A A+ A++

Hokeistom JKH GKS Jastrzębie nie udało się przeciągnąć zwycięskiej serii o kolejny tydzień. W piątkowy wieczór podopieczni Roberta Kalabera po ciężkim meczu przegrali na Jastorze z będącym ostatnio “w gazie” GKS Tychy 1:4 (0:0, 1:2, 0:2), a o wyniku zadecydowała końcówka drugiej odsłony, w której jastrzębianie otrzymali kolejne trzy kary. Cóż, gramy dalej!

W pierwszej tercji oglądaliśmy regularną wymianę ciosów, która jednak nie przyniosła efektu bramkowego z uwagi na świetną postawę zarówno Bence Balizsa, jak i Tomasza Fuczika. Najlepsze okazje obie ekipy stworzyły sobie po kontratakach, które kończyły się udaną interwencją bramkarzy lub minimalnie niecelnym strzałem.

Początek drugiej tercji to dalsza wymiana ciosów, spośród których najgroźniejszym była sytuacja sam na sam Mateusza Gościńskiego, kapitalnie wybroniona przez Balizsa. W odpowiedzi jastrzębianie przycisnęli, a rezultatem naporu było otwierające wynik trafienie Dominika Jarosza. Niestety, potem do głosu doszli goście, którzy raz po raz niepokoili naszego węgierskiego bramkarza. Balizs przez niemal dziesięć minut bronił jak w transie, radząc sobie w trakcie kolejnych osłabień naszego zespołu.

W końcu jednak nadeszła kluczowa dla losów widowiska końcówka drugiej części gry. Pomiędzy 33. a 38. minutą na ławkę kar z mniej lub bardziej uzasadnionych powodów wędrowali kolejno Dominik Jarosz, Olli-Petteri Viinikainen i Josef Mikyska, co tyszanie wykorzystali z konsekwencją godną zespołu będącego ostatnio w świetnej formie. Zaraz po powrocie na taflę Viinikainena stan meczu wyrównał udaną dobitką Jean Dupuy, zaś tuż przed przerwą podczas nieobecności Mikyski prowadzenie dla gości uzyskał Szymon Marzec.

Na początku trzeciej tercji tyszanie poszli za ciosem, bowiem już w 44. minucie po świetnym wyłożeniu krążka na wolne pole przez Ondreja Sedivego Filip Komorski bez kłopotu pokonał Balizsa. Dwubramkowa strata zmusiła nasz zespół do otwarcia się, ale tego dnia Fuczik nie dał się już pokonać. Bodaj najlepszą okazję do kontaktowego trafienia miał Dominik Paś, jednak nie wykorzystał sytuacji sam na sam.

Na finiszu zawodów po karze dla Szymona Marca trener Robert Kalaber postanowił zaryzykować i zdjął z tafli Bence Balizsa, jednak ten manerw nie przyniósł spodziewanego rezultatu. Na dodatek po minucie nieobecności Węgra goście na tyle skutecznie wybili gumę spod własnej bramki, że ta po raz czwarty wpadła do jastrzębskiej bramki.

Teraz przed naszym zespołem prawdziwy maraton. W niedzielę gramy na trudnym terenie w Krakowie, zaś we wtorek widzimy się na Jastorze na pojedynku z Energą Toruń. Z kolei w przyszły piątek nasz zespół czeka podróż pod Bieszczady.

25 listopada 2022, Jastrzębie-Zdrój, 18:00

JKH GKS Jastrzębie – GKS Tychy 1:4 (0:0, 1:2, 0:2)

  • 1:0 Jarosz (Horzelski, Sinegubovs) 28:41
  • 1:1 Dupuy (Komorski, Sedivy) 37:27
  • 1:2 Marzec (Nilsson, Gościński) 39:25, 5/4
  • 1:3 Komorski (Sedivy, Jeziorski) 43:25
  • 1:4 Bagin 58:27, 4/5 (do pustej bramki)

JKH GKS Jastrzębie: Balizs – Kostek, Viinikainen, Urbanowicz, Paś, Freidenfelds – Górny, Kamienieu, Kaleinikovas, Mikyska, Svec – Sevcenko, Bryk, Pelaczyk, Jarosz, Sinegubovs – Horzelski, Płachetka, R. Nalewajka, Ł. Nalewajka, Szita.

Strzały: 28 – 30 / Kary: 14 min – 10 min / Widzów: 550

Sędziowali: Patryk Kasprzyk, Mateusz Niżnik (główni) oraz Andrzej Nenko, Wojciech Moszczyński (liniowi).

źródło: jkh.pl, zdjęcia Andrzej Klocek

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułRosjanie szykują potajemną mobilizację. Ukraiński sztab ujawnia datę
Następny artykułLatarnie uliczne będą wyłączane o 23.15. Urząd wprowadza oszczędności