A A+ A++

W pierwszym meczu w ramach rywalizacji o brązowy medal JKH GKS Jastrzębie przegrał na Jastorze z GKS Tychy 4:5 (0:1, 2:2, 2:2).

Zespół JKH przez długie momenty spotkania prowadził grę, jednak za sprawą braku skuteczności w przewagach oraz błędów w obronie musiał uznać wyższość rywala. W czwartek jastrzębianie muszą zdobyć Stadion Zimowy, jeśli chcą jeszcze w tym sezonie powrócić na własną taflę.

Poniedziałkowe spotkanie wzbudziło sporo emocji wśród kibiców obu ekip. Choć stawką jest mimo wszystko “medal pocieszenia”, to żadna z drużyn nie odstawiała kijów. W zawody lepiej weszli jastrzębianie, ale w żaden sposób nie potrafili zagrozić bramce Tomasza Fuczika. Najlepszą okazję miał w 15. minucie Frenks Razgals, który nie wykorzystał sytuacji sam na sam z Czechem. Goście mogli odgryźć się trzy minuty później podczas jednego z licznych osłabień, ale Jean Dupuy po kontrze trafił w słupek. Chwilę potem tyskie ręce powędrowały w górę, gdy jeden z zawodników JKH… pechowo wyłożył gumę Christianowi Mroczkowskiemu, a ten dopełnił formalności.

Na początku drugiej odsłony goście pokazali, jak wykorzystywać przewagi, bowiem chwilę po zesłaniu na ławkę kar Marcina Horzelskiego tenże Mroczkowski ukłuł po raz drugi. Na tego gola jastrzębianie zdołali dość szybko odpowiedzieć golem z pół-dystansu Martina Kasperlika ze świetnego podania Romana Raca. Radość trwała jednak tylko kilkaset sekund, po których tyszanie znów pocelowali w przewadze, tym razem za sprawą Artioma Smirnowa. I na tego gola JKH GKS odpowiedział, kiedy w 37. minucie po znakomitym dograniu wzdłuż bramki Dominika Jarosza kontaktowego gola uzyskał Łukasz Nalewajka.

W trzeciej tercji podopieczni Roberta Kalabera wyraźnie postawili wszystko na jedną kartę, długo oblegając bramkę Fuczika. Znów bolączką JKH okazała się skuteczność w ofensywie, tym razem spotęgowana przez dwa błędy w linii obrony. Najpierw w 48. minucie bohater dnia Christian Mroczkowski wjechał w tercję niczym “w masło” i nie dał szans Patrikowi Nechvatalowi. Z kolei cztery minuty później pech dopisał jego zmiennikowi Michałowi Kielerowi, od którego gumę odbił Jean Dupuy i w ten sposób podwyższył prowadzenie adwersarzy na 5:2. Mimo skrajnie niekorzystnego wyniku jastrzębianie nie złożyli broni i do końca próbowali odwrócić losy widowiska. Udało się to… umiarkowanie, bowiem w 53. minucie Egils Kalns wreszcie strzelił gola w przewadze, zaś w 56. minucie po pierwszym zjeździe z tafli Kielera kontaktowe trafienie zaliczył Martin Kasperlik. Wynik 4:5 mimo szalonych ataków zespołu JKH utrzymał się do końca zawodów.

Drugie spotkanie w ramach jastrzębsko-tyskiej rywalizacji o brąz rozegrane zostanie w czwartek o godz. 17:00 na Stadionie Zimowym. Tylko wygrana przedłuży sezon do 10 kwietnia. Porażka oznaczać będzie, że JKH GKS Jastrzębie zakończy rozgrywki poza podium.

JKH GKS Jastrzębie – GKS Tychy 4:5 (0:1, 2:2, 2:2)

  • 0:1 Mroczkowski (Witecki, Starzyński) 18:55
  • 0:2 Mroczkowski (Dupuy, Szczechura) 23:10 5/4
  • 1:2 Kasperlik (Rac, Kalns) 25:42
  • 1:3 Smirnow (Cichy) 29:02 5/4
  • 2:3 Ł. Nalewajka (Jarosz, R. Nalewajka) 36:21
  • 2:4 Mroczkowski (Smirnow) 47:19
  • 2:5 Dupuy 51:20
  • 3:5 Kalns (Rac) 52:36 5/4
  • 4:5 Kasperlik (Rac, Paś) 55:46 5/4

JKH GKS Jastrzębie: Nechvatal (od 47:19 Kieler) – Bryk, Górny, Kasperlik, Rac, Kalns – E. Sevcenko, Kostek, A. Sevcenko, Pavlovs, Razgals – Horzelski, Kamienieu, R. Nalewajka, Paś, Bondaruk – Gimiński, Jelszański, Pelaczyk, Jarosz, Ł. Nalewajka.

źródło: jkh.pl

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułUsuwanie wyrobów zawierających azbest – wnioski o dofinansowanie
Następny artykułPiłkarz Jagiellonii: Obudziła mnie bomba