Julia Szczurowska wróciła do #VolleyWrocław. Dla wielu może to być zaskoczenie, bo gdy wyjeżdżała z Wrocławia w 2018 roku, to nie było jej po drodze z klubem. Teraz jednak topór wojenny został zakopany. Inna sprawa, że obie strony się potrzebują.
Julia Szczurowska to córka siatkarza Wojciecha Szczurowskiego, który w przeszłości grał m.in. w Gwardii Wrocław. W najwyższej klasie rozgrywkowej debiutowała w wieku zaledwie 16 lat. Gdy w listopadzie 2017 roku po meczu BKS Bielsko-Biała – Impel Wrocław (2:3) zgarnęła statuetkę MVP, stała się najmłodszą siatkarką, która otrzymała to wyróżnienie. Potem jednak zawodniczka poróżniła się z klubem. Doszło do tego, że znów grała tylko w drużynach młodzieżowych. Teraz wraca do pełnej formy po ciężkiej kontuzji i zdecydowała się znów podpisać umowę we Wrocławiu.
– Ciężko wskazać jeden, konkretny powód, dla którego wróciłam do Wrocławia. Złożyło się na to dużo rzeczy. Pierwszym mocnym argumentem był trener Michal Mašek. Mogłam oglądać jego pracę grając w Łodzi. Bardzo podobało mi się to, jak podchodzi do zawodniczek. Widziałam, jak rozmawiał z nimi na czasach. To dobry trener, taki jest mi potrzbny. Przeszłam też poważną operację i potrzebuję stabilizacji. Wrocław to moje rodzinne miasto i – nie oszukujmy się – tu czuję się najlepiej. Jeśli miałabym wskazać jedno miasto, w którym emocjonalnie czuję się najlepiej, to byłby to właśnie Wrocław – wyjaśnia Szczurowska.
21-latka kończy właśnie rehabilitację po kontuzji kolana. W marcu przeszła rekonstrukcję przedniego więzadła krzyżowego w kolanie i miała zszywaną łąkotkę. To ta sama noga, która doznała urazu we Francji. W 2018 roku przeniosła się bowiem do RC Cannes, gdzie grała dwa lata. Po tamtej przygodzie także miała zszywaną łąkotkę i „podszywane” krzyżowe. Teraz jest już prawie w pełni sił. Może brać udział w treningach, ale nie może jeszcze skakać.
A jak udało się dojść do porozumienia z prezesem Jackiem Grabowskim? – Spotkałam się z prezesem Grabowski. Odbyliśmy trzy rozmowy zanim jeszcze było wiadomo, że tutaj przyjdę. To były długie i bardzo szczere dyskusje. Przez te cztery lata każdy z nas się zmienił. Ja nie jestem już dzieckiem. Inaczej podchodzę do pewnych rzeczy. Mamy też więcej doświadczenia. Prezes zna mnie od dziecka i dobrze mi życzy. Możemy sobie wzajemnie pomóc. Chcę, żeby ten klub był jak najwyżej, żeby osiągał jak najwięcej, żeby potężna siatkówka wróciła do Wrocławia – deklaruje atakująca. – We Wrocławiu koszykarze pokazali, że można, to jeszcze brakuje tu porządnej, żeńskiej siatkówki. Chciałabym pomóc. Prezes Grabowski wyciągnął do mnie rękę. Tu nikt mnie nie naciska. Cierpliwie nadal się rehabilituję, mój plan znają trenerzy. Na boisko mam wrócił faktycznie wtedy, kiedy będę zdrowa i w pełni sprawna – tłumaczy młoda zawodniczka.
Na pozycji atakującej Szczurowska rywalizować będzie z 22-letnią Amerykanką Melissą Evans, która zamieniła właśnie ligę akademicką w USA na TAURON Ligę. – Najważniejszy jest powrót do zdrowia. Jeśli skończę rehabilitacje, wejdę w skoki i na 100 proc. wszystko będzie ok, to dopiero wtedy pomyślę nad rywalizacją i nad tym kto będzie w pierwszej szóstce – twierdzi Julia Szczurowska.
Kariera siatkarki, po kapitalnym starcie w wieku 16 lat, wyhamowała przez kontuzje. Pewnie dziś byłaby w innym miejscu. Jak sama jednak mówi, nie zastanawia się nad tym. – Miałam takie chwile po operacji, kiedy nie mogłam jeszcze chodzić, że zastanawiałam się, co by było gdyby… To nie jest jednak warte mojego czasu. Nic mi to nie da. Staram się myśleć o tym, co będzie teraz. Przestałam się tym martwić – mówi i dodaje, że nie miała potrzeby korzystania z psychologa. – Wiem, że to pomaga i jest potrzebne wielu sportowcom. Rozumiem to. Ja po operacji zostałam sama. Nikt poza moją najbliższą rodziną mi wtedy nie pomagał. Zawsze tak było i się do tego przyzwyczaiłam. Nauczyłam się radzić sobie w takich trudnych sytuacjach na własną rękę i – jak widać – dobrze mi to wychodzi – uśmiecha się.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS