Z Rancza Muu odleciały bociany, teraz atrakcją jest barwny i smaczny ryneczek dyniowy. Kolorowe dynie widać już z drogi.
Do niedawna przejeżdżający obok Rancza Muu w Chotowej zatrzymywali się, by popatrzeć na gniazdujące tu od wielu lat bociany. W tym roku gniazdo miało aż sześcioro latających lokatorów. Wprawdzie ptaki odleciały już do ciepłych krajów, jednak w gospodarstwie Małgorzaty i Waldemara Czapiewskich nadal można oglądać kozy, osiołka i krowy.
Od kilku lat, jesienią pojawia się tu jeszcze jedna atrakcja w postaci ryneczku dyniowego. Nazwa jest zdrobniała, ale patrząc na ilość prezentowanych warzyw, to prawdziwy rynek. Początkowo Czapiewscy dynie wysiewali dla siebie, miały służyć ozdobie ogrodu i podwórka. Ale już w następnym roku dyni było więcej, niż potrzebowali na własne potrzeby. Nadwyżkę postanowili więc sprzedać i tak narodził się ryneczek dyniowy, który z roku na rok przyciąga do Chotowej coraz więcej miłośników tych jesiennych warzyw.
– Wystawiliśmy ogłoszenie na naszej stronie na facebooku, mimo że nie mieliśmy wtedy dużo obserwujących, chętni się znaleźli. Wtedy wpadliśmy na pomysł, żeby sadzić dynie typowo na sprzedaż – opowiada Waldemar Czapiewski.
Do tematu postanowili podejść w pełni profesjonalnie i dokształcić się w temacie uprawy dyni. Zaczęli czytać, szukać nowych ciekawych odmian. – Staramy się podążać za klientem. Zwracamy uwagę, jakie dynie są poszukiwane, które sprzedają się pierwsze i staramy się takich sadzić najwięcej – podkreślają.
I chociaż zbiory nie zawsze są równie udane, bo w dużej mierze zależą od pogody, na którą nikt nie ma wpływu, młodzi gospodarze z Chotowej dorobili się już sporego grona stałych klientów, do którego ciągle dołączają nowi.
– Od początku września dostajemy mnóstwo zapytań, kiedy rozpoczynamy sprzedaż dyni – mówi Waldemar Czapiewski.
Efekt końcowy uprawy jest imponujący, również ze względu na niezwykle malowniczy widok, ale myli się ten, kto sądzi, że droga od siewu do zbioru jest lekka i łatwa.
– Pracy jest mnóstwo przez cały sezon. Zaczynając od siania, sadzenia, podlewania i plewienia – nie stosujemy oprysków, aż do zbiorów i mycia już dojrzałych dyń – opowiadają Czapiewscy.
Dodają, że te starania wynagradza im zainteresowanie i zadowolenie klientów, którzy co sezon wracają do nich na zakupy. A jest w czym wybierać, bo na dyniowym ryneczku gospodarze oferują kilkanaście odmian dyni. Warzywa różnią się nie tylko wyglądem, ale i smakiem, a także przeznaczeniem. Obok tych do jedzenia, znajdziemy gatunki ozdobne. Z najbardziej popularnych są dynie piżmowe, hokkaido, kupić można także tykwy. Ryneczek kusi różnorodnością barw i kształtów, a na zakupy zatrzymują się nawet przypadkowo przejeżdżające tędy osoby, bo wystawa jest doskonale widoczna z drogi.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS