A A+ A++

Tokio wpływa na nieznane dotychczas wody. Według dziennika Yomiuri Shimbun rząd rozważa uzbrojenie okrętów podwodnych w pociski manewrujące umożliwiające atakowanie celów lądowych. Co istotne, pocisk taki ma zostać opracowany własnym siłami. Taki krok dałby Morskim Siłom Samoobrony (Kaijō Jieitai) zupełnie nowe zupełnie nowe zdolności. Sprawa nie jest jednak prosta – stawia wyzwania natury prawnej i technicznej.

Jak wynika ze źródeł gazety, nie chodzi o opracowanie zupełnie nowego pocisku manewrującego, ale o stworzenie przystosowanej do atakowania celów lądowych wersji pocisku przeciwokrętowego typu 12. Japończycy chcą podążyć zatem tą samą drogą co Amerykanie, którzy na bazie przeciwokrętowego Harpoona opracowali najpierw AGM-84E SLAM (Standoff Land Attack Missile), a następnie AGM-84H/K SLAM-ER. Pojawiają się jednak zasadnicze różnice: japoński pocisk ma być odpalany z okrętów podwodnych i mieć zasięg aż tysiąca kilometrów. Oba wymogi stawiają poważne wyzwania.

Pocisk typu 12 to pocisk przeciwokrętowy odpalany z wyrzutni lądowych. Jego zasięg w wersji bazowej wynosi 200 kilometrów. W udoskonalonej wersji typ 17, przeznaczonej dla okrętów nawodnych i lotnictwa, wartość tę udało się podwoić. W grudniu 2020 roku japońskie ministerstwo obrony zaakceptowało rozpoczęcie prac nad kolejną wersją, której zasięg ma zostać zwiększony najpierw do 900 kilometrów, a docelowo – do 1500 kilometrów. W planach jest najwyraźniej duża ingerencja w konstrukcję, bowiem oprócz większego zasięgu wymagania obejmują nadanie pociskowi cech ograniczonej wykrywalności.

Odpalenie pocisku typu 12 z wyrzutni lądowej.
(ministerstwo obrony Japonii)

Nowa wersja ma się stać zunifikowanym uzbrojeniem Sił Samoobrony (Jieitai), przeznaczonym dla baterii nadbrzeżnych, okrętów nawodnych i samolotów. Wobec ogólnikowych informacji Yomiuri Shimbun pojawia się pytanie, czy dotyczy to również okrętów podwodnych, czy też wersja dla nich przeznaczona będzie różnić się od pozostałych. Do tego projekt będzie realizowany pod presją czasu, bowiem pocisk ma wejść na uzbrojenie do końca bieżącej dekady.

Same pociski to jedna sprawa, ale jeszcze poważniejszym wyzwaniem jest sposób odpalania ich z okrętów podwodnych. Pod uwagę brane są dwie możliwości – wystrzeliwanie z wyrzutni torpedowych lub wykorzystanie wyrzutni pionowych. To pierwsze rozwiązanie stawia przed konstruktorami pocisku ograniczenia związane z kalibrem wyrzutni i przestrzenią wewnątrz przedziału torpedowego. Umożliwia natomiast szybkie uzbrojenie okrętów podwodnych w nowy oręż, do tego zbliżony do już używanych systemów. Kaijō Jieitai było jednym z pierwszych użytkowników odpalanych spod powierzchni wody pocisków UGM-84 Harpoon.

Pionowe wyrzutnie zmniejszają ograniczenia stawiane przed pociskami, pozwalają także zabierać ich większa liczbę bez ograniczania zapasu torped i innych środków bojowych, wymuszają natomiast ingerencję w kadłuby okrętów będących w służbie. Instalację wyrzutni można przeprowadzić w trakcie połączonych z modernizacją remontów MLU (Mid Life Upgrade), jest to jednak procedura kosztowna i czasochłonna, przedłużająca wprowadzenie do służby nowego uzbrojenia. Takie rozwiązanie byłoby bardziej opłacalne w przypadku uwzględnienia go od samego początku w projekcie okrętu. Niewykluczone więc, że wyrzutnie pionowe może utrzymać druga seria okrętów podwodnych typu Taigei, jeśli zostanie zamówiona, lub jednostki zupełnie nowego typu.

Na drodze ku zdolnościom ofensywnym

Pomysł uzbrojenia okrętów podwodnych w pociski manewrujące związany jest z budową przez Japonię własnego potencjału odstraszania. Sztandarowym hasłem jest zdolność atakowania stwarzających zagrożenie dla Japonii baz na terytorium przeciwnika. w praktyce oznacza to postulat rażenia celów w głębi Korei Północnej i Chin. Wiosną 2017 grupa posłów rządzącej Partii Liberalno-Demokratycznej zwróciła się do ówczesnego premiera Shinzō Abe z prośbą o rozważenie pozyskania przez Siły Samoobrony zdolności ofensywnych. Wśród postulatów znalazł się także zakup pocisków manewrujących.

Japoński okręt podwodny Tōryū (SS-512) typu Sōryū, przyjęty do służby w marcu tego roku.
(Hunini, Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International)

List, pod którym podpisał się między innymi były minister obrony Itsunori Onodera, w równym stopniu co postulatem był uzasadnieniem dla równolegle prowadzonych działań rządu. Ostatecznie w roku 2019 podpisano kontrakt na dostawę niesprecyzowanej liczby pocisków manewrujących JSM, których nosicielami będą F-35A Powietrznych Sił Samoobrony. Pierwsza transza pocisków ma być przekazana do połowy marca 2022 roku. Tokio szeroko zarzuca sieci i rzekomo jest zainteresowane również amerykańskimi pociskami LRASM i JASSM-ER. Ponadto już w roku 2017 Yomiuri Shimbun informował, że rząd poważnie rozważa rozpoczęcie prac nad rodzimym pociskiem manewrującym przeznaczonym dla sił lądowych, morskich i powietrznych.

Tak samo jak w innych krajach rozważających pozyskanie pocisków manewrujących dla okrętów podwodnych głównym argumentem za takim krokiem jest skokowe zwiększenie potencjału odstraszania stosunkowo niedużym kosztem. Trudne do wykrycia okręty podwodne, także konwencjonalne, dają możliwość przeprowadzenia uderzeń odwetowych nawet w wypadku utraty systemów powietrznych, lądowych i nawodnych.

Decyzja o pozyskaniu pocisków manewrujących poważnie wpłynęłaby na równowagę sił w regionie. Licząca dwadzieścia jeden okrętów japońska flota podwodna zalicza się do najsilniejszych i najnowocześniejszych na świecie. W przypadku ewentualnego konflikty w Azji Wschodniej uważana jest przez Amerykanów za bardzo ważny atut, a przez Chińczyków – za największe zagrożenie.

Sprawa nie jest jednak prosta ze względu na japońską politykę wewnętrzną. Kwestia zdolności ofensywnych Jieitai należy do najbardziej kontrowersyjnych tematów japońskiej polityki. Aby spełnić wymogi pacyfistycznej konstytucji, Japonia zrezygnowała z posiadania bombowców i pocisków manewrujących, a samoloty transportowe mają ograniczony zasięg. Pomysł ataków wyprzedających budzi poważne zastrzeżenia. Nie chodzi przy tym o zgodność takich działań z konstytucją. Pomysłodawcy uderzeń prewencyjnych nie podają, w jakich okolicznościach takie działania miałyby być uzasadnione.

Sytuacja geopolityczna w regionie wymusza jednak podejmowanie radykalnych jak na japońskie warunki kroków. Nie chodzi tylko o niebezpieczeństwa stwarzane przez Koreę Północną czy zakrojoną na dużą skalę modernizację sił zbrojnych i agresywną politykę Chin. Budowę potencjału odstraszania wykorzystującego okręty podwodne systematycznie prowadzi Korea Południowa. Jednostki typu KSS-III otrzymały pionowe wyrzutnie zdolne do odpalania nie tylko pocisków manewrujących, ale także balistycznych. Latem 2021 roku Korea Południowa przeprowadziła trzy testy odpalanego z okrętów podwodnych pocisku balistycznego K-SLBM.

Jeżeli południowokoreański pomysł uzbrojenia relatywnie niedużych konwencjonalnych okrętów podwodnych w taktyczne pociski balistyczne okaże się udany, kolejne państwa mogą pójść tym śladem. Już teraz pionowe wyrzutnie, aczkolwiek dla pocisków manewrujących, mogą otrzymać szwedzkie okręty podwodne typu A26 i niemiecko-norweskie typu 212CD. Podobnym rozwiązaniem mają być zainteresowane Indie i Izrael.

Zobacz też: Australijski niszczyciel wszedł do San Diego z dwoma martwymi waleniami pod kadłubem

ministerstwo obrony Japonii

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBóg powiedział jedno Słowo – Zmień myślenie i zacznij żyć
Następny artykułNie uwierzycie, ale składane smartfony sprzedają się rewelacyjnie