Mazurskich od początku czerwca. Do piątku ratownicy wypłynęli na wodę 317 razy i udzielili pomocy 325 osobom. 

“Jeszcze w piątek rano pomogli dwóm osobom w Rynie, które wypoczywały w jednym z ośrodków w tym mieście” – poinformował  dyżurny MOPR Karol Dylewski.

W mijającym sezonie wakacyjnym załogi karetek wodnych 144 pacjentów przekazały do szpitali. Stan dwóch osób był na tyle poważny, że transportowano je helikopterem LPR. Karetki wodne współpracowały często z innymi służbami – policją, strażą pożarną i MOPR-em. Strażacy wspomagali wodnych medyków w 24 akcjach, a policjanci w 27 akcjach.

Jezioro Tałty najbardziej niebezpieczne

Kolejny rok z rzędu najniebezpieczniejsze okazało się jezioro Tałty. Doszło na nim do dwóch śmiertelnych wypadków. W połowie czerwca zatonęła motorówka, pod pokładem której znajdowała się 8-letnia dziewczynka. W lipcu z pokładu jachtu wypadł w nocy mężczyzna, który także zatonął.

“Zanotowaliśmy także kilka tragicznych zdarzeń, które mają szczęśliwy finał. Do obu doszło na jeziorze Boczne nieopodal Rydzewa. W obu przypadkach udało się akcjami resuscytacyjnymi przywrócić do życia osoby, które tonęły, były wyciągnięte spod wody. Jedna z tych osób – 22-letni mężczyzna żyje i ma się dobrze, druga wciąż wymaga hospitalizacji”- powiedział  Dylewski z MOPR.

Z obserwacji ratowników wynika, że w tym roku wypoczywający na Mazurach bardzo często wykazywali się brawurą, brakiem rozsądku. Dowodzi tego chociażby ostatnia akcja poszukiwawcza MOPR, do której doszło we wrześniu. 

“Załoga wypłynęła po zmroku na jezioro i zgubiła się. Była wtedy bardzo gęsta mgła, odnalezienie tych ludzi graniczyło z cudem. Na dodatek na pokładzie była tak pijana osoba, że nie było z nią kontaktu. Na ten jacht trafili strażacy i dzięki temu wszystko skończyło się dobrze” – powiedział Dylewski. 

W mijającym sezonie było 6 akcji poszukiwawczych. Wielu żeglarzom brakowało też umiejętności. MOPR mijającego lata wypływał do 121 akcji technicznych, które polegają na udzieleniu pomocy załogom, które utonęły na mieliźnie, kamieniach, czy z powodów technicznych nie były w stanie dotrzeć do portów. “Takiej pomocy udzielaliśmy przede wszystkim załogom houseboatów. Ludzie często nie radzą sobie z tymi potężnymi łodziami”- powiedział dyżurny MOPR. 

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTYLKO U NAS. Legutko nie zostawia suchej nitki na Sikorskim!
Następny artykułSytuacja na Mokotowie. Łęski uderza w Trzaskowskiego