A A+ A++

Żadne państwo oprócz Iranu nie rozwinęło tak zaawansowanych możliwości niszczenia makiet symulujących wrogie uzbrojenie czy infrastrukturę. Kilka dni temu irańska telewizja państwowa opublikowała materiał filmowy pokazujący testy pocisków balistycznych i bezzałogowych statków powietrznych wymierzonych w różne cele, w tym makietę izraelskiego obiektu nuklearnego Dimona na pustyni Negew. Dołączyła ona do osławionej makiety lotniskowca USS Nimitz, którą atakowano podczas ćwiczeń morskich pod kryptonimem „Wielki Prorok 14” i która finalnie zatonęła w drodze do portu Bandar-e Abbas.

Pozorowane ataki na „Dimonę” wykonano podczas pięciodniowych manewrów prowadzonych w południowym Iranie – w ostanach Chuzestan, Hormozgan i Buszehr – pod kryptonimem „Wielki Prorok 17”. Ćwiczenia odbywały się w rejonie strategicznie ważnej cieśniny Ormuz/ Zaangażowano w nie wojska lądowe, marynarkę wojenną i obronę przeciwlotniczą Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej. Szczególnie ważne zadanie przypadło tej ostatniej, która miała odeprzeć atak powietrzny na elektrownię atomową w Buszehrze.

Kulminacyjnym momentem manewrów było jednoczesne odpalenie salwy szesnastu pocisków balistycznych różnych typów i dziesięciu bezzałogowców Szahed-136 (umieszczonych po pięć w kontenerowej wyrzutni), odgrywających rolę amunicji krążącej. Wśród pocisków znalazły się Emad, Ghadr, Sedżil, Zelzal, Dezful i Zolfaghar (ten ostatni na ilustracji tytułowej). Jak się jednak okazało, nie to wzbudziło największe zainteresowanie.

Gry wojenne miały być wyraźnym ostrzeżeniem dla Izraela, wielokrotnie podkreślającego gotowość do zaatakowania obiektów nuklearnych Iranu w przypadku fiaska rozmów w sprawie programu jądrowego (a nawet w przypadku ich powodzenia). Jerozolima nie wierzy w dyplomację i w przeszłości wielokrotnie naciskała na opcję militarną. Jedyną możliwością jest w takiej sytuacji skoordynowany atak z powietrza na wiele ośrodków przemysłu nuklearnego, aby zadać ostateczny cios programowi, a przynajmniej na długo wstrzymać jego postępy. Siły Obronne Izraela mają za sobą operacje wojskowe, które zniszczyły reaktory w Iraku w 1981 roku i w Syrii w 2007 roku.

Zdjęcia i zapisy wideo pokazują, że makieta izraelskiego obiektu nuklearnego nie była zbyt dokładna, ale nie to było celem Pasdaranów. Największe znaczenie miał efekt psychologiczny, który sprowadzał się do poinformowania wroga (i opinii publicznej), że Teheran bierze pod uwagę atak na tak znaczący obiekt. Więcej: tworzy plany i taktykę uderzenia z użyciem konkretnego sprzętu. Do Iranu prężącego muskuły zdążyliśmy się przyzwyczaić, do gróźb dla Izraela równie, ale Iranu przygotowującego się do ataku na Dimonę jeszcze nie widzieliśmy. Wypuszczony materiał filmowy jest niczym innym jak strategią odstraszania Jerozolimy od organizacji ataku na irańską infrastrukturę nuklearną.

– Odetniemy im ręce, jeśli zrobią niewłaściwy ruch – ostrzegł generał dywizji Hosejn Salami, dowódca Pasdaranów. – Różnica między rzeczywistymi operacjami a ćwiczeniami wojskowymi sprowadza się jedynie do zmiany trajektorii odpalanych pocisków.

Do ataku na „Dimonę” użyto pocisku balistycznego Dezful – pochodnej rakiety krótkiego zasięgu Zolfaghar – wyposażonego w jednostopniowy silnik na paliwo stałe o zasięgu zwiększonym do około 1000 kilometrów. Pocisk umieszczono na wyrzutni zainstalowanej na ciężarówce wojskowej. Dezfula zaprezentowano po raz pierwszy w lutym 2019 roku podczas obchodów 40-lecia istnienia Islamskiej Republiki Iranu. Pociski wystawiono wówczas z podziemnej bazy rakietowej. Od tamtego czasu zagrożenie ze strony irańskich rakiet balistycznych zyskało na znaczeniu, przede wszystkim ze względu na atak na amerykańską bazę a bazę lotniczą Ajn Al-Asad w irackiej prowincji Anbar i bazę lotniczą w Irbilu w irackim Kurdystanie. Do ostrzału wykorzystano pociski Ghiam-1 i Fateh-110.

Atak przy pomocy pocisków balistycznych i amunicji krążącej nie jest czymś nadzwyczajnym. Poligonem doświadczalnym dla uzbrojenia i taktyki jego użycia jest Jemen. Taka kombinacja środków napadu powietrznego towarzyszy rażeniu saudyjskiej infrastruktury naftowej, która ma charakter budowli o krytycznym znaczeniu dla bezpieczeństwa Arabii Saudyjskiej. Rebelianci z ugrupowania Ansar Allah są bardzo dobrze zaopatrywani przez Iran.

Thomas Newdick z serwisu The War Zone dokonał analizy innego aspektu tego uderzenia, gromadząc materiał dostępny w sieci. Na filmie widać, że jeden z pocisków wycelowanych w makietę Dimony pozostawia za sobą jasnopomarańczową smugę, tuż przed uderzeniem w cel, który już został trafiony poprzednim pociskiem.

Niektórzy obserwatorzy sugerowali, że może to być powłoka plazmowa. Pojawia się ona wówczas, gdy pocisk porusza się z bardzo dużą prędkością, tworząc ogromną falę uderzeniową, która z kolei ogrzewa otaczające go powietrze, co powoduje charakterystyczne nagromadzenie plazmy. Sugerowano również, że efekt może być wynikiem kondensacji wody wokół szybko poruszającej się głowicy. Równie dobrze mogłoby to być spalanie materiałów kompozytowych używanych do konstrukcji Dezfula. Topienie się spowodowane byłoby wysoką temperaturą w końcowej fazie ataku.

Jakkolwiek wypuszczone do sieci informacje i zapisy wideo mają ogromną wartość propagandową, wysadzenie obiektu z pustaków na poligonie w ramach ćwiczeń wojskowych i atak na izraelski obiekt położony daleko od granic Iranu to dwie różne sprawy. Uderzenie w toku manewrów wykonano w sytuacji idealnej dla atakujących: bez aktywnych systemów obrony powietrznej zdolnej do zwalczania pocisków balistycznych, bez narażenia na systemy zakłócenia. Ponadto nie brano pod uwagę odległości do celu, a w przypadku realnego ataku odegra ona szalenie istotną rolę ze względu na trajektorię pocisków balistycznych. Jest mocno wątpliwe, aby irańskie pociski wystrzelone z macierzystego terytorium doleciały nad Dimonę.

Ekspert waszyngtońskiego think thanku Center for Strategic and International Studies Anthony Cordesman opisał Emada jako pocisk o zasięgu 1700 kilometrów, celności 500 metrów i wagomiarze głowicy 750 kilogramów. Nawet jeśli przyjmiemy za pewnik zasięg Emada, problemem pozostaje, że po jego pokonaniu celność pozostawia bardzo dużo do życzenia. Dlatego też dla Teheranu tak ważna jest projekcja siły na Syrię i zdobywanie wpływów w Libanie. Przyczółek na Wzgórzach Golan lub terytorium północnego sąsiada Państwa Żydowskiego nadawałyby się idealnie do przeprowadzenia takiego ataku.

Warto na koniec zauważyć, że w maju generał Salami w obszernym wywiadzie udzielonym irańskim mediom państwowym powątpiewał w bezpieczeństwo Państwa Żydowskiego. Wskazał, że ujawniły się luki w sferze cyberbezpieczeństwa i możliwości zaatakowania Dimony, o czym miał świadczyć lot pocisku systemu przeciwlotniczego S-200 Wega nad ośrodkiem nuklearnym. Szef Pasdaranów zauważył, że Izrael nie ma głębi strategicznej i będzie można go pokonać jedną operacją. Niewątpliwie miał na myśli atak na izraelski obiekt jądrowy.

Z kolei w 2017 roku lider Hezbollahu Hasan Nasr Allah żądał od Izraela zamknięcia Dimony i opróżnienia zbiornika amoniaku w Hajfie, określając izraelską broń nuklearną jako zagrożenie dla całego regionu. Instrumentem do obrócenia jej przeciwko Jerozolimie miały być rakiety Partii Boga. Tym samym i te zakończone przed kilkoma dniami ćwiczenia mają wymiar symboliczny i służą bardziej podbudowaniu ego Irańczyków, aniżeli stwarzają zagrożenie dla dobrze chronionej Dimony.

Zobacz też: F-35 skryte w blasku F-15EX – Eagle II jako samolot WRE i nosiciel pocisków nowego typu

Tasnim News

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZmiany u Ostberga i Mikkelsena
Następny artykułKamil Glik zareagował na odejście Paulo Sousy. Zablokował jego numer telefonu