Zamiast niepewnej turystyki wyborczej proponuję skuteczną retorykę sąsiedzką, rodzinną i przyjacielską.
Opinie publikowane w naszym serwisie wyrażają poglądy osób piszących i nie muszą odzwierciedlać stanowiska redakcji
Dyskutowałam ostatnio o wyborach z moją 10-letnią córką (uwaga, rodzicielska duma: rozróżnia głównych rozgrywających!). Kiedy zeszło na to, kto wygra, dotarłyśmy do trudnego zagadnienia frekwencji.
– Dlaczego niektórzy nie chodzą na wybory? – pada pytanie.
– Bo im się nie chce, mają inne zajęcia, uważają, że to nie ma znaczenia, nie interesują się polityką – wyliczam.
– No ale to głupie, że najpierw nie chodzą, a potem marudzą – podsumowało dziecko. – Jeśli zbierze się dużo ludzi, którzy chcą tego samego, to każdy z nich jest ważny.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS