Wzrost cen będzie bić kolejne rekordy – ostrzegają analitycy. Inflacja niebawem osiągnie poziom 6 proc. w skali roku i to jest najwyższy poziom od 20 lat. A wkrótce będzie to 7 proc. Jednak inflacja nie przestaje zaskakiwać.
Jak podał w piątek Główny Urząd Statystyczny (GUS), we wrześniu ceny dóbr i usług konsumpcyjnych były średnio aż o 5,8 proc. wyższe niż we wrześniu rok temu. To zaskoczyło ekonomistów, którzy co prawda spodziewali się wysokiej inflacji, ale nie aż tak wysokiej. W dodatku wszystko wskazuje na to, że to jeszcze nie koniec wzrostów.
Analitycy mBanku są zdania, że w październiku będzie to już 6 proc., a pod koniec roku więcej niż 6. Ekonomiści ING Banku Śląskiego po piątkowych danych uważają, że inflacja na koniec roku może wynieść nawet się do 7 proc. i nie ma co liczyć na jej spadek w 2022 roku. Tymczasem wcześniej przewidywano, że do końca tego roku inflacja będzie wynosiła najwyżej 6 proc…
Rosną ceny paliw, energii i żywności, a według danych GUS wydatki na jedzenie to średnio 27 proc. wszystkich wydatków gospodarstwa domowego. Koszty mieszkania to średnio 19 proc., Urząd Regulacji Energetyki zatwierdził trzecią w tym roku podwyżkę cen gazu, która wejdzie od października, a koszt transportu wzrósł o prawie 9 proc. wydatków. Jeśli wszystkie te koszty pójdą w górę, to będzie to znaczącym obciążeniem budżetów Polaków.
A w kolejce czekają jeszcze firmy energetyczne, które także złożyły wnioski o podwyżkę cen prądu, nawet o 20 proc. To spowoduje wzrost cen towarów. Natomiast podwyżka płacy minimalnej spowoduje wzrost cen usług.
Ekonomistów zaskoczył także wzrost inflacji bazowej – we wrześniu jest wartość wyniosła 4,1 proc. Jest to, oprócz końca 2020 roku, najwyższy poziom od 20 lat. Zdaniem Rafała Beneckiego, głównego ekonomisty ING Banku Śląskiego jest on w dużej mierze spowodowany niezdrową strukturą wzrostu gospodarczego z bardzo dużym udziałem konsumpcji i bardzo małym udziałem inwestycji. A brak inwestycji oznacza problemy z dostarczeniem produktów – i brak dostosowania się firm do wysokich kosztów produkcji.
Analitycy zwracają też uwagę, że inne kraje regionu, które również odczuwają skutki inflacji, walczą z nią podnosząc stopy procentowe. W Polsce NBP, który powinien zrobić to samo, nie podejmuje żadncyh działań. Zdaniem prezesa NBP, Adama Glapińskiego, za wzrost cen w Polsce odpowiadają czynniki zewnętrzne, w związku z tym wyższe stopy nie zahamują wzrostu cen. Wielu ekonomistów jest jednak odmiennego zdania i uważa, że NBP powinien już zareagować, bo jak teraz tego nie zrobi, to będzie musiał w przyszłości podnieść stopy jeszcze bardziej – a to boleśnie odczują wszyscy ci, którzy mają kredyty, bo wtedy wzrosnaą im raty.
Źródło: money.pl
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS