fot. kbł/jastrzebieonline.pl
Działacze Reprezentatywnych Organizacji Związkowych zarzucają byłej prezes narażenie spółki na poważne koszty w związku z zatrudnieniem osób z jej najbliższego otoczenia. Argumentują, że ich wynagrodzenia nie były adekwatne do świadczonej pracy.
– Nieoficjalnie “grupa Piontkowej” kosztowała JSW blisko 700 tys. zł miesięcznie, co rocznie dawałoby kwotę 8,5 mln zł. Biorąc pod uwagę średni zarobek górnika podawany przez Główny Urząd Statystyczny, byłoby to ok. 950 górniczych wypłat. Tutaj po raz kolejny powinniśmy sobie przypomnieć motto pani prezes, która twierdziła, że górnik jest najważniejszy. Powtarzała to ze swoją ekipą na każdym kroku. Zapewne też w to wierzyła, bo miała świadomość, że ten górnik utrzymuje ją i całą jej “świtę” – piszą m.in. związkowcy.
Działacze zarzucają też byłej prezes niewłaściwy sposób zarządzania firmą:
– Brakuje słów, by określić skandaliczny sposób zarządzania Jastrzębską Spółką Węglową, który miał chyba doprowadzić do jej upadku. Dzisiaj, po kompromitacji odwołanego już Zarządu, wszyscy złapali oddech i odetchnęli z ulgą. Trzeba tylko pamiętać, by ku przestrodze i na przyszłość “ekipa Piontkowej” została rozliczona! – piszą do premiera.
W liście poruszono również stosunek osób zatrudnionych przez panią prezes do pracowników.
– Na porządku dziennym było poniżanie, zastraszanie, zmuszanie do pracy w nadgodzinach, ingerowanie w życie prywatne i poszukiwanie “haków” na niepokornych. Szczególnie “zasłużył się” tutaj Tomasz Duda, zastępca pani prezes, z którą rywalizował w obszarze zastraszania pracowników JSW. Anonimowi rozmówcy potwierdzają, że ulubionym sloganem tego towarzystwa było: “jak komuś powiesz, co tu się dzieje, stracisz robotę” – wyjaśniają związkowcy.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS