A A+ A++

O czym rozmawiali w Olsztynie ci wszyscy młodzi ludzie, którzy tam przyjechali?

– Pierwszorzędnym tematem był oczywiście klimat i pewna odpowiedzialność za naszą planetę, drugim równość małżeńska, a trzecim prawa kobiet. I wzięcie na siebie odpowiedzialności za Polskę. Ci ludzie są na to gotowi i o tym właśnie rozmawiali. Ten obraz Campusu, jaki próbuje się przedstawiać w niektórych mediach i jaki rozpowszechniają niektórzy politycy, szczególnie Lewicy, jest mocno wypaczony. Ci, którzy twierdzą, że panele i dyskusje na Campusie to są spotkania z jakimiś dinozaurami, przedstawiają to, co się tu dzieje, w krzywym zwierciadle. Jak się tu pobędzie kilka dni, to widać jakąś niesamowitą energię. Ja tu po prostu widzę Polskę przyszłości. Najczęściej widać ją pod sceną, wśród uczestników, którzy zadają zaproszonym gościom prowokacyjne pytania, bardzo mądre. Słuchanie ich to czysta przyjemność.

Czego się o nich dowiedziałeś?

– Bardzo ciężko używać dużych kwantyfikatorów, bo to zawsze jest wybiórcze i niereprezentatywne, ale z rozmów, które tu odbyłem, widać, że ci młodzi ludzie są w większości pewni siebie i tego, co robią. To jest taka próbka polskiej młodej elity. To są ludzie, którzy już w dużym stopniu są przygotowani, żeby się angażować w życie publiczne, brać sprawy w swoje ręce, często zresztą już to robią. Nie mają żadnych kompleksów, są bardzo mili, grzeczni i uprzejmi. Jak się z nimi porozmawia, to widać, że naprawdę są na bieżąco, mają swoje specjalności, dziedziny, w których się ich nie zagnie, raczej to oni mogą zagiąć ciebie. To jest dość niespotykane. Moje doświadczenia z różnego rodzaju konferencji są takie, że zwykle takie spotkania są raczej pretekstem do rozmów w kuluarach. Tu jest zupełnie inaczej. Uczestnicy przychodzą na dyskusję i dla tej dyskusji, po to, żeby się w nią zaangażować. Zawsze jest las rąk, zawsze jest więcej chętnych do zadawania pytań niż czasu na udzielenie odpowiedzi. I, co ciekawe, to są młodzi ludzie o bardzo różnych poglądach. Ja tutaj widzę liberałów, lewicę, może nawet centroprawicę. Ale są rzeczy, które ich łączą, może w jakimś sensie pokoleniowe.

Na przykład co?

– Widać, że oni nie znoszą takiego dziaderskiego pitolenia, takiego poczucia wyższości, traktowania ich instrumentalnie albo jak dzieci. To bardzo wychodzi w tych dyskusjach. Oni mają na przykład różne poglądy na podatki, ale w niektórych sprawach, takich jak przyszłość planety, klimat, absolutnie jest konsensus, z jakimiś tylko różnicami w intensywności. Rozmowy z nimi, obserwowanie ich to jest niezwykle ciekawe doświadczenie.

Była jakaś dyskusja, która cię na Campusie Polska zaskoczyła?

– Ja nie byłem na spotkaniu z uczestniczkami Powstania Warszawskiego, ale je sobie odtworzyłem. A potem wielu uczestników mi o tym spotkaniu opowiadało. I to było nawet ciekawsze usłyszeć, co myślą, niż samemu oglądać. Mówili, że to było dla nich niesamowite doświadczenie, ogromne wzruszenie. Tyle się mówi, że młodzi nie są zainteresowani historią, że są kosmopolityczni, że być może są za mało zainteresowani Polską. Campus pokazał, że to wszystko stereotypy. Ci ludzie, być może po swojemu, w inny sposób niż starsze pokolenie, ale bardzo głęboko przeżywają swoją relację z Polską i z polskością. Oni szukają autorytetów. Widziałem, jak podchodzą do byłego RPO Adama Bodnara, traktują go trochę jako mędrca. To mnie zaskoczyło, że ci ludzie szukają kogoś, kto im powie, w którą stronę należy iść. To nie znaczy, że muszą go posłuchać, ale mają potrzebę usłyszenia, co mówi. Tyle się mówi o upadku autorytetów, o końcu autorytetów. Nie wiem, czy jest jeden uniwersalny autorytet dla młodych, ale widać w nich poszukiwanie i otwartość na różne poglądy. Dość często się też mówi, że młodzi są radykalni, bardzo radykalnie lewicowi albo bardzo radykalnie nacjonalistyczni czy prawicowi. Ja tutaj tego radykalizmu nie widzę. Wiele stereotypów, które krążą w debacie publicznej, ta nowa elita młodych skutecznie obala.

Na spotkaniu z prof. Balcerowiczem z jednej strony były owacje na stojąco, a z drugiej mocne kontrowanie jego słów i gestów.

– Na Campusie Polska Przyszłości było wiele świetnych paneli, ale uważam, że spotkanie z profesorem Balcerowiczem było nawet ważniejsze, niż ta pierwsza debata Tuska i Trzaskowskiego. Pomnik zszedł z cokołu i wszedł między ludzi. I okazało się, że absolutnie nie przystaje do tej rzeczywistości. Trudno sobie wyobrazić większe zderzenie kulturowe, niż takiego wyższościowego, aroganckiego starszego pana, który postanowił powiedzieć młodym ludziom, że są po prostu głupi, ponieważ się z nim nie zgadzają. A skoro się z nim nie zgadzają, to go hejtują. Nie mówię już nawet o próbie ochrony pseudonaukowców, którzy uważają, że zmiany klimatyczne nie są spowodowane przez człowieka. Owacja na stojąco dla Balcerowicza za to, co zrobił w 1989 roku, była absolutnie zasłużona. Zawsze go za to broniłem. Uważam wręcz, że nie było innego wyjścia. I w takim sensie jego radykalizm spowodował, że paradoksalnie transformacja na dłuższą metę była jednak ogromnym sukcesem. I być może nie ma innej niż Balcerowicz osoby, która byłaby w stanie ją przeprowadzić. Ale uważam, że pomniki czasem nie powinny się po prostu odzywać. W tym wypadku niestety tak się nie stało.

Co będzie długofalowym efektem Campusu?

– Rozmawiamy tuż przed jego końcem i wydaje mi się, że organizatorzy zapowiedzą, co dalej. Wiem, że są różne pomysły, być może będą regionalne Campusy, być powtórka imprezy za rok. Nie wiem, w jak dużym stopniu Trzaskowski i jego ekipa będą w stanie pozostać w stałym kontakcie z tymi młodymi ludźmi. Nie wiem też, czy Campus będzie miał jakieś bezpośrednie przełożenie na politykę. Zakładam, że część z tych ludzi może się bardziej zaktywizuje. Już mi paru polityków mówiło, że zrekrutowali uczestników Campusu na przykład do Młodych Nowoczesnych. Ja wierzę w to, że takie wydarzenia bardzo często nie służą tym, którzy je organizują. Wiem, bo od lat sam robię Igrzyska Wolność w Łodzi. I ja się teraz w Olsztynie super bawiłem, bo mogłem mieć to wszystko, co mają goście u nas, w Łodzi nigdy nie doświadczam. I z mojego dośwaidczenia wynika, że ci ludzie, którzy przyjadą na takie spotkanie, poznają się, potem utrzymują ze sobą kontakt. Sam poznałem tutaj masę bardzo inspirujących osób. I to nie przełoży się na Campus, ale przełoży na inne rzeczy, które będę robił, które będą służyć tym ideom, które tutaj się kształtują.

Czyli jakim?

– To jest próba zdefiniowania na nowo, czym jest nowoczesność. Czym jest nowoczesność w warunkach polskich? Bo obowiązuje myślenie, że nowoczesność to Unia Europejska, gospodarka kapitalistyczna. To wszystko było konsensusem trzydzieści lat temu, a my dzisiaj szukamy nowego konsensusu. W nowych warunkach ten rozwój trzeba na nowo zdefiniować. Oczywiście w warunkach, które są cholernie trudne, bo mamy rząd, który traktuje III RP jakby był władzą okupacyjną. Więc ciężko jest planować przyszłość, kiedy trzeba się bić. Ale z drugiej strony, jeśli się o tym nie pomyśli zawczasu, to będzie oznaczało powrót do przeszłości po ewentualnych wygranych wyborach przez opozycję. I to byłoby fatalne.

Dlaczego?

– Uważam, że to byłoby tragiczne w skutkach pod każdym względem, prawdopodobnie przyniosłoby niedługo później zwycięstwo populistów. Jeszcze większe i w jeszcze groźniejszym wydaniu. A poza tym nie mamy czasu do stracenia. Więc to jest robota, która powinna się odbywać w centrum debaty publicznej, w partiach politycznych i mediach. Nie odbywa się. Ale świetnie, że zrobiło to środowisko polityczne skupione wokół Rafała Trzaskowskiego. Ja sam rozdałem kilkadziesiąt zaproszeń na nasze wydarzenie w Łodzi, które odbędzie się za półtora tygodnia. Rafał Trzaskowski będzie miał na Igrzyskach bardzo ważne przemówienie. Bardzo chciałem, żeby chociaż część tych młodych ludzi z Campusu Polska mogła przyjechać na Igrzyska Wolności, więc zaprosiłem setkę. Po to, żeby była jakaś ciągłość tych wydarzeń. Wydaje mi się, że tego typu aktywność, taka nie wprost polityczna, ale skupiona wokół idei, będzie budować inną jakość polityki. To jest nieprawdopodobnie ważne, żeby ci ludzie pozostali aktywni, nawet jeśli pójdą do różnych środowisk politycznych. Bo to będzie pokoleniowe doświadczenie dla tysiąca osób. Gdyby te tysiąc osób za piętnaście lat decydowało o sprawach publicznych, Polska byłaby dużo lepszym krajem.

Czytaj również: „PiS wykorzysta wszystkie wpadki w kampanii wyborczej”. Co wyniknie z Campusu Polska Przyszłości?

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułAwaria Credit Agricole. Bank nalicza transakcje podwójnie
Następny artykułŚpiewak: Gwiazda TVN24 nie przeczytała żadnej książki o transformacji i liberalizmie