A A+ A++

– Ludzie wiedzą, że byłam zakonnicą, ale nikt o nic nie pyta, nie dogaduje i nie drąży – mówi Karolina Bysiewicz.

Jej pasją zawsze był sport i taniec. Kończyła gimnazjum o profilu tanecznym i liceum sportowe. Zdała maturę, a po niej podjęła bardzo ważną z punktu widzenia dalszego życia decyzję. Wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Służebniczek NMP.
– Miałam wtedy osiemnaście lat – mówi Karolina Bysiewicz.
Spędziła tam trzynaście, całe swoje dorosłe życie. Złożyła śluby czasowe, była przed tymi wieczystymi.
– Nie chcę generalnie do tego wracać i rozmawiać o powodach wystąpienia ze zgromadzenia. Było to bardzo trudne doświadczenie – podkreśla.
Kończąc życie zakonne musiała zrobić coś, co pozwoli jej wejść w to nowe, świeckie. A i to – choć wydaje się proste – takie nie jest. Zwłaszcza, kiedy człowiek nie jest na pewne wydarzenia przygotowany.
– Trzeba się nauczyć normalnego funkcjonowania. Do tej pory człowiek był rozpoznawalny, miał na sobie habit. Teraz bez niego chodzę po ulicach, jest inaczej – opisuje Karolina Bysiewicz.
W przejściu z życia zakonnego do świeckiego pomogli jej ludzie, których spotykała na swojej drodze. Nawet jeśli kogoś zainteresował fakt, że nie ma na sobie zakonnego ubrania, to nie dopytywał.
– W bloku to było na zasadzie: o, Karolina wróciła. I tyle – mówi.
Po opuszczeniu zgromadzenia zaczęła szukać pracy. Znalazła ją w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym w Tarnowie, gdzie pracuje do dzisiaj. Ale około pół roku po zmianie odezwały się dawne pasje: sport i taniec.
– Gdyby nie zakon, to pewnie bym w to poszła dalej – mówi dębiczanka.
Taka okazja się nadarzyła. Spotkała na swej drodze trenera Adriana Światowca, z którym ćwiczyła. To m.in. on motywował ją do pracy, ale też do zainwestowania w siebie. Drugą osobą była Małgorzata Skwirut. To dzięki nim Karolina Bysiewicz zdecydowała się ukończyć kursy, a dzisiaj sama jest trenerką.
– Dzisiaj jestem w środowisku wspaniałych ludzi, pozytywnie zakręconych. To ludzie, z którymi pracuję i spotykam się pomogli mi to wszystko poukładać na nowo – mówi.
Pracuje w Endorfinie, co również daje jej pozytywną energię. Bez tego miejsca i wszystkich ludzi byłoby jej zdecydowanie trudniej.
– Jestem im za to wdzięczna – podkreśla.
Ale Karolina Bysiewicz dziękuje przede wszystkim swoim najbliższym. Bez nich wiele rzeczy by się nie udało.
– Wszystko, co osiągam w życiu zawsze znajduje największe wsparcie w mojej rodzinie. Moi rodzice, mój brat nieustannie mnie wspierają w dążeniu do wyznaczonych celów i mocno mi kibicują. Gdyby nie ich wsparcie to nie byłabym w tym miejscu, w którym jestem – dodaje.

Reklama

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów do artykułu:
Jej życie z dnia na dzień zmieniło się zupełnie. Jeżeli uważasz, że komentarz powinien zostać usunięty, zgłoś go za pomocą linku “zgłoś”.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułObsługa Klientów MOPS od 25 stycznia 2022
Następny artykułSzkoły w dużych miastach przejdą na zdalne lekcje? Decyzja w najbliższych godzinach