A A+ A++

Z okazji 60. wizyty Jurija Gagarina w Zielonej Górze, przypominamy tekst, który ukazał się w “Gazecie Wyborczej” 22 lipca 2006 r.

Kiedy w kwietniu 1961 r. statek kosmiczny “Wostok” z Jurijem Gagarinem na pokładzie wzbił się w przestworza, Nikita Chruszczow miał powody do radości. I sekretarz KPZR wiedział, że Związek Radziecki ma mocną broń w walce z amerykańskim imperializmem. Sukcesy kosmiczne chciał wykorzystać maksymalnie, głównie propagandowo. Może i USA miały gwiazdy muzyki i szklanego ekranu, ale to ZSRR miał “zdobywcę międzygwiezdnych przestrzeni” i “Kolumba Kosmosu”, jak pisały o nim gazety. Jurę z dnia na dzień pokochały miliony. Zaczęto przygotowania do światowego tournée, co ważne, obejmującego nie tylko kraje demoludu.

Zanim kosmonauta przyjechał do Polski, odwiedził Czechosłowację, Bułgarię, Finlandię i Wielką Brytanię. Relacje z jego podróży zamieszczały na pierwszych stronach “Trybuna Ludu” i “Gazeta Zielonogórska”. Tytuły krzyczały: “Gagarin u królowej”, “Gagarin w hucie”, “Gagarin porywa tłumy w Londynie”. Kolejne zaproszenia płynęły z Kuby, Włoch, Szwecji, Grecji, USA, Japonii, NRD i Kanady.

Datę polskiego objazdu Gagarina ustalono na 20-22 lipca, czyli w najważniejsze święto PRL. Lista miast była krótka – Warszawa, Katowice, Częstochowa, Zielona Góra.

Gagarin w Zielonej Górze, lipiec 1961 Archiwum Państwowe w Zielonej Górze

Dlaczego Zielona Góra?

I to w Zielonej Górze Gagarin miał spędzić świąteczny dzień, uczestnicząc w zlocie młodzieży socjalistycznej na stadionie przy ul. Sulechowskiej. Zlot przygotowywano już dużo wcześniej, wiadomość, że będzie na nim radziecki kosmonauta, była dla organizatorów sporym zaskoczeniem.

Jak to się stało, że mała, licząca 56 tys. mieszkańców, Zielona Góra dostała w “prezencie” Gagarina?

Prof. Czesław Osękowski, historyk z Uniwersytetu Zielonogórskiego, uważa, że miasto wybrano prawdopodobnie ze względu na planowaną budowę Wyższej Szkoły Inżynierskiej (wtedy Studium Nauczycielskiego Związku Młodzieży Socjalistycznej), której można było nadać imię właśnie Gagarina. – Szukano wtedy takiego miejsca, które mogłoby upamiętnić kosmonautę. Nasza przyszła WSI dobrze się do tego nadawała. Być może spodziewano się też, że w mniejszym mieście, na Ziemiach Odzyskanych, przyjęcie przez mieszkańców będzie bardziej serdeczne. Ponadto było tu wielu Kresowiaków, znających elementy kultury rosyjskiej, białoruskiej i ukraińskiej. W niedalekich miastach stacjonowały wojska sowieckie np. w Szprotawie, Nowej Soli i Żaganiu, nie mówiąc już o Legnicy – mówi prof. Osękowski.

Początkowo pobyt Gagarina w mieście miał być o kilka godzin dłuższy. Planowano m.in. wmurowanie aktu erekcyjnego budowy Studium Nauczycielskiego. W ceremonii miał wziąć udział sam kosmonauta, przygotowano już harmonogram uroczystości i specjalną kielnię, na której wygrawerowano okolicznościową inskrypcję. Ostatecznie wizytę opóźniono, w związku z krótkim pobytem dzień wcześniej kosmonauty w Częstochowie. Gagarin następnego dnia wpisał się jedynie do księgi pamiątkowej i otrzymał kopię aktu erekcyjnego.

Gagarin w Zielonej Górze, lipiec 1961Gagarin w Zielonej Górze, lipiec 1961 Arch. Muzeum Ziemi Lubuskiej w Zielonej Górze

“Jak przed sylwestrem”

Miasto oczekiwało kosmonauty odświętne, wysprzątane, udekorowane. Prawie połowa kamieniczek na rynku otrzymała nowe elewacje. Na kilku frontowych ścianach pojawiły się hasła propagandowe, na frontonach domów i budynków mieszkalnych powiewały flagi, zadbano też o dekorację witryn sklepowych. – Wszystkie centralne ulice naszego miasta są tak barwnie przystrojone, jak wielkie sale przed zabawami sylwestrowymi – pisała “Gazeta Zielonogórska”.

Lektor, który komentował wizytę w “Kronice Filmowej”, wpadł w patos: “Dostojny zielonogórski ratusz widział już wiele wydarzeń, ale dzień 22 lipca 1961 r. zapisze się szczególnie w historii miasta. Domy i ulice przybrały odświętny wygląd na przyjęcie gościa, który pierwszy z ludzi przekroczył próg Wszechświata”.

Wydrukowano tysiące kart ze zdjęciem kosmonauty z jednej strony, a nadrukowanym autografem z pozdrowieniami dla mieszkańców Zielonej Góry z drugiej. Dziwnym trafem podpis Gagarina widniał z datą tego samego dnia, w którym miał przyjechać do Winnego Grodu, ale kto by przejmował się takim drobiazgiem,

Pobyt Gagarina upamiętniła poczta. Okolicznościowy znaczek ostemplowano datą 22 lipca i napisem “Jurij Gagarin na Ziemi Lubuskiej”. Na środku stempla znajdowała się kula ziemska z sierpem i młotem, a z ostrza sierpu w przestworza kosmosu wzlatywała rakieta. Po wizycie miała się też ukazać specjalna pocztówka z tej okazji.

W dniu wizyty przygotowano okolicznościowy numer “Gazety Zielonogórskiej”. Na pierwszej linii reporterskiego frontu była nieżyjąca Alicja Zatrybówna. – Wspominała mi później, że obstawa Gagarina była tak duża, że musiała specjalnie przydepnąć szpilką jednego z ochroniarzy, żeby dostać się do kosmonauty – mówi fotograf Bronisław Bugiel.

Gagarin w Zielonej Górze, lipiec 1961Gagarin w Zielonej Górze, lipiec 1961 Archiwum Państwowe w Zielonej Górze

“Prosty, radziecki człowiek”

Na kilka dni przed wizytą kosmonauty do miasta zaczęły napływać zaadresowane do niego listy. Jak pisali dziennikarze, pozdrowienia i gratulacje przychodziły z całego kraju, były też wiersze. Pocztowcy zapakowali je w worek i wręczyli Gagarinowi w czasie jego pobytu w mieście.

Po godz. 11 samolot z Gagarinem i przedstawicielami partii i rządu wylądował w Babimoście. Na płycie lotniska czekała specjalna trybuna. Na płycie prężyli się żołnierze z miejscowego garnizonu i ponaddwutysięczny tłum mieszkańców i delegacji z zakładów pracy. Wśród nich był zielonogórzanin Jan Socała, oddelegowany z Polskiej Wełny. – Staliśmy w rzędzie i machaliśmy do Gagarina, kiedy wysiadł z samolotu. Nie widzieliśmy go z bliska, ale z kilkunastu metrów. On też do nas machał, wesoły, uśmiechnięty – wspomina Socała.

“Jest! Przyjechał! Wesoły, uśmiechnięty. Bohater kosmosu pozdrawia z trybuny witających go na lotnisku” – radował się lektor “Kroniki Filmowej”.

Ubrane w regionalne stroje dziewczęta wręczyły gościowi wiązanki kwiatów, a jako gospodarz Zielonej Góry przywitał go Tadeusz Wieczorek, I sekretarz Komitetu Wojewódzkiego PZPR.

Gagarin wsiadł do otwartej, czarnej limuzyny. Kiedy samochód ruszył, kosmonauta zaczął pozdrawiać tłumy. Przez cały czas na stojąco, wyprostowany, często wykonywał żołnierski salut (miał stopień majora). Razem z nim podróżowali Wieczorek i ówczesny wicepremier Piotr Jaroszewicz. Oni siedzieli.

Kłopotem była pogoda. Od rana niebo pokryte było ciemnymi chmurami, a deszcz zacząć padać, kiedy Gagarin był w drodze do Zielonej Góry. Kosmonauta nie usiadł, założył płaszcz przeciwdeszczowy i pozdrawiał mieszkańców. Jak pisała następnego dnia “Gazeta Zielonogórska”: “Nawet kapryśna pogoda nie popsuła uroczystego nastroju”. Reporterzy opisywali też sposoby mieszkańców na walkę z deszczem. Z “Trybuny Ludu” składali czapki, a dzieciom nakładali na głowy torby foliowe.

“Kronika Filmowa”: “Niecierpliwość ogarnia czekających. Jaki też jest z bliska ten Jurka? Jest! Jest! Jedzie! Zwykły, prosty, radziecki człowiek, który swoją wytrwałością i odwagą utorował człowiekowi drogę do kosmosu”.

Gagarin w Zielonej Górze, lipiec 1961Gagarin w Zielonej Górze, lipiec 1961 Archiwum Państwowe w Zielonej Górze

Ulotki lecą z nieba

Oszacowano, że podczas całej wizyty w Polsce kosmonautę witało ponad milion osób. W Zielonej Górze na pewno tysiące. Trasa przejazdu Gagarina była szczelnie obstawiona przez mieszkańców.

Gagarin do miasta wjechał Sulechowską, później limuzyna skręciła w Westerplatte, Reja, Jedności Robotniczej (dziś Jedności). Na deptak przyjechał od strony Sobieskiego, okrążył ratusz i pojechał dalej Żeromskiego, aleją Niepodległości, Wyspiańskiego, Warskiego (dziś Pieniężnego), Pastuszą (dziś Lwowska), Wrocławską i Krajowej Rady Narodowej (dziś Podgórna). Po godz. 12 był na miejscu, w gmachu PWRN, dzisiaj Urzędzie Marszałkowskim.

Na samochód leciały bukiety kwiatów, część z nich Gagarin odrzucał w stronę rozradowanej publiki. Jeden z bukietów spadł na balkon kamienicy na deptaku. “Jura, prosimy, jeszcze raz”, krzyczeli fotoreporterzy, którym nie udało się tego momentu uchwycić.

W al. Niepodległości czekał na Gagarina pięcioletni Leszek Kania, dziś dyrektor Muzeum Ziemi Lubuskiej. – Miałem wtedy złamaną nogę i rodzice przywieźli mnie w wózku. Pamiętam tłumy i odkryty samochód z Gagarinem, którego widziałem, bo udało mi się być w pierwszym rzędzie. A wcześniej spadające z “nieba” ulotki – mówi Kania. – Musiało to być ważne wydarzenie dla mojej rodziny, bo w domu przez długi czas mieliśmy tę ulotkę i specjalną kopertę ze znaczkiem.

Kiedy samochód zatrzymał się przed dzisiejszym Urzędem Marszałkowskim, z tłumu wybiegła dziennikarka “Gazety Zielonogórskiej” Stefania Pawłowska “Snobka” i wcisnęła Gagarinowi bukiet czerwonych goździków. – Spasiba wam! – powiedział i uścisnął dłoń.

Gagarin w Zielonej Górze, lipiec 1961Gagarin w Zielonej Górze, lipiec 1961 Archiwum Państwowe w Zielonej Górze

“Dla dobra naszej planety”

W siedzibie PWRN odbył się uroczysty obiad. Sekretarz Tadeusz Wieczorek wzniósł toast. – Jest dziś wśród nas pierwszy z ludzi, który przekroczył próg Wszechświata – major Jurij Gagarin. Niech wolno ci będzie wyrazić głęboką radość, jaką odczuwa dziś całe lubuskie społeczeństwo. (…) Zdobywca kosmosu dokonał bohaterskiego lotu – na chwałę swojej ojczyzny, w imię Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego, dla dobra wszystkich mieszkańców naszej planety.

W prezencie od władz miasta kosmonauta otrzymał panoramę Zielonej Góry pędzla Mariana Szpakowskiego. Można było zobaczyć na niej m.in. Polską Wełnę. – Co ciekawe, Szpakowski w tamtym okresie nie malował już realistycznych obrazów, a abstrakcyjne, w nurcie taszystowskim – mówi Leszek Kania. – Nie wiem, czy przyczyniła się do tego wizyta Gagarina, ale podbój kosmosu stał się później dla Szpakowskiego źródłem inspiracji. Już w 1965 r. zaczął malować serię obrazów inspirowanych kosmosem.

Po szybkim obiedzie Gagarin z oficjelami udali się do gmachu KW PZPR (dziś Centrum Biznesu). Później wszyscy wyruszyli na stadion. Gagarin, oczywiście, w otwartej czajce.

Gagarin w Zielonej Górze, lipiec 1961Gagarin w Zielonej Górze, lipiec 1961 Archiwum Państwowe w Zielonej Górze

“Teraz na Księżyc”

Roman Bukartyk, obecnie mieszkaniec Gorzowa (zmarł w kwietniu ub. roku – red.), w 1961 r. był w Zielonej Górze sekretarzem Komitetu Wojewódzkiego Związku Młodzieży Socjalistycznej. Jest jedną z ostatnich żyjących osób zaangażowanych w organizację tamtej wizyty. – Jako sekretarz wojewódzkiego ZMS byłem odpowiedzialny za zbiórkę pieniędzy na wybudowanie Studium Nauczycielskiego im. Gagarina. Oczywiście na początku nic nie wiedzieliśmy o takim patronie. Byłem na uroczystości wmurowania aktu erekcyjnego, a dzień później na manifestacji młodzieży na Sulechowskiej – wspomina.

Manifestację zorganizowano z wielką pompą. Na trybunach i stadionie było 20 tys. osób. Głównie młodzieży z letnich obozów ZMS i mieszkańców Zielonej Góry. Po przybyciu Gagarina emocje publiki sięgnęły zenitu.

– Kiedy przechodził, uścisnąłem mu dłoń. To był ciepły, serdeczny, bardzo bezpośredni człowiek – wspomina Bukartyk.

Na stadionie była też przyszła żona pana Romana, Janina. – Przeżycie tak wielkie, że aż ciężko mówić. Wszyscy się cieszyliśmy, było tak serdecznie, jakbyśmy spotkali kumpla.

Kosmonauta z trybuny opowiedział o sobie, przygotowaniach do lotu w kosmos i przewadze techniki radzieckiej nad amerykańską. Na koniec podzielił się z młodzieżą swoim marzeniem. – Mam nadzieję, że będę na Księżycu, że będę mógł latać na Marsa i na Wenus.

Kiedy Gagarin ze stadionu odjeżdżał na lotnisko w Babimoście, tysiące młodych ludzi szło do miasta, żeby dalej świętować. Część udała się nad Wagmostaw, część na Wzgórze Winne, gdzie wieczorem odbył się pokaz sztucznych ogni. W kilku miejscach Zielonej Góry wyświetlano też krótki film dokumentalny przedstawiający powrót Gagarina z kosmosu.

Gagarin w Zielonej Górze, lipiec 1961Gagarin w Zielonej Górze, lipiec 1961 Archiwum Państwowe w Zielonej Górze

Mozaika Gagarina

Siedem lat później, w marcu 1968 r., kosmonauta zginął w katastrofie samolotu treningowego. – Nie mogliśmy zrozumieć, że coś takiego się wydarzyło, że władze radzieckie pozwoliły mu latać – mówi Janina Bukartyk. “Gazeta Zielonogórska” opłakiwała Gagarina, przypominając jego wizytę w Winnym Grodzie.

Dzisiaj o “Kolumbie Kosmosu” przypomina sypiąca się mozaika na ścianie auli Uniwersytetu Zielonogórskiego (dawniej Wyższej Szkoły Inżynierskiej im. Gagarina) przy ul. Podgórnej. Spogląda z niej uśmiechnięty chłopak w kosmicznym hełmie, bardziej przypominający astronautę z hollywoodzkiego filmu, niż pyzatego, niestroniącego od alkoholu i mającego zaledwie 157 centymetrów wzrostu mężczyznę, jakim Gagarin był w rzeczywistości.

Jednak gdyby nie ta mozaika i wspomnienia żyjących jeszcze świadków tamtej wizyty, ktoś mógłby pomyśleć, że ta historia nigdy się nie wydarzyła. Jak na tamte szare czasy była chyba zbyt kosmiczna…

Gagarin w Zielonej Górze, lipiec 1961Fot. Władysław Czulak / Agencja Gazeta

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMaturzyści szturmują komisje egzaminacyjne
Następny artykułNS2 doprowadzi do kryzysu bezpieczeństwa. Wspólne stanowisko MSZ Polski i Ukrainy