A A+ A++

Filia nr 3 Książnicy Karkonoskiej
prezentuje

Patroni zabobrzańskich ulic


Krzysztof Komeda Trzciński
ur. 27 kwietnia 1931, zm. 23 kwietnia 1969

pianista jazzowy i pionier jazzu nowoczesnego w Polsce, twórca muzyki filmowej

*

Krzysztof Komeda Trzciński (właściwie Krzysztof Trzciński) urodził się 27 kwietnia 1931 w Poznaniu. Jego ojcem był Mieczysław – urzędnik państwowy pracujący w Banku Polskim, matką Zenobia Gębicka. Byli zamożną rodziną. W mieszkaniu stał fortepian marki Blüthner, na którym Krzysztof wygrywał pierwsze melodie. Od najmłodszych lat, już jako czterolatek uczył się gry na fortepianie. W wieku ośmiu lat tuż przed wybuchem II wojny światowej został przyjęty do Konserwatorium Muzycznego w Poznaniu, na egzaminie uznano, że ma słuch absolutny. Krzysio Trzciński został najmłodszym studentem uczelni. Wojna przerwała jego edukację. Trzcińscy stracili dom, mały Krzysio zachorował na polio. Trzcińscy przenieśli się do Częstochowy, tam też trafiła siostra Zenobii Trzcińskiej i rodzeństwo ojca Komedy – Mieczysława. Rodzice robili wszystko, by dzieci nie czuły ciężaru wojny. Mieczysław Trzciński prowadził komis, który pozwalał na utrzymanie rodziny. Było ich stać nawet na zatrudnienie gosposi. To właśnie w Częstochowie młody Trzciński stał się Komedą. Stało się to w trakcie zabawy w policjantów i złodziei, kiedy to na drzwiach komórki, która robiła za komendę policji, napisał Komeda. Przydomek ten został z nim na zawsze, z czasem stał się jego pseudonimem. Mieszkali później jeszcze w Wałbrzychu (dokładnie naprzeciwko Wałbrzyskiej Filharmonii), a potem w Ostrowie Wielkopolskim. Podczas okupacji pobierał cały czas prywatnie lekcje muzyki, a po wojnie zgłębiał teorię muzyki i grę na fortepianie w szkole państwowej. Maturę zdał z trudnościami w Ostrowie w 1950 roku w I Liceum Ogólnokształcące im. Jana Kompałły i Wojciecha Lipskiego. W tym czasie interesował się już muzyką rozrywkową i taneczną.

Już w liceum poznał Witolda Kujawskiego, absolwenta tej samej szkoły, który był znanym swingującym basistą. Kujawski wprowadził Komedę-Trzcińskiego do jazzu i namówił na wyjazdy muzyczne do Krakowa. Tutaj Komeda po raz pierwszy wziął udział w jam session i złapał bakcyla. Po ukończeniu szkoły średniej za namową matki rozpoczął studia medyczne na Akademii Medycznej w Poznaniu. Początkowo zamierzał być ortopedą, potem wybrał laryngologię, bo kojarzyła mu się ze światem dźwięków. Na studiach poznał wielu muzyków, którzy wciągnęli go w jazzowe wówczas podziemie − w połowie lat 50. publiczne wykonywanie jazzu było zabronione. Władze komunistyczne, uważały jazz jako muzykę niezgodną z panującymi zasadami socrealizmu. Słuchanie tej muzyki, nie mówiąc już o graniu, uchodziło za przejaw sympatii do „imperialistycznego Zachodu”. By nikt go nie kojarzył z koncertami jazzu i nie zorientował się, że bierze w nich udział, Trzciński przybrał pseudonim przypadkowo wymyślony w dzieciństwie „Komeda”.W małym mieszkaniu Kujawskiego w Krakowie odbywały się regularnie jam sessions z udziałem najlepszych muzyków, występowali u niego Matuszkiewicz, Borowiec czy Walasek. Mimo „odwilży” w 1956 roku, jazz nadal miał negatywny odbiór władz. Za granie jazzu w poznańskich lokalach rozrywkowych Komeda-Trzciński został usunięty ze Związku Młodzieży Polskiej. Przykre konsekwencje uprawiania „imperialistycznej” muzyki Komeda odczuł, kiedy próbowano relegować go z Akademii Medycznej w Poznaniu. Po dwóch latach nauki Komeda-Trzciński przerwał studia medyczne, do których potem powrócił uzyskując ostatecznie dyplom lekarski w 1956 r., z czasem zrobił specjalizację z laryngologii, a potem poszerzył ją jeszcze o foniatrię. Podjął pracę w Poznaniu w Klinice Laryngologicznej, to ona miała mu „zapewnić chleb na życie”. Używał pseudonimu Komeda, chcąc ukryć swoją ekscytację muzyką jazzową przed przełożonymi i współpracownikami. Robił to do momentu, kiedy pochłonęła go całkowicie muzyczna pasja. Fascynacja jazzem, przyjaźń ze znanymi muzykami oraz fakt, że był w stanie utrzymać się z grania i komponowania, spowodowały, że Krzysztof Trzciński postanowił porzucić medycynę, rozstać się z zawodem lekarza. Zrezygnował z pracy w klinice w Poznaniu i poświęcił się wyłącznie pracy muzycznej. Napięty grafik koncertów spowodował, że nie był już w stanie pogodzić grania jazzuz przyjmowaniem pacjentów, wykonywaniem operacji, oraz z dyżurami w Klinice Laryngologicznej. Lekarz z ogromnymi perspektywami na karierę naukową wybrał muzykę. Doszedł do wniosku, że świat muzyki i medycyna są nie do pogodzenia. Mówił, że „miłość do muzyki była pierwsza, muzyka była w moim życiu ważniejsza”.

Komeda nie był mistrzem fortepianu, znacznie lepiej komponował niż grał. Współpracował z pierwszym w Polsce, pionierskim zespołem jazzowym – krakowsko-łódzką grupą „Melomani”, której filarami byli Jerzy Matuszkiewicz, Andrzej Trzaskowski i Witold Kujawski. Jeszcze jako student medycyny grał z różnymi poznańskimi grupami rozrywkowymi m.in. z grupą Jerzego Grzewińskiego, grającą jazz w tradycyjnym nowoorleańskim stylu, która z czasem przekształciła się w zespół dixielandowy. Styl ten jednak nie odpowiadał Krzysztofowi Trzcińskiemu, nie spełniał jego aspiracji muzycznych. Komedę pociągała muzyka nowoczesna – „modern jazz”. W 1956 r założył własny zespół „Komeda Sextet”. Zaprosił do współpracy saksofonistę Jana „Ptaszyna” Wróblewskiego i wibrafonistę Jerzego Miliana odnosząc spektakularny sukces na I Festiwalu Jazzowym w Sopocie. Ich występ stał się sensacja – wielkim wydarzeniem kulturalnym.

„Komeda Sextet” był pierwszą polską grupą jazzową grającą muzykę nowoczesną, a jego nowatorskie wykonania spowodowały rozwój jazzuw Polsce. „Sextet” grał jazz europejski, będący syntezą dwóch wówczas najpopularniejszych grup jazzowych – The Modern Jazz Quartet i The Gerry Mulligan Quartet. Trzciński potrafił odnaleźć indywidualną ekspresje jazzu, łączyć jazz nowoczesny z słowiańskim liryzmem i tradycyjnymi elementami muzyki polskiej. W 1958 pianista przeniósł się do Krakowa. Został członkiem zespołu Jazz Believers i w tym samym roku wystąpił na 1. Festiwalu Jazz Jambore , potem brał udział w jego kolejnych edycjach. W latach 1956–1962 Komeda grał zwykle ze swoją grupą, brał udział w kolejnych krajowych festiwalach, przygotowując zawsze bardzo ambitne programy. „Komeda Sextet” zyskał też popularność zagranicą, posypały się sukcesy m.in. w Moskwie, Grenoble i Paryżu. Powstało widowisko muzyczne „Jazz i poezja” pokazane po raz pierwszy na Jazz Jamboree ‘60, a później w Filharmonii Warszawskiej. Krzysztof Komeda był wielokrotnie nagradzany, w świecie polskiego jazzu miał pozycję boga.

Międzynarodowy rozgłos i bilet do Hollywood przyniosła mu jednak dopiero muzyka filmowa, która była jego największą miłością. Przygoda Krzysztofa Trzcińskiego z muzyką filmową rozpoczęła się w 1958 roku. Po sukcesie kilku krótkometrażowych produkcji zaczęła ustawiać się do niego kolejka wschodzących gwiazd polskiej kinematografii. Trzciński współpracował między innymi z Januszem Morgensternem, Jerzym Skolimowskim, Józefem Henem czy Andrzejem Kondratiukiem. To właśnie Jerzy Skolimowski zafascynowany muzykiem polecił go Romanowi Polańskiemu jako kompozytora do etiudy filmowej „Dwaj ludzie z szafą”. Nie wiedział, że zapoczątkował tym samym wielką, światową karierę młodego muzyka. Komeda współpracował z najlepszymi reżyserami filmowymi, szczególnie owocna była jego współpraca z Romanem Polańskim.

Z czasem Komeda stał się kompozytorem muzyki filmowej numer jeden w kraju. Komponował m.in. muzykę do filmów Janusza Morgensterna „Do widzenia, do jutra” i „Jutro premiera”; Janusza Nasfetera „Zbrodniarz i panna”, „Niekochana”; Jerzego Hoffmana „Prawo i pięść”; Jerzego Skolimowskiego „Wyrok” i „Bariera”. Miał okazję pokazać cały swój kunszt kompozytorski pisząc muzykę filmową. Okres ten został ukoronowany „Etiudami baletowymi” wykonanymi na Jazz Jamboree ‘62. Krytyka polska przyjęła je chłodno, ale otworzyły one przed Krzysztofem Komedą-Trzcińskim drzwi do muzycznej Europy. Dzięki nim zyskał międzynarodową renomę. Odtąd koncertowałw kraju oraz za granicą m.in. w Szwajcarii, NRD, RFN, Czechosłowacji i Jugosławii. Wiosną 1960 r. wyjechał po raz pierwszy do Skandynawii. Wszystkie jego występy w sztokholmskiej „Gyllene Cirkeln” i kopenhaskim „Jazzhus Montmartre”, które gościły najbardziej znane gwiazdy amerykańskiego jazzu, okazały się prawdziwym sukcesem. Zainteresowanie muzyką Komedy było tak duże, że firma fonograficzna „Metronome” nagrała longplay z jego muzyką wykonywaną przez specjalnie na tą okazję skrzyknięty międzynarodowy kwintet – Allan Botschinsky – trąbka, Jan „Ptaszyn” Wróblewski – saksofon tenorowy, Krzysztof Komeda – fortepian, Roman „Gucio” Dyląg – kontrabas, Rune Carlsson – perkusja. Równocześnie duński reżyser Henning Carlsen zaproponował natomiast Komedzie dłuższą współpracę, na początek zamówił u niego muzykę do kilku swoich filmów. To w Danii w czasie pobytu Komedę okrzyknięto go „Chopinem świata jazzu”. Inni mówili o nim, że to polski Moricone. Mówiono, że nawet z ciszy robi muzykę. Po sukcesach skandynawskich nastąpiły dalsze – na festiwalach jazzowych w Pradze, Bled i Königsbergu, oraz podczas tournée po Bułgarii i obydwu państwach niemieckich. Najważniejsze kompozycje stworzył jednak dla Polańskiego. Bez jego muzyki „Nóż w wodzie” nie byłby obrazem tak pełnym i wymownym.

Krzysztof Komeda Trzciński miał tak duże wzięcie, że założył kolejne grupy z często zmieniającym się składem m. in. własne Trio – grywali w nim: Jan Byrczek, Roman Dyląg, Adam Skorupka, Tadeusz Federowski, Adam Jędrzejowski, Andrzej „Fats” Zieliński, Zylber oraz Rune Carlsson, ale także Kwintet (Komeda, Czesław Bartkowski, Tomasz Stańko, Maciej Suzin lub Janusz Kozłowski i Michał Urbaniak) oraz Kwartet (Komeda, Carlsson, Stańko, Dyląg). W maju 1967 „Komeda Quartet” w składzie: (Tomasz Stańko – trąbka, Roman Dyląg – kontrabas, Rune Carlsson – perkusja, a ponadto Zbigniew Namysłowski – sax) nagrał „Lirik und Jazz” dla zachodnioniemieckiej wytwórni „Electrola”. Niektórzy muzycy grywali utwory Komedy na swoich klasycznych koncertach, w kraju, i zagranicą. Zdarzało się, że pytano czyje to kompozycje, twierdząc, że „ten Chopin” jest jakiś inny. Równolegle dużo tworzył jako kompozytor filmowy i choć traktował tę działalność jako mniej znaczącą, to ona miała w przyszłości zapewnić mu nieśmiertelność. Krzysztof Komeda komponował także muzykę baletową, Etiudy baletowe zachwycają do dziś. Stworzył dziesiątki samodzielnych kompozycji, wśród nich słynny tryptyk Astigmatic, Svantetic, Kattorna. Komeda tuż przed wyjazdem do Hollywood napisał muzykę do wierszy wielu wybitnych polskich poetów m. in. Czesława Miłosza i Wisławy Szymborskiej, Kazimierza Przerwy-Tetmajera, Kazimierza Wierzyńskiego, Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, Zygmunta Ławrynowicza, Józefa Czechowicza, Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, Tadeusza Różewicza i Zbigniewa Bieńkowskiego i Kazimiery Iłłakowiczówny. Przygotował je w ramach projektu Jazz i Poezja, zrealizowanego w 1967 roku na zamówienie niemieckiego krytyka i propagatora jazzu Joachima-Ernsta Berendta.

Prywatnie pasją Komedy były szybkie samochody. Z Polańskim ścigał się na torach formuły 3. W tamtych czasach w Polsce posiadanie samochodu było luksusem. Komeda miał ich kilka. Jego żona uważała, że gdyby nie jazz, byłby rajdowcem. Kochał ryzykowne sporty, szybkie samochody, góry i narty.

Od 1968 roku Trzciński przebywał w Los Angeles, gdzie pracowałz Romanem Polańskim nad muzyką do filmów „Dziecko Rosemary” i Kulika „The Riot”. Jego demoniczną „Kołysankę Rosemary” z klasycznego horroru Romana Polańskiego zna chyba każdy. Teraz, dzięki kolejnej współpracy z Romanem Polańskim, czekała na niego kariera w Hollywood. Związek Komedy z Hollywood mógł zaowocować znacznie większą ilością wspaniałych utworów. Wytwórnia Paramount podpisała z nim umowę, według której co roku miał stworzyć muzykę do trzech filmów. Pierwszym był „The Riot”, do którego jedynie zdążył napisać balladę „100 Years”. Roman Polański uważał, że Komeda nie myślał o powrocie do Polski. Czuł się wolnym ptakiem, a Ameryka tę wolność oferowała, zapewniając prestiż, jakim nie cieszył się w kraju. Wraz z Polańskim, Markiem Hłasko i Wojciechem Frykowskim tworzyli zgraną paczkę przyjaciół, którą łączyły zawodowe plany.

Do Stanów Zjednoczonych przyjechał bez żony, przed wyjazdem pokłócił się z nią. Był kobieciarzem toteż na miejscu szybko wdał się w romans z żydowską aktorką Elaną Eden. Na obczyźnie zaprzyjaźnił sięz przedstawicielami niezwykle barwnej, artystycznej Polonii. Jednym z nich był pisarz, Marek Hłasko. To z nim świętując sukces „Kołysanki” wracając do domu uległ tragicznemu wypadkowi. W trakcie kilkudniowej zakrapianej imprezy, w trakcie spaceru po wzgórzach Beverly Hills, Krzysztof Komeda spadł ze skarpy, zranił się poważnie w głowę. Mówiono, że przez przypadek, przekomarzając się po pijaku, Hłasko zepchnął go ze wzgórza, potem niefortunnie udzielał mu pierwszej pomocy. Wziął go na barana, jeszcze raz upadli ze skarpy. Hłasko upadł na niego i jeszcze gorzej go poturbował. Początkowo Komeda zlekceważył swój stan zdrowia. W Stanach początkowo leczono go na grypę, niestety powikłania po nieszczęśliwym wypadku były dużo poważniejsze, stwierdzono krwiak mózgu. Krzysztof Komeda Trzciński będąc już w śpiączce został przywieziony przez żonę Zofię do Polski. Okazało się, że zbyt późno zdiagnozowany. Krzysztof Komeda Trzciński miał wylew krwi do mózgu, mimo operacji – zmarł 23 kwietnia 1969 r. w szpitaluw Warszawie. Miał zaledwie 38 lat.

Pochowano go na Starym Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie. Jego śmierć była ogromną stratą dla polskiego jazzu. W czasie ostatniego pożegnania na cmentarzu zagrała mu cała plejada znakomitych jazzmanów.
Umierając nie miał pojęcia, że z filmem „Dzieckiem Rosemary” będzie się wiązała rzekoma klątwa. Jego żonie przyjaciółka wywróżyła czyjąś rychłą śmierć. Krzysztof Komeda zmarł tragicznie. Trzy miesiące później banda Mansona morduje żonę Polańskiego, brzemienną Sharon Tate, Wojciecha Frykowskiego i ich przyjaciół. W tę narrację wpisuje się także tragiczna śmierć Marka Hłaski, który nie mogąc pogodzić się ze stratą, kilka miesięcy później popełnia samobójstwo.

Krzysztof Komeda Trzciński to polski kompozytor i pianista jazzowy, twórca znanych na całym świecie standardów jazzowych i muzyki filmowej. Pionier jazzu nowoczesnego w Polsce. Występował głównie z założonym przez siebie w 1956 r. Komeda Sekstetem. Podczas trwającej niespełna dziesięć lat kariery w świecie filmu, Krzysztof Komeda skomponował muzykę do 65 produkcji. Pierwszym filmem z muzyką Komedy była etiuda filmowa Romana Polańskiego Dwaj ludzie z szafą z 1958 roku, ostatnim zaś z 1968 roku film, tegoż reżysera, Dziecko Rosemary, ze słynną „Kołysanką” jako motywem przewodnim.

Jako muzyk jazzowy wywarł istotny wpływ na ukształtowanie się oryginalnego stylu, określanego jako polska szkoła jazzu, który już po tragicznej śmierci artysty miał wpływ na rozwój międzynarodowej sceny jazzowej, zwłaszcza awangardy lat 70. XX wieku.

W polskiej muzyce jazzowej, szczególnie okresu „post-komedowego” utarło się przekonanie, że każdy muzyk, który grał z Komedą został w jakiś szczególny sposób namaszczony. Wydaje się jednak, że Krzysztof Trzciński miał po prostu pewien dar do dobierania sobie współpracowników. Byli nimi m. in. Jan Ptaszyn Wróblewski, Tomasz Stańko, Zbigniew Namysłowski – prawdziwe tuzy polskiego jazzu.


Ulica Krzysztofa Komedy.

Ulica Krzysztofa Komedy Trzcińskiego w Jeleniej Górze mianowana została przez Radę Miejską 22.10.1974 r. Znajduje się na styku Zabobrza I i Zabobrza II, łączy ulicę Moniuszki z ulicą Karłowicza. Wysoka zabudowa mieszkalna przedzielona jest dużym skwerem, prawie parkiem oraz dużym placem zabaw. W centrum ulicy znajduje się tzw. „Blaszak”, który gromadzi okoliczne sklepy, aptekę, i inne instytucje użyteczności publicznej. Mieści się tu także centrum kulturalne Zabobrza: Teatr Maska i prężnie działający Osiedlowy Dom Kultury.

Opracowała: EL


Czy wiesz jak rozbudowywało się Zabobrze?
Zajrzyj TUTAJ i odkryj kolekcję fotografii Pana Andrzeja Szpaka
w Jeleniogórskiej Bibliotece Cyfrowej.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułJCIiER Jelenia Góra: Narodowe Czytanie 2021 &#8211…
Następny artykułZUS: przeliczenie czerwcowych emerytur bez wniosku