„Chciałabym zresztą usłyszeć, co mają dzisiaj do powiedzenia te osoby, które najgłośniej krzyczały w PE na temat braku praworządności w Polsce. Jedna z takich osób jest dzisiaj w areszcie” – mówi o sprawie tzw. Katargate była szefowa KPRM, od 2019 r. europoseł PiS, Beata Kempa.
CZYTAJ TAKŻE:
-Katargate. Dominik Tarczyński ujawnia przelewy na 60 mln dolarów dla skorumpowanej siatki z PE! „Oni inicjowali ataki na Polskę”
-TYLKO U NAS. Co po aferze Evy Kaili? Rzońca: „Miała wielu kolegów socjalistów, którzy nawet zakładali NGOs i tam trzepali kasę”
Korupcyjny skandal w PE
Nie milkną echa „Katargate”, czyli afery korupcyjnej z udziałem byłej wiceprzewodniczącej Parlamentu Europejskiego Ewy Kaili. W związku z tą sprawą grecka polityk nie tylko straciła stanowisko, ale również od grudnia przebywa w areszcie. Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że Kaili należała do osób najbardziej atakujących Polskę w kwestii rzekomych problemów z praworządnością.
Europoseł PiS Dominik Tarczyński poinformował wczoraj w TVP Info, że dziś złoży wniosek o pilną debatę ws. korupcji oraz szpiegostwa w Parlamencie Europejskim. Polityk ujawnił przelewy na łączną kwotę 60 mln dolarów dla skorumpowanej siatki działającej w europarlamencie. Tarczyński zwrócił uwagę, że osoby uwikłane w aferę korupcyjną inicjowały ataki na Polskę lub bezpośrednio pisały raporty uderzające w nasz kraj.
„UE może w tej kwestii wziąć przykład z Polski”
Jaki obraz instytucji unijnych i panujących tam standardów wyłania się z ostatnich informacji na temat sprawy Kaili? To pytanie zadajemy europoseł Beacie Kempie.
Rzeczywiście, od wybuchu tej absolutnej afery w zasadzie wszyscy jesteśmy w szoku, Ta sytuacja, że osoby zaufania publicznego, wybierane w bezpośrednich wyborach, dopuszczały się takich procederów, jak branie środków, i to jeszcze walizkami. To jest coś niebywałego
— podkreśla rozmówczyni wPolityce.pl.
Napawa to nie tylko wielkim smutkiem, ale również refleksją, czy w Parlamencie Europejskim są procedury antykorupcyjne, takie jak chociażby w Polsce. Jesteśmy zabezpieczeni jako posłowie tym, że trzeba składać oświadczenia majątkowe i że nie można świadczyć dodatkowej pracy, będąc parlamentarzystą zawodowym
— podkreśla.
Wszystko to dopełnia jeszcze cykl szkoleń, które przechodzą posłowie, a także np. członkowie rządu. To obowiązkowe szkolenia służb w zakresie radzenia sobie z tego typu procederem, tym, aby nie dać się złapać w pułapkę różnego rodzaju lobbystom
— dodaje Kempa.
Lobbing był, jest i będzie, trzeba jednak rozróżnić normalny, pozytywny lobbing od takiego, który jest patologią. To wszystko nie działa w Parlamencie Europejskim, nie ma takich procedur. Być może na początku wszyscy naiwnie wierzyli w to, że niemożliwe jest, aby w Parlamencie Europejskim ktokolwiek uległ takim oddziaływaniom patologicznym
— mówi eurodeputowana.
Prawda jest inna. Skłania nas jednak nie tylko do tego, żeby ukarać winnych, czym zresztą zajmują się służby i śledczy, ale również do tego, aby w Parlamencie Europejskim i wszystkich innych unijnych instytucjach wprowadzić takie procedury. Myślę, że przykład w tej kwestii można czerpać z Polski – tej samej, o której krzyczano, że jest niepraworządna
— podkreśla była szefowa KPRM.
Praworządny jak Kaili i Panzeri…
CZYTAJ TAKŻE: NASZ NEWS. Zawsze przeciwko Polsce i zawsze z polską opozycją! Za tymi rezolucjami głosowała Eva Kaili w Parlamencie Europejskim
Chciałabym zresztą usłyszeć, co mają dzisiaj do powiedzenia te osoby, które najgłośniej krzyczały w PE na temat braku praworządności w Polsce. Jedna z takich osób jest dzisiaj w areszcie
— mówi nam europoseł Beata Kempa.
W całej sprawie najciekawsze jest chyba to, że Kaili jako eurodeputowana w ostatnich latach podnosiła rękę niemal za wszystkimi rezolucjami PE wymierzonymi w Polskę. Dotyczyły m.in. sytuacji osób LGBT, aborcji oraz… praworządności.
To już nie jest tylko hipokryzja, ale też kolejny element, który utwierdza nas, że wiele ataków na Polskę wynikało z ignorancji, poddawania się, ale i działań polskiej opozycji, która, ponieważ nie potrafiła wygrać wyborów, próbowała uruchamiać mechanizm „zagranica”
— ocenia nasza rozmówczyni.
Z drugiej jednak strony, czy aby nie jest tak, że różnego rodzaju niekorzystne dla Polski są inspirowane, chociażby po to, aby wchodził tutaj inny, obcy biznes. Tego najbardziej się obawiam. Jeśli popatrzy się na to głęboko patologiczne zjawisko, to faktycznie, niczym nieuzasadniony krzyk przeciwko Polsce zaczyna być uzasadniony naszymi obawami. Czy zatem te osoby, które najgłośniej krzyczały o praworządności w Polsce, robiły to wyłącznie z własnego przekonania. Mamy prawo pytać, ponieważ to, co się stało, jest niebywałe i widzimy, że ta patologia jednak zaczyna sięgać samego spodu instytucji europejskich. Stąd nasze obawy
— dodaje.
Sikorski i jego „konsultacje” za 800 tys. euro
W grudniu, po tym, jak na jaw wyszła sprawa Evy Kaili, głośno zrobiło się także o byłym szefie MSZ i europośle Radosławie Sikorskim, który zarobił 800 tys. euro na „nieokreślonych konsultacjach”. Sprawę opisywał portal Politico, a eurodeputowany tłumaczył, że większość z tej kwoty zarobił, kiedy nie zasiadał jeszcze w Parlamencie Europejskim, a po uzyskaniu mandatu zrezygnował z wielu zajęć, które wykonywał, a jego dochód zmalał. Czy jednak powinien dokładniej wyjaśnić całą sprawę, jak również to, o jakich „konsultacjach” mowa?
Uważam, że pan minister Sikorski powinien być transparentny i to bardzo transparentny w tym zakresie. Powinien wyjść i to wyjaśnić, bo tak się składa, że na wszystkie inne tematy potrafi bardzo barwnie się wypowiadać, a w tej akurat kwestii nie słyszymy wyjaśnień. Wszystko to spowodowane jest tym, że instytucje Unii Europejskiej nie powinny być naiwne
— mówi Kempa.
Dobrym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie mechanizmów, które uniemożliwiłyby europosłom dorabianie do pensji. Dla mnie jest to niebywałe, uważam, że takie mechanizmy powinny być wprowadzone, a nawet jeśli nie, to raczej z wielką ostrożnością powinniśmy podchodzić do tego typu kwestii czy próśb. Pan Sikorski powinien podlegać takim samym prawom jak wszyscy inni
— dodaje.
„Obawiam się, aby afera nie zahaczała dalej”
Czy problem może być głębszy niż tylko sprawa byłej wiceprzewodniczącej PE?
Oczywiście, nie mamy wiedzy, nie mamy wglądu do akt, ale z tego, co słyszymy, sprawa rzeczywiście może być rozwojowa. Zastanawia mnie bardzo postawa EPP podczas ostatniego głosowania ws. tzw. rezolucji katarskiej. Zadziwiające było, że nagle wstał jeden z członków EPP i poprosił, abyśmy tego nie głosowali, że sprawa jest jeszcze niewyhaśniona, że to początek drogi wyjaśnienia
— ocenia europosłanka.
Obawiam się, aby ta afera nie zahaczała dalej – nie tylko socjalistów, ale i inne frakcje polityczne. Oby nie, ale skala tego zdarzenia może być naprawdę bardzo duża
— podsumowuje.
Not. Joanna Jaszczuk
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS