Część produktów serwowanych w bufetach śniadaniowych to niestety gotowe pole minowe dla bakterii. I choć wyglądają niewinnie, ich konsumpcja może skończyć się na długiej przygodzie w toalecie, zamiast wylegiwaniu się na plaży. Eksperci ds. bezpieczeństwa żywności wskazują składniki, które wyjątkowo często są źródłem problemów. Na liście ryzyka królują dwa produkty, które, choć uchodzą za zdrowe, najczęściej psują wakacyjne plany.
Czego unikać w hotelu? Tych produktów nie nakładaj sobie na talerz
Ciepłe potrawy, które dawno straciły swoją temperaturę, to jedna z największych pułapek hotelowych bufetów. Parówki, jajecznica, kiełbaski czy grzanki leżące godzinami w metalowych naczyniach bez podgrzewaczy tworzą wręcz wymarzone warunki dla rozwoju bakterii.
Nieodpowiednia temperatura i brak higieny rąk u gości to główne źródła zakażeń
– wyjaśniła w rozmowie z “HuffPost” dr Ellen Shumaker z Uniwersytetu Stanowego Karoliny Północnej. Wystarczy, że jedzenie znajdzie się w tzw. strefie niebezpiecznej, czyli między 4 a 60 stopniami i już mamy gotową imprezę dla salmonelli. Podobnie ryzykowne są produkty zimne, które powinny być chłodzone – jogurty, mleko, sery, wędliny czy świeżo wyciskane soki. Jeśli leżą luzem na blacie, bez grama lodu, ich świeżość to tylko złudzenie.
Największym zaskoczeniem i jedną z największych pułapek bufetu śniadaniowego okazują się… sałata i kapusta. Zielone liście, choć kojarzone wyłącznie ze zdrowiem, mogą być siedliskiem groźnych patogenów, jeśli nie zostały dokładnie umyte i odpowiednio schłodzone. Sałata masłowa, rzymska, miks baby leaf czy kapusta pekińska mogą przenosić norowirusa, E. coli O157:H7 czy Campylobacter. A że w hotelowych kuchniach bywa różnie, warzywa często są płukane pobieżnie i leżą godzinami bez chłodzenia. – Wystarczy kilka komórek, aby spowodować spustoszenie w organizmie – alarmuje dr Bryan Quoc Le na łamach “HuffPost”.
To nie teoria, lecz fakt potwierdzony naukowo. Z badań opublikowanych w 2024 roku w “Journal of Food Protection” wynika, że liściaste warzywa, w tym sałata i kapusta, odpowiadały aż za 9,2 proc. wszystkich przypadków zatruć pokarmowych w lokalach gastronomicznych. Efekty działania bakterii mogą być dramatyczne: od bolesnych skurczów i biegunki, po krwawienia i w skrajnych przypadkach – niewydolność nerek. Szczególną ostrożność powinny zachować osoby z obniżoną odpornością, seniorzy i dzieci, gdyż to oni najczęściej doświadczają najcięższych objawów po “niewinnej” porcji sałatki.
Co jeść w hotelu na śniadanie? Wybieraj bezpieczne opcje
Nie każdy produkt z hotelowego śniadania to ryzyko zdrowotne. Trzeba tylko wiedzieć, na co patrzeć. Warto sięgać po żywność fabrycznie zapakowaną lub przygotowaną na świeżo. Bezpiecznym wyborem będą jogurty przechowywane w lodówce, pasteryzowane mleko, sery w indywidualnych opakowaniach oraz gotowe wypieki, takie jak muffinki, croissanty czy bułki. Masz ochotę na owoce? Najlepiej wybierz te z grubą, nienaruszoną skórką. Banany, pomarańcze czy mandarynki można łatwo obrać, a ich wnętrze nie miało kontaktu z rękami innych gości.
Z ciepłych dań najbezpieczniejsze są te przyrządzane na bieżąco – omlety z live cooking station, jajka sadzone, naleśniki czy gofry smażone na zamówienie. Dobrym wyborem będą także płatki śniadaniowe i musli z zamkniętych dozowników. A jeśli jedzenie wzbudza twoje wątpliwości? Warto mieć swój awaryjny zestaw. Baton proteinowy, garść orzechów czy paczka sucharków może nie zachwyci podniebienia, ale zdecydowanie oszczędzi nerwów i… żołądka.
Czy zwracasz uwagę na jakość jedzenia w hotelowym bufecie? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS