Globalne makro w kolejnych miesiącach powinno powrócić do trendów sprzed wybuchu pandemii, a obecne szoki po stronie popytu i podaży wygasną. Oznacza to “nudny” wzrost gospodarczy, co lubią giełdy – uważa członek zarządu Skarbiec TFI Jarosław Jamka. Oczekuje on kontynuacji hossy na rynkach akcji i obligacji.
“Zakładam, że rysujący się scenariusz makroekonomiczny oznacza z grubsza powtórkę poprzedniej hossy na akcjach i obligacjach, czyli cyklu z lat 2009-2020. Akcje mają prawo dalej rosnąć, a rentowności obligacji powinny spadać” – powiedział Jamka podczas środowej Akademii iWealth.
“Obligacje skarbowe w dłuższym horyzoncie czasowym są bardzo dobrą opcją. Podczas poprzedniej hossy rentowności amerykańskich 10-letnich obligacji skarbowych spadły z 4 proc. do 0,5 proc., a akcje z indeksu S&P 500 wzrosły 400 proc. Zakładam, że będziemy to kontynuować” – dodał.
Gdyby porównać roczne stopy zwrotu z indeksu S&P 500, to w poprzedniej hossie stopa zwrotu sięgała 15,8 proc., ale z uwzględnieniem pierwszego okresu, gdy pierwsze 100 proc. zysku powstawało bardzo szybko. Później średnioroczne stopy zwrotu spadły do 10-11 proc.
“W obecnym cyklu, jeśli stopa zwrotu miałaby być nieco wyższa, to powiedziałbym, że średniorocznie wyniesie ona 12 proc. do końca cyklu” – powiedział członek zarządu Skarbiec TFI.
Jarosław Jamka wskazuje, że rozpoczęta w 2020 roku pandemia spowodowała w globalnej gospodarce szereg szoków popytowych, podażowych, fiskalnych i monetarnych.
“Wszystkie elementy związane z szokami wynikającymi z pandemii muszą minąć, żebyśmy zobaczyli prawdziwą gospodarkę i prawdziwe trendy. To może potrwać nawet dwa lata, zresztą teraz jesteśmy już półtora roku od wybuchu pandemii, a ciągle widzimy efekty tych szoków, np. całą dyskusję na temat inflacji czy cen surowców. Stawiam jednak tezę, że potem wrócimy do stanu sprzed pandemii, możemy oczekiwać więc podobnej reakcji gospodarki i rynków kapitałowych jak w czasie cyklu z lat 2009-2020” – powiedział.
“Byłby to powrót do anemicznego wzrostu gospodarczego, co rynki akcji bardzo lubią” – dodał.
Zdaniem członka zarządu Skarbiec TFI, szanse na powrót do poprzedniego cyklu wzrostu gospodarczego, np. w USA, są większe, gdyż w ostatnich latach znacząco wzrosła np. produktywność, która jest zabójcza dla inflacji, gdyż nie pozwala na jej wzrost.
Jamka wskazuje, że obciążeniem dla wzrostu gospodarczego może być konsumpcja w Stanach Zjednoczonych, która w pandemii wprawdzie rosła, co historycznie nigdy się nie zdarza w warunkach recesji, ale to w dużym stopniu efekt wprowadzonych przez tamtejszy rząd instrumentów stymulujących.
“Wzrost sprzedaży detalicznej to czysty skutek pandemii i ogromnych stymulusów. Konsumenci mogą jednak w przyszłości wydawać mniej, bo już dużo wydali w czasie pandemii” – powiedział.
Członek zarządu Skarbiec TFI zwraca też uwagę na inne anomalie widoczne na wykresach danych makroekonomicznych. Przykładowo realne dochody Amerykanów w czasie pandemii i recesji wzrosły, co w przeszłości nigdy się nie zdarzyło. Znowu jednak jest to przede wszystkim efekt działań stymulujących.
“Ekstremalna reakcja polityki fiskalnej spowodowała, że PKB w USA jest dzisiaj 5-6 pkt. proc. wyżej niż byłoby w sposób naturalny, bez działań stymulujących. Gdyby nie uwzględniać stymulusów, wzrosty realnych dochodów Amerykanów nie wróciły jeszcze do trendu sprzed pandemii” – powiedział.
Jamke wskazuje, że nie wszystkie dane makro pokazują odrabianie pandemicznych strat. Przykładowo wskazuje na intencje zakupowe Amerykanów – one mocno spadają. Intencje zakupowe na dobra trwałe są najniższe od 41 lat, na samochody od 43 lat, a intencje zakupowe na domy też są na najniższych poziomach od dziesiątków lat. Konsumenci jako przyczynę mniejszej skłonności do zakupów na pierwszym miejscu wymieniają wysokie ceny.
Zdaniem członka zarządu Skarbiec TFI inflacja na świecie na charakter przejściowy. Ocenia on, że za rok będzie ona dużo bliżej zera ze względu m.in. na efekty bazy.
“Inflacja jest łatwo wytłumaczalna efektami pandemii. Jest wywoływana głównie stroną podażową, dlatego wcześniej czy później zobaczymy jej odwrót, gdyż strona popytowa nie ciągnie inflacji w górę” – powiedział.
Dodał, że kluczowym elementem jest również zadłużenie, które stanowi ograniczenie dla wzrostu stóp procentowych, inflacji, a także zwiększania się zagregowanego popytu.
Z danych wynika, że zadłużenie na świecie podczas pandemii zwiększyło się łącznie o 40 bilionów dolarów, czyli o równowartość dwóch gospodarek amerykańskich, gdyż PKB USA to około 20 bilionów dolarów. Zadłużenie stanowi obecnie 340 proc. światowego PKB, a w 2007 roku było to 278 proc. PKB.
Akademia iWealth jest cyklicznym wydarzeniem online organizowanym przez firmę iWealth Management przeznaczonym dla osób i firm zainteresowanych inwestowaniem swoich środków finansowych za pośrednictwem m.in. funduszy inwestycyjnych. PAP Biznes jest patronem medialnym cyklu. (PAP Biznes)
pr/ osz/
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS