A A+ A++

Granica z Chinami została zamknięta 23 stycznia (choć oficjalnie poinformowano o tym 28 stycznia). Nie było to trudne technicznie, ponieważ są tylko dwa przejścia graniczne, wysoko w górach w bezludnych miejscach. Wykorzystywane prawie wyłącznie do transportu ciężarowego. Trudności są jednak ekonomiczne, ponieważ duża część artykułów przemysłowych, w tym tych pierwszej portzbey, a nawet żywności pochodzi tutaj z Chin. Odwołane zostały też wszystkie połączenia lotnicze z Chinami. Od tego momentu Chińczycy, których jest tutaj pewnie 100000 mogli już tylko wracać do domu. Dzięki temu Kirgizja miała dosyć czasu, aby organizacyjnie i psychicznie przygotować się do epidemii.

Pierwszych zarażonych wyjawiono 18 marca: byli to pielgrzymi, którzy wrócili z Mekki. Niestety władze popełniły karygodny błąd: większość z tej grupy, po 3 dniach kwarantanny wypuszczono do domu. Minister zdrowia stracił za to stanowisko. Niestety część z nich po przyjeździe do swoich wiosek zorganizowała tradycyjne adżi toj – czyli przyjęcie pielgrzyma, na których uczestniczyło nawet ponad 100 osób. Jednak szybko władze zaczęły kontrolować sytuację. Wioski, w których było chorzy otoczyła milicja oraz wojsko i zostały one odcięte od świata. Starannie wyszukiwano wszystkich, którzy mieli kontakt z zarażonymi albo z osobami, które się z nimi kontaktowały. Umieszczano ich w wydzielonych miejscach lub zamykano we własnych domach. Kto się nie podporządkowywał, temu stawiano milicjanta pod drzwiami lub siłą wywożono.

Około 20 marca granice zakrył sąsiedni Kazachstan i Uzbekistan. Kilka dni później zrobił to sam Kirgistan. W krótkim czasie lotniska (jest ich tylko dwa) przestały prawie funkcjonować. Około miliona Kirgizów jest poza krajem, ale oni raczej nie mogą powrócić. Już wcześniej poddawano kwarantannie osoby przybywające z takich krajów jak Włochy, Francja czy Niemcy. Obecnie przez granicę mogą przejechać wyłącznie ciężarówki.

25 marca wprowadzono stan wyjątkowy w trzech największych miastach w tym w stolicy, która liczy około 1 mln mieszkańców, a także w dwóch powiatach skąd pochodzili ludzie z pielgrzymki. Należy podkreślić, że w momencie wprowadzenia stanu wyjątkowego w stolicy nie było zarażonych (w całym kraju kilka osób), a na dzień dzisiejszy jest tylko kilka osób. Władzę w miastach przekazano komendantom: oficerom milicji lub wojska. Osobom niezameldowanym polecono pod karą grzywny opuścić miasta w ciągu 24 godzin. Wszystkie wjazdy zostały zablokowane przez wojsko i milicję. Wpuszcza się tylko mieszkańców, wypuszcza przyjezdnych – wzystko w ograniczonych ilościach. Wszystkim sprawdza się temperaturę. Przepuszcza się tylko samochody z żywnością. Wprowadzono godzinę policyjną od 20 do 7 rano. Kolejne wprowadzono inne restrykcje: zakaz wychodzenia z domu dalej niż 1,5 km i to wyłącznie do sklepu lub apteki. Trzeba mieć przy sobie specjalny wypełniony formularz i maseczkę. Policja patroluje ulice i wlepia grzywny. Po kolei poszczególne dzielnice zostały izolowane przez posterunki policji i nie można poruszać się samochodem. Zamknięto meczety i nie wolno gromadzić się więcej niż dwóm osobom. Zamknięte zostały szkoły i zdecydowana większość instytucji państwowych (poczta, urząd stanu cywilnego itp.). Telewizja państwowa transmituje lekcje dla dzieci. Zamknięta wszystkie sklepy (oprócz spożywczych), firmy i przedsiębiorstwa pod karą wysokich grzywn. Na razie działają banki, ale w ograniczonym zakresie – kolejki na zewnątrz. Na stacjach benzynowych obsługa wyłącznie przez okienko. Prowadzi się dezynfekcję ulic.

Równocześnie zablokowano dwie drogi krajowe i w ten sposób dzięki wysokim górom, które pokrywają prawie cały Kirgistan, podzielono kraj szczelnie na trzy części części. Następnie zakrywano drogi wojewódzkie – po postawieniu kilku posterunków na terenie całego kraju, każde województwo jest kompletnie odizolowane. W jednym z nich ciągle nie ma zarażonych. Dopuszczony jest wyłącznie transport ciężarówek z żywnością. Oprócz tego mieszkańcy miast, a szczególnie wiosek sami wystawiają posterunki i mało kogo przepuszczają. Szczególnie uciążliwe jest to na drogach wojewódzkich: po wprowadzeniu stanu wyjątkowego wysłałem ze stolicy ciężarówkę z materiałami budowlanymi do naszego Centrum Dziecięcego na Issyk-kulu: 350 km pokonała równo w 24 godziny.

Rezultaty? Ulice w miastach prawie pusto. Ruch kołowy prawie zamarł. W stolicy pierwszy raz od wielu lat jest przejrzyste powietrze. Większość ludzi stosuje się do restrykcji. Oczywiście niektórzy organizują sobie spotkania rodzinne w parku, trochę młodzieży wałęsa się bez celu. Problem z maskami – szczególnie u mężczyzn (często noszą na szyi). W sklepie mięsnym sprzedawca bez maski i rękawiczek kroi mięso, a potem wydaje resztę. Na jedenasty dzień stanu wyjątkowego jest 144 osób zarażonych, jedna zmarła wczoraj. Dzienny przyrost 10 osób – część z nich to przyjeżdżający z zagranicy. Duże zagrożenie to kierowcy ciężarówek z zagranicy, niezbyt jasne czy są poddawani kwarantannie, a przecież jadą przez kilka krajów i czasami ponad tydzień. Wszystko wskazuje na to, że na razie władze mają nadzieję zdusić epidemię w zarodku lub przynajmniej trzymać pod kontrolą. Jeśli się nie uda, to będzie ciężko, bo szpitale są w strasznej kondycji, a respiratorów, tyle co kot napłakał. Ludzie najbardziej boją się głodu, ponieważ wielu mieszkańców żyje tutaj z dnia na dzień. Jeśli nie mają codziennych zarobków, to zaraz kończą im się pieniądze. Dzisiaj po raz pierwszy pojawiło się w parafii kilka osób z prośbą o jedzenie.

 A tych, którzy chcą się trochę oderwać do koronowirusa, zapraszam na rekolekcje dla wątpiących i poszukujących:

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułHołownia do Gowina: Niech pan się opamięta
Następny artykułMłynarska oburzona zamknięciem lasów: “Chora władzo!”