A A+ A++
Wiadomość
gry
6 kwietnia 2022, 14:50

Radahn, Gwiezdna Plaga – jeden z najtrudniejszych i najbardziej epickich bossów w Elden Ring – może wypaść z areny. Gracz znalazł prosty sposób na pokonanie tego przeciwnika.

W grach z serii Souls nigdy nie brakowało błędów i glitchów ułatwiających walkę z niektórymi bossami. Z jednej strony mamy Demona Taurusa spadającego z mostu czy Żelaznego Golema zsuwającego się ze szczytu Fortecy Sena. Z drugiej – Demona Capra czy Manusa, Ojca Otchłani, których można było pokonać bez wchodzenia na arenę, odpowiednio rzucając łajnem i strzelając z łuku z konkretnego miejsca.

Wszystko to przykłady z jedynki, ale wiecie już, o co chodzi. Czy w Elden Ring studio FromSoftware „zapomniało” o takich sztuczkach? Ależ skąd – jeszcze w czasie zamkniętych testów gry społeczność zauważyła, że walkę z pierwszym bossem, czyli Margitem, Upadłym Omenem, da się wygrać, doprowadzając do tego, by nieszczęśnik spadł w przepaść (możecie to zobaczyć tutaj). Po premierze na razie chyba nikomu nie udało się tego powtórzyć, przy czym batalia z Margitem jest relatywnie łatwa do wygrania. A co powiecie na to, że istnieje podobny sposób na pokonanie Radahna, Gwiezdnej Plagi – jednego z najtrudniejszych bossów w Elden Ring?

SPOILERY NA HORYZONCIE

Zarówno dalsza część wiadomości, jak i poniższe wideo, zawierają spoilery odnośnie do walki z Radahnem. Jeśli chcecie, aby Wasza pierwsza walka z tym bossem była niezbrukanym doświadczeniem, lepiej odpuśćcie sobie dalszą lekturę.

Jak tego dokonać? Wierząc nagraniu opublikowanemu przez użytkownika Reddita o pseudonimie HomeGrownCrown7, metoda jest banalnie prosta. Wystarczy poczekać mniej więcej do połowy walki (tj. do momentu, aż Radahn straci około 50% punktów życia), kiedy to boss znika z areny, by za chwilę na nią opaść pod postacią meteorytu. Gdy stracimy go z pola widzenia, musimy ustawić się na skraju pola bitwy – w płytkiej wodzie, tuż przy krawędzi, której przekroczenie skończyłoby się zgonem naszej postaci – i czekać na znak z nieba.

Kiedy meteoryt się zbliży, po prostu odbiegamy na bezpieczną odległość, żeby przeżyć. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, Radahn nie wyląduje na arenie, lecz w głębokiej topieli. W pewnym sensie „pomyli niebo z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu”. Walka dobiegnie końca, nasze cierpienie również. A czy warto zaliczyć to epickie starcie właśnie w taki sposób? Każdy gracz musi sam odpowiedzieć sobie na to pytanie.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMniejszość niemiecka: Nie możemy zgodzić się na dyskryminację. Skarga na rząd trafiła do KE
Następny artykułLM M: ZAKSA postawi kropkę nad „i”?