A A+ A++

Rezydencje, które skupiła, mają wartość 5 milionów dolarów. To sporo jak na piewczynię ideologii głoszącej pozbawienie własności białych Amerykanów, którzy „dorobili się majątku na niewolniczej pracy czarnych i rasowej dyskryminacji”. Patrisse Cullors z Black Lives Matter na luksusowe domy przylegające do pałaców bajecznie bogatych białych sąsiadów rzuciła się zaraz po zabójstwie George’a Floyda, czyli wtedy, gdy oburzeni „systemowym rasizmem” Amerykanie protestowali na ulicach. I trudno oprzeć się wrażeniu, że działała jak bankster wykorzystujący giełdową panikę do zawarcia zyskownych transakcji. Ale na tym nie koniec – jadąc na antyrasistowskiej renomie zawarła kontrakt z wytwórnią filmową Warner Bros., „w celu ideowego wspierania” produkcji dla Afroamerykanów, marginalizowanych jakoby przez Hollywood. Założyła też BLM Global Network, który, jako wyłączny właściciel marki BLM, zebrał już 90 milionów, ale odmawia ujawnienia listy darczyńców, wysokości darowizn, kto prowadzi księgowość biznesu i kto jest kasjerem. Nie chce też dzielić się zdobytym majątkiem – na zarzut, że nie pokryła kosztów pogrzebu jednego z czarnych bojówkarzy, odparła: „Jesteśmy organizacją budującą władzę czarnych, a nie stowarzyszeniem pomocy społecznej, które udziela zapomóg”.

Jedno jest pewne – „spontaniczny ruch społeczny” to gangsterzy wymuszający okup. Ruch antyrasistowski to systemowe wymuszenia. To skok na kasę – mówią wprost konserwatywne media amerykańskie. Chodzi głównie o „darowizny” celebrytów i właścicieli firm, którzy „darowiznami” dla BLM usiłują uniknąć oskarżeń o rasizm. Szczególnie dobrze płacą przedsiębiorcy budowlani w miastach, gdzie zamieszki na tle rasowym były szczególnie gwałtowne. Za co? Za spokój na ulicach, bo brak bezpieczeństwa odstrasza klientów i obniża ceny nieruchomości. Ale to nie wszystko – doszło do kilku pokazowych linczów na osobach i instytucjach, które sceptycznie wyrażały się o BLM. Za przejaw rasizmu uznano także roszczenia odszkodowawcze wobec bojówkarzy BLM, z którymi wystąpili właściciele rozgrabionych bądź spalonych biznesów. Stowarzyszenie Cullors powołało też specjalne grupy zadaniowe, które wywierają presję na wymiar sprawiedliwości i same ofiary.

„Systemowy rasizm” to kłamstwo wyssane z palca. Według spisu powszechnego, najwięcej zarabiają mniejszości etniczne. Na czele są imigranci z Indii. Za nimi plasują się Amerykanie tajwańskiego pochodzenia. Białe rodziny są na samym końcu, z rocznym dochodem o połowę mniejszym od hinduskich. Od „systemowych rasistów” bardziej zasobni są przedstawiciele 20 mniejszości etnicznych, w tym Afroamerykanie. W korporacjach 30 procent zarządów i rad nadzorczych stanowią Azjaci. Podobnie na uniwersytetach. Po co jednak wkuwać wiedzę, mozolnie budować biznes czy piąć się po szczeblach korporacyjnej kariery, skoro można, głośno wrzeszcząc o rasowej krzywdzie, podpalać i wyciągać łapę po kasę? Ale na tym nie koniec – Kongres pracuje nad ustawą o odszkodowaniach za niewolnictwo. Jest tylko jedna dziedzina, w której Biali utrzymują dominację. To wielki biznes. Najbogatszym, ze swymi 177 miliardami, jest Jeff Bezos z Amazon. Tuż za nim plasuje się Mark Zuckerberg. Tu jednak małe „ale” – Żydzi w swej większości nie uważają się za „białych” i w ankietach spisu powszechnego w rubryce rasa wpisują najczęściej „others”, czyli „Inni”. Fortuna Bezosa wzrosła ostatnio o jedną trzecią. Ale BLM nie protestował? Jednym z powodów jest to, że dostarczał żywnoś

i leki zabarykadowanym w domach przed wirusem. Była i druga przyczyna – „Inni” wykombinowali, jak wymusić akceptację ich bogactwa i wybroni

się przed przezwiskiem „kapitalistyczne świnie”: zbratali się ze swymi wrogami; założyli fundacje (zwolnione z podatków), zasilili je miliardami dolarów; zaprosili działaczy BLM i Antify do zarządów tych fundacji i wypłacili im tłuste diety.

Media, Hollywood, prezydenci miast wspierali anarchistów z BLM i bandytów z Antify, nawet wtedy gdy plądrowali amerykańskie miasta. Prawdą jest też, że BLM to ruch bolszewicki, opowiadający się nie tylko za likwidacją „rasistowskiej” policji i „rasistowskich” więzień, ale za niszczeniem białej społeczności, uprawiający maoistowską partyzantkę miejską, o którym sama Cullors, rozbrajająco szczerze powiedziała: „Jesteśmy wyszkolonymi marksistami”. I tu polski akcent – Andrzej Trzaskowski spędził rok na wirtualnej ławce szkolnej u burmistrza N. Jorku, ucząc się „zarządzania miastem”, obok takich talentów jak Jacob Frey, który ekstremistom oddał we władanie całe dzielnice ogarniętego zamieszkami Minneapolis.

Skandal zatacza coraz szersze kręgi, ale przede wszystkim ujawnia, że antyrasizm to sposób na zarabianie pieniędzy. Czy czegoś to nam nie przypomina? Na przykład znanego na gruncie polskim Przemysłu Holokaustu, też czerpiącego zyski z polowania na rasistów i antysemitów, też nie gardzącego korupcją i szantażem i też mającego tych samych co Przemysł Antyrasizmu sponsorów, księgowych i kasjerów? A czy zajmujące się w Polsce „walką z „rasizmem” stowarzyszenia nie przypominają bojówek BLM dokonujących pokazowych linczów medialny na tych, którzy wyrażają się sceptycznie o postępkach antyrasistów? I wreszcie – czy postępki sponsorów Cullors nie przypominają hasła „marginalizowanych” w przedwojennej Warszawie: „Wasze ulice, nasze kamienice”?

O „rasizm” oskarża nie tylko BLM, a „rasistów” chłoszcze nie tylko Antifa. Robi to także, i to od dawna, ADL, czyli żydowska Liga Przeciwko Zniesławieniu. Afera z Cullors to epizod. Tak działają od dawna Żydzi, a Czarni tylko się na nich wzorują. Mają też żydowskich doradców. Dlaczego ADL toleruje konkurentów do szmalu? Nieopatrznie zdradził to żydowski autor „Antifa, podręcznik antyfaszyzmu”: „Dla większości skrajnej prawicy spiskowa teoria o aktywistach Antify opłaconych przez Sorosa opiera się na rasistowskim wyobrażeniu, że czarni nigdy nie mogliby się zorganizować sami bez marionetkowego mistrza, a za sznurki pociąga międzynarodowe żydostwo”. Tutaj kilka faktów: ADL to zbrojne, propagandowe ramię loży masońskiej B’nai B’rith. „Pluralistyczne i tolerancyjne społeczeństwo jest w sercu żydowskiego bezpieczeństwa” –wyjaśnił długoletni szef loży Abraham Foxman. Nazwa ADL i jej cele są sprzeczne, bo to artyści w sztuce szkalowania i publicznym zniesławianiu oponentów. Podpierając się swym oficjalnym szyldem – „Różnorodność naszą siłą”, ADL udało się brudnymi sztuczkami przekonać Amerykanów do swych pomysłów”. Politycy, pedagodzy i wszystkie amerykańskie media powielają instrukcje ADL, a opornych przedstawiają jako nienawistników, rasistów i… antysemitów. Działacze ADL promują każdą kulturę bez względu na poziom jej zacofania, a równocześnie potępiają i poniżają kulturę białego człowieka. Jeden z nich wylansował tezę: „Biała rasa jest nowotworem na ciele ludzkości”. Inny zainspirował BLM teorią: Biały mężczyzna nie zasługuje na to, aby żyć. Jest odrażającą rasą, winną niewolnictwa, kolonializmu i holokaustu, nadającą się jedynie na śmietnik historii”.

Jednym z deklarowanych celów ADL jest obrona mniejszości etnicznych. W hollywoodzkich filmach (i reklamach) Czarnych jest tak dużo, że można odnieść wrażenie, iż stanowią ¾ populacji świata. Czarny bandyta, prostytutka, narkoman to postacie zawsze kryształowe, podczas gdy biały to osobnik zawsze podejrzany. Szczytowym wytworem tej kampanii było osadzenie w Białym Domu murzyna z Kenii. Propaganda taka zawiera też podprogowy przekaz: Biały mężczyzna to słaby, lekkomyślny, głupi, tchórz. Czarny to silny, męski, inteligentny i seksualnie fascynujący, a miłość do Czarnych to „obowiązek moralny”. Jeśli takie argumenty „zawiodą”, to delikwent, przy użyciu niezliczonych zastępów rewolucyjnych kadr, oskarżany jest o „rasizm” i stosownie karany. Karę wymierzyli nawet Donaldowi Trumpowi, którego szef ADL potępił za używanie zwrotu „America First”, bo ma antysemicką konotację.

W początkowym okresie ADL utrzymywała się z darowizn pochodzących z wytwórni filmowych oraz znanych żydowskich aktorów i reżyserów. Dziś są to pieniądze pochodzące od rządu, „przekonanych” Amerykanów, a nawet samych „rasistów”. Przytoczmy kilka liczb – David Harris (z AKŻ) zarabia 539 tysięcy dolarów. Marvin Hier (z Centrum Simona Wiesenthala) 818 tysięcy. Wyróżnienie dla najbardziej przedsiębiorczego biznesmena holokaustu należy się jednak przewodniczącemu ADL – rocznie wyciąga przeszło milion.

Z zadziwiającą precyzją lokują się po stronie burzycieli ładu. Wszystkie komunistyczne rewolty miały ich naturę. Taką była, zwana dla niepoznaki kulturową, rewolucja z lat 60. Żydzi stanowili 50% członków organizacji Weather Underground, która wzywała do obalenia imperializmu i powołania bezklasowego społeczeństwa komunistycznego. W jej władzach przewijały się takie nazwiska jak: Bill Ayers, Bernardine Dohrn, John Jacobs, Howie Machtinger, Dan Berger i Ted Gold. Gdy w latach 70. przeprowadzili serię zamachów bombowych na banki, budynki rządowe i Kapitol, jedna trzecia aresztowanych okazała się być Żydami. Ci sami stali za ruchem Black Panther. W latach trzydziestych XX wieku wzięli w pacht amerykańskie uniwersytety i uknuli nową formę marksizmu, mającą przekonać Amerykanów, że duma z bycie białym jest zła, że chrześcijaństwo jest reakcyjne, a feminizm i gender to nie wytwór intryg i knowań żydowskiej kabały. Kontrolowana przez nich prasa utożsamiała „antykomunizm” z „antysemityzmem”. I chyba już wiemy, skąd wziął się slogan ADL: „Skrajnie lewicowe ruchy antyfaszystowskie były obroną dla Żydów, dlatego każdy Żyd w Ameryce powinien sprzeciwić się atakom na antyfaszyzm”; „Ataki Trumpa na Antifę są atakami na Żydów. Amerykańscy Żydzi nie powinni popierać Trumpa w wojnie z Antifą, ponieważ wybór antyfaszystów jako kozła ofiarnego i tajnych sprawców trwających niepokojów jest z natury antysemityzmem”. Antysemityzm to także oskarżanie Sorosa o finansowanie sprawców zamieszek. I czy przypadkiem za obaleniem Trumpa kryła się „bolszewicka rewolucja”, a 80 procent Żydów poparło Bidena?

Joe Biden i Kamala Harris
Joe Biden i Kamala Harris

Nie od rzeczy będzie dodać, że zwalczająca antysemityzm ADL, w ostatnich latach przeflancowała się na lewicowe ugrupowanie, skupione głównie na krytyce Trumpa, i że tak, jak za czasów Black Panther przerażająca liczba zakulisowych wodzirejów BLM to Żydzi. Cierpieliśmy z powodu chrześcijańskiej bigoterii i dyskryminacji, mamy zatem obowiązek solidarności z Czarnymi – tak o BLM mówi prezes ADL. Nie przeszkadza mu jednak pełne podporządkowanie się Bidena marksistowskim organizacjom tworzących partyjną bazę, różnym egzotycznym grupom rasowym, które tak naprawdę nienawidzą się nawzajem, żywią nieskrywaną pogardę dla innych grup etnicznych, na czele z Żydami, które jednomyślne są tylko w jednym – w nienawiści do białych. Potwierdza to wypowiedź murzyńskiej senator: „To nie będzie kraj białych ludzi”. Przy okazji zapytajmy: Dlaczego wszystkie polityczne inwestycje Sorosa w Ameryce dotyczą wyłącznie byłych komunistów, czyli żydokomuny? Dlaczego żydokomuna to także jedyny wspólny mianownik personelu Białego Domu? Dlaczego bojówkarzom BLM sekunduje „Wyborcza”?

Gdy czarna rasa przystąpiła do ofensywy, prześladując białych ludzi na ich własnym terytorium, pojawił się poważny problem poznawczy – dawniej Biali bili Murzynów (i Żydów), a dziś Murzyni biją Białych (i Żydów). Poparcie dla BLM jest tym bardziej groteskowe, że to ruch głęboko antysemicki, postrzegający Żydów jako rządzących opresyjnym wobec Czarnych światem. Morton Klein, prezydent Zionist Organization of America alarmował: To ruch antysemicki, nienawidzący Izraela. ADL nie potępiła jednak BLM. Mało tego – prezesi wszystkich organizacji żydowskich wystosowali listy potępiające… Kleina. Nie było w nich słowa „antysemityzm”. Nie było potępienia sprawców przestępstw wymierzonych w żydowskie sklepy. Było za to zobowiązanie do maszerowanie w jednym szeregu. Dlaczego posługują się bojówkarzami, którzy gardzą Ameryką i nawołują do jej podpalenia? Czy nie widzą, że BLM zabierze się też za nich? A może chodzi o coś zupełnie innego? Z polskiego doświadczenia wiemy, że gdy chodzi o pieniądze Żydzi nie mają żadnych skrupułów i gotowi są na najbardziej plugawe postępki, nawet kolaborację ze swoimi katami. Kilka lat temu nowojorski „Forward” nawoływał Żydów i Niemców, by wspólnymi siłami zaspokajali roszczenia przeciw Polsce, by jednoczyła ich restytucja mienia. Tekst zawierał uderzający zwrot: wspólna walka Żydów i Niemców stwarza nową sytuację w historii roszczeń tych, którzy ‘przeżyli Holokaust’. Przypomnijmy też zaproszenie przez „Wyborczą” syna Hansa Franka na rozmowę o tym, jak szkodzić Polsce.

ADL szkodzi także nam: „Gdy 50 tysięcy ludzi w Warszawie protestowało przeciw polityce PiS, ta szybko zareagowała kontrdemonstracją, między innymi plakatem wyśmiewającym obrońców demokracji, jako Komitet Obrony Żydokomuny”. Odnotowała też: Podczas demonstracji we Wrocławiu tłumy krzyczały ‘Wrocław jest depolonizowany, Żydzi wykupują kamienice w mieście’. Jeszcze innym razem alarmowała: Podczas demonstracji przeciw planom relokacji do Polski uchodźców, podpalili kukłę Żyda trzymającego flagę UE, a tłum krzyczał „Bóg, Honor, Ojczyzna”. Wyraziła oburzenie, iż minister oświaty nie chciała przyznać, iż polscy obywatele byli odpowiedzialni za antysemickie pogromy w Jedwabnem i w Kielcach, zalecając: Powinna przestać być ministrem, bo taki człowiek nie może być odpowiedzialny za propagowanie zasad tolerancji w społeczeństwie. W listopadzie 2018 r. zażądała dymisji ministra kultury, za słowa porównując cierpienie gojów do cierpienia Żydów.

Minister Piotr Gliński
Minister Piotr Gliński

Skąd tyle pogardy wobec człowieka, który dla ADL tyle zrobił, wobec prożydowskiego fanatyka, który wypłacił 100 milionów na żydowski cmentarz? Wystarczyło jedno zdanie i Gliński został obity medialnym kijem. Chodziło o praktykowaną od lat kombinację: wszcząć rejwach, uwiarygodnić ministra w oczach antysemickiej tłuszczy, wywołać głosy antysemitów w obronie patriotycznego ministra w patriotycznym rządzie, stworzyć kolejny pretekst do oskarżania Polaków o antysemityzm i żądać kolejnych milionów. I wiadomość z ostatniej chwili – finansowane przez ADL stowarzyszenia doniosło: „Epidemia wywołała falę nienawiści wobec Żydów, muzułmanów, osób LGBT i uchodźców, 45 proc. ankietowanych Polaków wierzy, że jakieś obce siły lub państwa celowo rozprzestrzeniają wirusa. A na koniec podziękujmy przygłupowi, który sprowadził Lożę do Polski i pozwolił ambasadzie USA wydać komunikat: „Z okazji otwarcia loży omówiono sprawę ustawodawstwa dotyczącego zwrotu mienia oraz kwestie związane z Radiem Maryja”. W temacie „szkodzi także nam”, przypomnieć trzeba, że „Przemysłowi holokaustu” formę zorganizowaną nadała ADL – w 1992 r. utworzyła Światową Żydowską Komisję Roszczeniową, która wymusiła na Polsce zwrot nieruchomości należących przed wojną do gmin żydowskich.

Wielokrotnie pokazali, że filosemitami gardzą, a filosemici wielokrotnie próbowali wkupić się w ich łaski płaceniem haraczu. Tymczasem zawsze kiedy płacili, ataki nabierały większego rozmachu. Boją się, by nie dokleili im antysemickiej gęby, a gęba taka jest im doklejana bez względu na to, czy płacą. W muszą licytowa

się z opozycją, kto bardziej filosemicki i kto da więcej. Mylą się sądząc, że miliony złotych coś tu zmienią – nic nie zmienią, bo nie ma żadnej linii granicznej, po osiągnięciu której dadzą im spokój. Oczywiste jest też: czym więcej dają na badania antysemityzmu, tym bardziej są poniewierani. Och, żal mi tych wszystkich polityków, tak się biedacy starają, żeby ich bracia Żydzi pokochali, a tu rezultaty słabe, oj słabiutkie – odwdzięcza się Jacek Leociak, ten sam, który obficie dotowany z rządowej kasy płodzi naukowe dzieła o rasizmie Polaków. To klasyczni wieloetatowcy, którym szczodry naród polski zapewnia wikt i opierunek tylko po to, aby mogli w spokoju rysować „krzywą” antysemityzmu lub, jak w przypadku dr. Aliny Całej, objawić radośnie naukowe odkrycie: „W pewnym sensie Polacy są odpowiedzialni za śmierć wszystkich 3 milionów Żydów”. Oprócz etatów na publicznych uniwersytetach, na swe „naukowe” dociekania dostają milionowe granty z ministerstwa nauki. Innymi słowy pomawiają nas o co tylko zapragną, a my ich za to hojnie obsypujemy złotem, a o wysokości haraczu decydują zasługi w pluciu na Polskę.

Jonathan Greenblatt - prezes ADL
Jonathan Greenblatt – prezes ADL

Specom od antysemityzmu dają miliony tytułem okupu, żeby ich samych nie nazwali antysemitami. Nalepkę „antysemita” przyklejają każdemu, kto zagraża ich finansowym interesom. Dlaczego podczas debaty w Muzeum Polin młody naukowiec twierdzi, że mówienie o skorumpowanych sitwach u władzy i ich rozbijaniu jest antysemickie? Skąd dla Anny Applebaum hasło „kupuj polskie” przypomina to przedwojenne „nie kupuj u Żyda”? Dlaczego źródłem dochodu jest w Polsce samo obnoszenie się z miną prześladowanego przez antysemitów. I wreszcie – skąd się wzięła kombinacja o kryptonimie „Schnepf”, czyli przekaz: Jest rzeczą niedopuszczalną, aby ambasadorem w USA był ktoś inny niż członek loży B’nei B’rith, czyli funkcjonariusz ADL. Skuteczność takiej kombinacji zdradził Radek Sikorski: „powołałem do Waszyngtonu dyplomatę o żydowskim pochodzeniu, żeby przeciwstawić się opiniom o polskim antysemityzmie”. I czy nie z tego samego powodu podpowiedziano niegdyś Lechowi Kaczyńskiemu, aby ministrem spraw zagranicznych zrobił Stefana Mellera, „jako tarczę przeciwko fali ataków na antysemicką Polskę”?

Intratny biznes zrobili sobie z opowiadania po świecie o polskich rasistach. Norman Finkelstein pisał: „O polskim antysemityzmie mówi się dla pieniędzy. Polska i jej sławetna inteligencja, która uważa, że każda krytyka Żydów to antysemityzm, robi to dla kasy. Wyleje kubeł pomyj na Polskę i pędzi do USA. W Ameryce zajmowanie się holocaustem przynosi świetne pieniądze, a jeśli dostarczysz dowód, że Polacy to obrzydliwi antysemici, masz gwarancję ogłoszenia cię bohaterem”. Mają też inne źródła dochodu – minister finansów zaniechał poboru podatku od przychodów Olgi Tokarczuk. Czyli paszkwilantkę wynagrodził 955 tysiącami złotych za to, że napisała: „Polacy byli właścicielami niewolników, większością, która tłumiła mniejszość i mordercami Żydów” (i za to, że swym admiratorom pogroziła: „Za te zbrodnie Polacy jeszcze zapłacą!”). Do haraczu dorzucił się minister kultury – wysupłał 700 tysięcy na tłumaczenia dorobku noblistki na wszystkie języki świata. I tak, egzemplarz „Ksiąg Jakubowych” znalazł się we wszystkich 16 tysiącach publicznych bibliotek we Francji. A co dają w zamian? „Pomoc, której udzieliła Żydom chociażby rodzina Ulmów w zdecydowanej większości nie była podyktowana altruizmem, ale chciwością. Bo Polacy z przechowywania Żydów uczynili sobie źródło utrzymania” („Haaretz” w czasie wizyty Dudy w Jerozolimie).

W trakcie batalii medialnej wokół nowelizacji ustawy o IPN, do boju podgrzewał Ludwik Dorn (niegdyś postać numer dwa w PiS, „trzeci bliźniak”, dziś, w towarzystwie Hartmanna i Passenta, publicysta portalu „Polityka): „W światowych grach dyplomatycznych i wobec siły bardzo wpływowego lobby żydowskiego naszemu krajowi potrzebny jest ‘certyfikat koszerności’ ze strony Izraela, a tego nikt w polityce nie wydaje za darmo”. I tak, za jego poradą, a za nasze pieniądze, wypłaciliśmy haracz w postaci 100 milionów na renowację cmentarza żydowskiego przy ulicy Okopowej w Warszawie. Cmentarz jak był w ruinie, tak jest. Co zatem stało się z pieniędzmi? Bolesław Szenicer, b. dyrektor obiektu, powiedział: „z milionów, które minister Gliński przeznaczył na cmentarz, 90 procent będzie rozkradzione. Także to taka ‘oficjalna’, forma łapówki”. Przypomniał też inną „łapówkę”, kiedy to kilkanaście lat temu dano Ronaldowi Lauderowi za darmo w zarząd zabytkowe kamienice przy ulicy Próżnej w Warszawie. Miał tam budować żydowski skansen, ale kamienice sprzedał.

Największym biznesem żydowskim w Polsce jest „Przedsiębiorstwo Holokaust”, ale nie mniejszym „Przedsiębiorstwo Antysemityzm”, bo z polowanie na antysemitów zrobili sobie stałe zajęcie i czerpią ogromne zyski. Czy nie z tego wziął się 5-milionowy grant ministra nauki dla Grabowskiego i Engelking? Dla przypodobania się Żydom, politycy deklarują całkowitą eliminację „antysemityzmu Polaków”, ale Żydów to nie cieszy! Dlaczego? Bo antysemityzm jest im potrzebny. Bo w ich interesie jest budzenia w Polakach niechęci do Żydów i tym samym wywołanie antysemityzmu. To nie przypadek, że różnymi metodami, ustawicznie i świadomie budzą niechęć do siebie, i że największym generatorem postaw antysemickich w Polsce jest „Wyborcza”. Po ’89 w relacjach żydowsko-polskich doszło do licznych prowokacji, prowokacji tak prymitywnych, że oczywistym jest, iż chodziło o świadome wywoływanie antysemickich nastrojów, o swego rodzaju perpetuum mobile: wzniecamy nastroje antysemickie – oskarżamy Polaków o antysemityzm – budzimy ich niechęć do Żydów – i interes się kręci. Nic więc dziwnego, że liczba antysemickich incydentów wzrasta w postępie geometrycznym. I jeszcze jedno – gdyby nie udało im się wyczarować antysemityzmu, musieliby w końcu wziąć się za jakąś uczciwą robotę, co byłoby dla nich prawdziwą tragedią.

Przed Polską ciężkie czasy, bo to nie Biden jest prezydentem, ale ADL ze swym przemysłem antysemityzmu i bojówkami BLM. Co zatem robić? Przestać płacić haracz. Demaskować organizatorów bolszewickiej rewolucji, w której chodzi o osadzenie u władzy tych, którzy ograbią Polskę do końca. Uświadomić Polakom, żeby przestali się oblizywać, kiedy dostają w pysk. No i iść za zawołaniem Wszyscy won.

Krzysztof Baliński

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułA. Zalewska: Nie ma czegoś takiego, jak tymczasowe zamknięcie kopalni
Następny artykułMasowy grób wypełniony ciałami kobiet znaleziony na podwórku byłego policjanta