A A+ A++

Paweł Janas jako trener wywalczył z Polską awans do mistrzostw świata w 2006 roku, a Legię w sezonie 1995/96 doprowadził do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Znakomity obrońca, a później szkoleniowiec mocno ograniczył aktywność medialną, ale nam opowiedział o swoich wrażeniach z meczów Legii ze Spartakiem. Dziś mistrz Polski w Lidze Europy podejmuje Leicester.

Legia musi wygrywać

– Jestem pod wrażeniem gry Legii w meczu pierwszej kolejki Ligi Europy ze Spartakiem w Moskwie – mówi Paweł Janas.

– Stolica Rosji to bardzo trudny teren. Wiem, coś o tym, bo z moją Legią w grupie Ligi Mistrzów w sezonie 1995/96 dwukrotnie przegraliśmy ze Spartakiem. W Moskwie przekręcił nas sędzia, bo nie podyktował dla mojej drużyny ewidentnego karnego i wyrzucił z boiska Marka Jóźwiaka. Graliśmy wtedy, po raz pierwszy w życiu na sztucznej murawie na Łużnikach. W Polsce nikt nie wiedział co to jest ta syntetyczna nawierzchnia, czym to się je, jak po tym biegać? Nie odbyliśmy na takim boisku żadnego treningu, bo nie mieliśmy gdzie. U nas w kraju nie był nawet Orlików… Ale podjęliśmy walkę. Niewiele zabrakło żebyśmy wrócili z remisem. W tamtych czasach Spartak to była potęga – relacjonuje były selekcjoner polskiej kadry.  

Czytaj:

Barcelona na dnie. Po klęsce z Benficą los Koeamana jest przypieczętowany

Byli gwiazdorzy Legii przed meczem z Leicester City: Nie wolno wam się bać!

– Wygrali naszą grupę, my z siedmioma punktami wyszliśmy z drugiego miejsca, a awansu nie wywalczyli mistrzowie Anglii – Blackburn Rovers i Norwegii – Rosenborg Trondheim. Dziś aktualny wicemistrz Rosji nie prezentuje już tej klasy, ale to wciąż silna ekipa. Dlatego szacunek dla zespołu Czesława Michniewicza! Mimo, że gospodarze mocno naciskali, to Legia wytrzymała napór i w końcówce przeprowadziła akcję, która dała warszawianom wygraną 1:0 – chwali Legię Janas.  

Faworyci grupy? Legia może namieszać

– Z polskich zawodników najbardziej podobał mi się Bartosz Ślisz. Zrobił ostatnio duży postęp. W Moskwie nie bał się brać na siebie ciężaru gry, nie chował się za plecami kolegów. Był aktywny tak w przodzie, jak i w defensywie. Oby tylko za szybko nie wyjechał zagranicę. Bo często jest tak, że młodzi zawodnicy ulegają presji menedżerów czy rodziców i w pogoni za dużymi pieniędzmi za szybko rzucają się na zbyt głęboką wodę Wystarczy, że jeden z drugim trzy razy prosto kopnie piłkę w Ekstraklasie, a już rwie się na zachód. A po roku wraca z podkulonym ogonem, żeby się odbudować w polskiej lidze – twierdzi były twórca największych sukcesów Legii i dodaje:

– Myślę, że choć w grupie Legii faworytami są Napoli i Leicester, to po wygranej w Rosji mistrzowie Polski mogą powalczyć o coś więcej, niż o trzecie miejsce w tabeli. Jednak, żeby myśleć o drugiej lokacie i awansie do fazy pucharowej, piłkarze Legii muszą punktować u siebie. Również z tymi silniejszymi. Myślę, że ich na to stać. Nie wiem tylko, czy walka w pucharach nie odbije się na dyspozycji w lidze. Legii trudno będzie skutecznie walczyć w LE, Ekstraklasie i Pucharze Polski. Obrona mistrzostwa nie będzie prostą sprawą. Trym bardziej, że bardzo dobrze prezentuje się Lech. Groźna będzie Pogoń, nie wolno lekceważyć Śląska i Piasta – ostrzega Janas.

Dobra robota Sousy

Reprezentacja Polski pod wodzą Pawła Janasa w świetnym stylu wywalczył awans do mistrzostw świata w 2006 roku. Biało – Czerwoni stoczyli wtedy dwa pasjonujące boje z Anglią. Co prawda obydwa mecze nasi przegrali po 1:2, ale szczególnie w Polsce, zabrakło bardzo niewiele, by to nasza kadra cieszyła się z sukcesu. O zwycięstwie Wyspiarzy przesądził samobój Arkadiusza Głowackiego. Ale Polacy za swój występ zebrali bardzo dobre recenzje.

Z własnego doświadczenia trener Janas wie więc doskonale, jak trudne są spotkania przeciwko „Synom Albionu”. Dlatego tym bardziej docenia remis 1:1, jaki na Stadionie Narodowym w Warszawie w konfrontacji z Anglią wywalczyła drużyna Paulo Sousy.

– Jestem bardzo zadowolony, że w trzech meczach z Albanią San Marino i Anglią Polska wywalczyła siedem punktów. Selekcjoner wykonał dobrą robotę. Podobał mi się skład jaki delegował przeciwko Anglikom i styl gry, jakie zaprezentowali w tym spotkaniu nasi piłkarze. Anglicy co prawda już nam odjechali w tabeli i nie mamy już raczej szans na pierwsze miejsce w grupie, ale druga lokata i baraże są jak najbardziej realne. Myślę, że chłopaki wygrają u siebie z Węgrami, odbiorą punkty Albanii na wyjeździe i pukną San Marino. Trzymam kciuki, żeby drużyna narodowa przez baraże awansowała do przyszłorocznych mistrzostw świata w Katarze. Zresztą, nie tylko ściskam kciuki, ale mocno wierzę, że za rok zagramy na mundialu – kończy Paweł Janas. 

Paweł Dobrowolski

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułUwaga! Oszuści nadal atakują!
Następny artykułTrendy na jesień: skórzane torby na ramię