A A+ A++

Co tak naprawdę zostało przedstawione w Pańskim raporcie i jakie płyną z tego wnioski?

Patryk Jaki: Po pierwsze, widać, że ruszyliśmy temat tabu. Do tej pory nie można było powiedzieć inaczej niż w ten sposób, że „święta” Unia Europejska tylko daje pieniądze Polsce. Ten raport po raz pierwszy stanowczo przełamał temat tabu i pokazał również to, że państwa Europy Zachodniej dużo bardziej korzystają na obecności w UE, niż na odwrót. Czyli to nie jest tak, jak często się mówi, że Polska jest brzydką panną bez posagu i tylko bierze. Wprost przeciwnie, nasz kraj jest tak dużym i atrakcyjnym rynkiem zbytu, że przede wszystkim Polexitu nie chciałyby państwa zachodnie.

Jak Pan odpowiada na głosy krytyki wobec raportu ze strony opozycji?

Na szczęście nikt już nie kwestionuje liczb, a co najwyżej metodologię. O tym oczywiście można rozmawiać, ponieważ ma miejsce tyle skomplikowanych procesów, które może można inaczej uchwycić, ale liczby, które zostały przedstawione w trakcie konferencji, są twarde i niepodważalne. Pokazują dobitnie, ile Polska otrzymała funduszy, a także przypominają, że otrzymała je nie jako jałmużnę, a jako formę rekompensaty za dostęp do swojego rynku. Wiadomo, że na początku 2004 roku polskie firmy nie były w stanie rywalizować na równi z firmami Europy Zachodniej, co wynikało ze względów historycznych. Dodatkowo raport pokazuje, ile pieniędzy wyciągają z Polski zachodnie dywidendy i zysków kapitałowych. Zaprezentowaliśmy także dla porównania, żeby było uczciwie, ile na tym zyskują polskie firmy.

Krytykom raportu nie chodzi najczęściej o podważanie prawidłowości liczby, a o to, że nie powinno ukazywać jako straty wyprowadzania dywidendy i zysków z Polski. Ja jednak uważam inaczej. Oczywiście o metodologii można rozmawiać np., że to nie jest strata, tylko przewyższenie korzyści, ponieważ polskie firmy są w procesie produkcji. Nie ma to uzasadnienia, ponieważ trzeba pamiętać, że w trakcie konferencji prasowej profesorowie pokazali jeszcze jedną rzecz, mianowicie analizę banku światowego.

Co wynika z tej analizy?

Wynika z niej to, że Polska w procesie produkcji jest jednym z najbardziej wyciskanych państw marżowo. Oznacza to, że produkcja w naszym kraju bardzo opłaca się zachodnim firmom. To one przejmują główne zyski, z których mogliby korzystać Polacy, jako że wykonują najcięższą pracę w procesie produkcji. W związku z czym uważam, że absolutnie uprawniona jest teza o stracie. To nie jest tak, że Polska nie była w stanie zorganizować handlu i Lidle, Biedronki, Auchany musiały zdominować polską przestrzeń handlową. Jak wskazał profesor Krysiak, w tym całym procesie w dużej części przegrana Polaków wynikała z tego, że od samego początku nie byliśmy w stanie na równi konkurować ze względów historycznych. Dlatego jeżeli ktoś kwestionuje tę metodologię, nie używając argumentów merytorycznych, to nie mogę się z tym zgodzić. Liczby są twarde i nie da się ich kwestionować, ale trzeba widzieć cały obraz. Należy też pamiętać, że nie wliczyliśmy wszystkich kosztów, które Polska ponosi w związku z obecnością w Unii Europejskiej.

Jakie to koszty?

Są one związane np. z nowym pakietem klimatycznym. Jak wynika z wyliczeń rządowych, będzie on kosztował nasz kraj półtora biliona. O ile rozumiem, że transformacja energetyczna musiałaby się odbyć, to jednak nie w takim tempie i nie w taki sposób, który jest dla Polski nieopłacalny, a który proponuje Timmermans. Polska poniesie największe koszty tej transformacji, ponieważ ma zorganizowaną gospodarkę na węglu, za który trzeba płacić najwięcej w UE. Nie liczyliśmy również innych zapaści ustrojowych takich jak konflikt w sprawie Turowa. Zgadzam się, że ten bilans nie jest łatwy, uważam natomiast, że w Polsce nie powinno być tematów tabu.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBrak procedur blokuje miastotwórcze projekty
Następny artykułJeźdźcy sprawiedliwości (2021) – recenzja filmu (Best Film). Zemsta